Nr 23/2022 Na moment

Znowu wejść do tego bloku

Magdalena Urbańska
Społeczeństwo Teatr

Trudno stwierdzić, gdzie jest właściwy początek tej historii. Zaczęło się od „Mausa. Opowieści ocalałego” Arta Spiegelmana, w którym dramaturżka Iga Gańczarczyk znalazła wspomnienie o „Sosnowcu Sosnowca”, czyli o Środuli. Rodzice bohatera i autora „komiksu wszech czasów” zdają w nim relację z pobytu w sosnowieckim getcie Schrodel. To odkrycie, łączące się z osobistą historią Gańczarczyk z czasu jej dorastania, dało impuls do poszukiwania właściwego początku. Autorka scenariusza zaproponowała działania na rzecz przywrócenia pamięci miejsca w lokalnej społeczności. We współpracy z całym zespołem Teatru Zagłębia przekroczyła tradycyjne ramy pracy instytucjonalnej – wspólnie odbywali historyczne spacery, poszukiwali relacji, podejmowali rozmowy ze świadkami historii i z mieszkańcami, odkrywali archiwa. Rezultaty tej pracy stały się podstawą spektaklu „Środula. Krajobraz Mausa” w reżyserii Remigiusza Brzyka. Dla każdego uczestnika i każdej uczestniczki teatralnego śledztwa historia sosnowieckiej dzielnicy ma jednak swój osobisty początek i znaczenie.

W „Środuli” pada wiele pytań dotyczących zagadnień związanych z upamiętnianiem historii – najistotniejsze wydają się te, które wynikają z indywidualnych, osobistych perspektyw. Monolog otwierający spektakl prezentowany jest w formie wideokonferencji dramaturżki Igi Gańczarczyk i Igi/Wery (Weronika Janosz) – aktorki grającej jej postać. Ta druga, jako postać, mówi: „I teraz trzeba znowu wejść do tego bloku / żeby jej opowiedzieć tę historię / która nie ma wyraźnego początku / albo ma ich kilka”. Autorka dedykuje stworzoną przez siebie, sceniczną opowieść własnej córce – ze świadomością, że pamięć o tym miejscu będzie dla kolejnych pokoleń już inna. W ten sposób prowokuje pytanie, jak dalece odkryta po latach historia może zmodyfikować jej własną pamięć o przeszłości, która nieodzownie wpisana jest w tytułową dzielnicę.

Pierwsza część spektaklu to inscenizacja spaceru bohaterów-aktorów, który powraca niczym lejtmotyw przedstawienia. Jego kolejne sceniczne odsłony przeplatane są odtwarzanymi na różne sposoby – za pośrednictwem nagrań, inscenizacji ich wypowiedzi czy cytatów – rzeczywistymi opowieściami mieszkańców środulskiego getta. Inscenizowane spotkanie z nimi odsłania liczne konteksty, które rzucają światło na całą dzielnicę. Aktorzy, spacerując po scenie pośród sztucznej roślinności, rozmawiają o dostępnych źródłach, lekturach i tekstach kultury odnoszących się do tego miejsca. Budując historyczną mapę Środuli, przywołują też prywatne wspomnienia. Część ich wypowiedzi nuży i przytłacza (jak rozbudowany, genologiczny rodowód regionu) – prezentują one fachową wiedzę, nie odsłaniając przy tym niczego, co może być ważne dla bezpośredniego zrozumienia podjętego w spektaklu tematu. W dalszej części przedstawienia powstaje jednak wielowątkowa mapa pamięci, tworzona z kolejno wyłaniających się wątków i kontekstów. Dopiero ze świadomością całości „Środuli” można w jej pozornej chaotyczności dostrzec logikę.

Relacje pomiędzy pamięcią a historią nie budzą dziś większych emocji. Na przestrzeni ostatnich dwóch dekad temat ten eksploatowany był szczególnie często: badacze, pisarze i artyści odkrywali przemilczane fakty historyczne, a prywatne opowieści stawały się impulsem do dialogu z kolektywną pamięcią, wypełniając białe plamy historii. W „Środuli” twórcy te związki autotematyzują – eksponują je i kontekstualizują, ale też podważają – zadając liczne pytania. Czasem poszukują w ten sposób odpowiedzi, a innym razem manifestują swoją bezradność. Korzystają przy tym z niejednorodnej formy teatralnej: pomysłowe epizody inscenizacyjnie przeplatane są długimi monologami, fragmentami materiałów filmowych, czytanymi relacjami i mniej lub bardziej znaczącymi rozmowami. Poetycką formę osobistych wspomnień Gańczarczyk przełamują akademickie wypowiedzi. Odtwarzana pamięć o (nie)miejscu – przestrzeni zapomnianej, nieodkrytej, nieoswojonej prywatnymi historiami – ma patchworkowy charakter: składają się na nią zarówno fakty historyczne, jak i osobiste wspomnienia. To pamięć niejednoznaczna. „Środula” poddaje ciągłej kontekstualizacji nakładające się na siebie wątki, przywoływane i podważane świadectwa oraz figury pamięci, fantazje na temat historycznych wydarzeń i ich bohaterów. Podtytuł spektaklu – „Krajobraz Mausa” – sugeruje, że pamięć miejsca przywróciła lokalnej społeczności fikcyjna postać. Komiksowe inspiracje są jedynie impulsem dla rekonstrukcji zbiorowej (nie)świadomości, a zapożyczona pamięć, będąca nadrzędnym tematem „Mausa”, staje się początkiem realnej pamięci społecznej, choć jeszcze nieuporządkowanej i niespójnej.

Równie istotna, co rekonstrukcja wydarzeń historycznych, jest tu historia prywatna oraz zagadnienie pamięci. Gańczarczyk zyskała świadomość o istnieniu getta dopiero podczas lektury komiksu, co wywołało w niej potrzebę skonfrontowania się z przemilczaną dotychczas przeszłością. W monologu przywołującym dziecięce wspomnienia dramaturżki ze Środuli grająca ją Janosz pyta, czy opowiadana historia nie wiąże się raczej z nieodbytą żałobą po śmierci rodziców, nie mając nic wspólnego z żałobą po miejscu. Osobiste wspomnienia współtwórczyni spektaklu nie konfrontują z Historią, tylko rodzą się przez wywoływany kulturowo obowiązek pamiętania. Wspomnienia nie renegocjują statusu własnej pamięci. Czy dziecięce gry, kiedy są wspominane i odtwarzane ze świadomością kontekstu miejsca, w którym się odbywały, i jego historii, są dziś czym innym, niż były w przeszłości? Ich przypadkowa wieloznaczność nie zmienia pamięci i nie wpływa na związane z nią emocje. Czy powinna? Zadedykowanie scenicznej opowieści córce jej autorki niesie sugestię istnienia imperatywu przekazania wspomnień, które powinny stać się częścią pamięci następnych pokoleń.

Konfrontacja pamięci prywatnej i kolektywnej odsłania społeczne i kulturowe mechanizmy kształtowania wizji przeszłości. Czy zbiorowa pamięć o jednym wydarzeniu wyklucza jego współistnienie z innym? W spektaklu przywołane zostają wspomnienia mieszkańców Sosnowca statystujących w filmie „Mur” (1982) w reżyserii Roberta Markowitza i Jerzego Antczaka, który realizowany był wśród zabudowań starej Środuli. Przeznaczone do rozbiórki kamienice imitowały warszawskie getto, prowokując pytania o „konkurencyjność” pamięci. Czy ofiary Historii walczą o naszą pamięć? Olek (biorący udział w spektaklu aktor Aleksander Bitek) mieszka w Sosnowcu przy ulicy Bohaterów Getta. Którego getta? Sosnowieckiego, a może warszawskiego? Kolejne sceny przywołują i wprowadzają tematy wymagające społecznego przepracowania. Jednym z nich jest „środowiskowa historia Zagłady”, która zostaje przedstawiona w długim, przejmującym monologu – wykładzie. „Bo tutaj są te ciała, to są czyiś przodkowie, co z tym robić? Co poza wzruszeniem?” – pyta Natalia (Natalia Bielecka), stojąc na tle projekcji filmowej rejestracji happeningu, podczas którego symbolicznie wykreślała granice środulskiego getta.

fot. Astaszow Studio | materiały Teatru Zagłębia

Pozateatralna rzeczywistość nieustannie wkracza na scenę. Swoją obecność ujawnia dramaturżka – najpierw pojawiająca się na ekranie, a następnie jako postać na scenie – inni bohaterowie i bohaterki spektaklu noszą imiona aktorów i często opowiadają ich prywatne historie i przemyślenia. Odtwarzane są spacery, które odbył zespół, pracując nad spektaklem, a rozmowy ze świadkami historii dzielnicy wplatane są z wykorzystaniem projekcji wideo. W scenicznych rozważaniach pojawiają się aktualne tematy, wśród których ważne znaczenie mają wątki związane z formą upamiętniania przeszłości, często podnoszone w publicznej debacie. Bohaterowie-aktorzy-mieszkańcy Środuli próbują antycypować swoją sprawczość, wygłaszając podziękowania dla prezydenta Sosnowca za wsparcie stworzenia Centrum Dialogu w dawnym obozie pracy… w 2023 roku. Zabieg ten nie ma wyłącznie charakteru ironicznego – sygnalizuje także potrzebę realnego zaangażowania twórców pragnących wykraczać poza ramy scenicznej opowieści.

Tak naszkicowana misja spektaklu współgra z dotychczasową pracą teatralną Remigiusza Brzyka – reżysera pracującego w dużych ośrodkach teatralnych, a jednocześnie wyczulonego na lokalność. To twórca, który potrafi zrozumieć znaczenia wpisane w tekst, nie zaniedbuje estetyki scenicznej, ale nie jest także obojętny na aktualne tematy społeczne. „Środuli” najbliżej – pod względem inscenizacyjnym i ideowym – do „1946” (dramaturgia: Tomasz Śpiewak), opowiadającego o odkrywaniu dla lokalnej społeczności pogromu kieleckiego. Podczas gdy w spektaklu zrealizowanym w Teatrze im. Stefana Żeromskiego w Kielcach ważne były rekonstrukcja miejsca, dokumentalizacja zdarzeń oraz świadectwo pamięci, w „Środuli” historia – choć jest punktem wyjścia – wydaje się zamknięta. Można i należy ją rekonstruować, ale to nie przeszłość decyduje o znaczeniu i sile sosnowieckiego przedstawienia. Ważniejsza jest teraźniejszość, bo w niej właśnie zawiera się pamięć, której przekazanie wymaga wypracowania właściwych form i sposobów transmisji.

Różnorodność przeplatających się wątków, perspektyw oraz inscenizacyjnych chwytów wywołuje wrażenie chaosu. W spektaklu Brzyka nie ma linearnej opowieści ani puenty. Tworzą go strzępki, skrawki, fragmenty, na których opiera się nasza pamięć. Jej szczątkom reżyser nadaje różnorodne formy – wykorzystując monologi i rejestracje, proponuje rekonstrukcje i dyskusje. Nie wszystkie sceny wypadają naturalnie, część tekstu razi akademickim sznytem. Ktoś z pamięci cytuje stare archiwa, a ktoś inny w rozmowie stawia retoryczne pytania adresowane do widzów – mieszkańców współczesnego Sosnowca. Czasem – zwłaszcza w początkowej części przedstawienia – prezentację obciąża natłok przywoływanych faktów albo brakuje pomysłu na inscenizację dialogów. O pamięć trzeba zawalczyć, co w „Środuli” wydaje się misją ważniejszą od estetycznej formy teatralnej.

Remigiusz Brzyk i Iga Gańczarczyk stworzyli spektakl, mając ambicję włączenia się w kreację kolektywnej pamięci miejsca. W jego finale odtwarzanych jest trzynaście kadrów z „Mausa”. Aktorzy – w maskach myszy i świń na twarzach, podobni do bohaterów komiksu – nieruchomieją w pozach z ilustracji Spiegelmana, wspominając getto w Środuli. Powrót do „Opowieści ocalałego” jest jednym z możliwych początków tej historii. A spektakl Brzyka i Gańczarczyk może okazać się początkiem nowej opowieści o przeszłości.

 

„Środula. Krajobraz Mausa”
tekst i dramaturgia: Iga Gańczarczyk
reżyseria: Remigiusz Brzyk

scenografia i kostiumy: Iga Słupska
muzyka: Piotr Peszat
występują: Natalia Bielecka, Ryszarda Bielicka-Celińska, Weronika Janosz, Adrianna Malecka, Michał Bałaga, Aleksander Blitek, Przemysław Kania, Tomasz Muszyński

Teatr Zagłębia w Sosnowcu
premiera: 28.10.2022