Nr 7/2022 Na moment

Z domu nie trzeba jechać dalej

Małgorzata Tarnowska
Film

„Co to jest dom?” – od tego banalnego pytania rozpoczyna się wielokrotnie nagradzany film „Przeżyć”. Animowany dokument zrealizowany przez duńskiego reżysera Jonasa Pohera Rasmussena powstał we współpracy z przyjacielem i na podstawie jego biografii – afgańskiego uchodźcy i geja Amina Nawabiego, który występuje w filmie pod niezmienionym imieniem i nazwiskiem. „To miejsce, z którego nie trzeba jechać dalej” – odpowiada Amin. Dom, jego utrata i odzyskiwanie prawa do niego to centralny motyw „Przeżyć”, eksplorowany poprzez rekonstrukcję wielowątkowej biografii Amina: od dzieciństwa spędzonego w Kabulu aż po współczesną sytuację, w której zmierzenie się z traumą doświadczenia uchodźczego staje się niezbędnym warunkiem dalszego życia.

Bohater filmu Rasmussena jako dziecko ucieka wraz z bliskimi z rodzinnego miasta przed wojną domową, która wybuchła pod koniec burzliwej dekady lat 70. po objęciu władzy w Afganistanie przez mudżahedinów, przeciwnych liberalnym reformom rządu. Następujący po tym przewrocie okres to czas konserwatywnej kontrofensywy ideologicznej, sekwencji przewrotów i morderstw politycznych. Te widziane z perspektywy domu w afgańskiej stolicy kluczowe wydarzenia historii politycznej odgrywają jednak w filmie trzeciorzędną rolę. Ważniejsze dla dorastającego Amina są relacje z czworgiem starszego rodzeństwa i pierwsze młodzieńcze – oczywiście niemożliwe do ujawnienia w skrajnie religijnym społeczeństwie – gejowskie fascynacje.

Najmłodszy w rodzinie Amin ma bowiem świadomość, że należy już do innego pokolenia niż siostry i bracia: jego dzieciństwo ukształtowały fascynacje zachodnią popkulturą i – co istotne – jej gejowskimi ikonami, fantazje o muskulaturze Jeana-Claude’a Van Damme’a i energetyczny pop lat 80. napędzany melancholią spod znaku „Take on Me” a-ha. Mały Amin biegnący tanecznym krokiem przez Kabul czasu pokoju, w skradzionej sukience, w rytm grzmiącej w uszach muzyki odtwarzanej z nieodłącznego walkmana – to jeden z najbardziej wyrazistych i zapadających w pamięć obrazów filmu „Przeżyć”, bo rozgrywający się przecież w cieniu zbliżającego się końca tego świata, w którym możliwe były taniec, puszczanie latawców, gra w kulki i droczenie się z siostrą. Aresztowanie ojca przez przeciwników politycznych i jego późniejsze zaginięcie – pierwsza wyrwa w biografii rodziny Nawabich – zapowiadają zbliżające się niebezpieczeństwo związane z napiętą sytuacją polityczną, które zmusza Nawabich do pospiesznej ucieczki do Moskwy.

Jak w każdej dziecięcej biografii uchodźczej opuszczenie rodzinnego domu wyznacza w biografii Amina kres dzieciństwa. Jego dotychczasowe życie zamieni się w bezsensowną tułaczkę uwarunkowaną sytuacją ekonomiczną rodziny i dobrą wolą obcych ludzi: funkcjonariuszy służb obcych państw i przemytników, często będących – jak wprost określa ich Amin – zwyczajnymi „psychopatami”. Nieudolnie udający sojuszników czy stróżów prawa w rzeczywistości są nastawieni wyłącznie na ekonomiczny wyzysk ludzi, których życie jest na ich łasce. Szczególnie traumatycznym doświadczeniem okazuje się konfrontacja z rosyjskimi przemytnikami z Moskwy oraz z tamtejszą milicją, której demoralizację Rasmussen ukazuje w szerszym kontekście: brutalizacji życia i ekonomicznej zapaści po upadku politycznym ZSRR. Huczne otwarcie pierwszego McDonalda w rosyjskiej stolicy w początku lat 90. przyciągnęło rozentuzjazmowane tłumy gapiów. Gdy jednak milicjanci znajdują wśród nich Amina i jego brata, siłą zaciągają ich do furgonetki, gdzie chłopcy stają się postronnymi gwałtu na innej imigrantce. Ratuje ich tylko płeć i – w przypadku Amina – ukrycie własnej nienormatywnej seksualności, której ujawnienie przypisałoby go do tej samej grupy potencjalnych ofiar przemocy seksualnej co czarnooką dziewczynę z radiowozu.

Kadr z filmu „Przeżyć” | Against Gravity

Film Rasmussena drobiazgowo odtwarza kolejne etapy tułaczki Amina: Kabul, Moskwa, Tallinn, Morze Bałtyckie, Tallinn, Moskwa, Stambuł, Kopenhaga – wynajęte mieszkania, kontenery i dolne pokłady na przeciekających szalupach, państwowe „azyle” dla uchodźców, stanowiące same w sobie zagrożenie sanitarne, obce lotniska i sale przesłuchań, gdzie nawet powołani do pomocy uchodźcom urzędnicy państwowi mimo dobrej woli nie potrafią się wykazać elementarną kompetencją. „Przeżyć” stanowi wizualną kronikę doświadczenia uchodźczego: energetyczny, jasny, piaskowy krajobraz miejski Kabulu z retrospektywnego początku filmu zastępują rwące się, jakby naszkicowane grubym węglem obrazy nierozróżnialnych ludzkich sylwetek pozbawionych twarzy. Towarzyszą im ekspresja traumy, z jaką wiązało się migranckie doświadczenie nagiego życia i poczucie radykalnego przecięcia wszelkich więzi społecznych związane z przebywaniem: w mieszkaniu, z którego nie można wyjść, bo nie ma się ważnych dokumentów; na ulicy, na której w każdej chwili można zostać wylegitymowanym ze względu na swój wygląd, pobitym i aresztowanym; w kraju, w którym trzeba mówić nie swoim językiem, bo inaczej zostanie się zawróconym do ojczyzny ogarniętej wojną. Rasmussen splata te obrazy z archiwalnymi nagraniami z wydarzeń historycznych, na tle których rozgrywają się dane epizody. Są to zarówno wstrząsające nagrania rejestrujące wydobycie skrajnie wycieńczonych uchodźców z przemytniczych kontenerów, jak i obrazki ze wspomnianej ceremonii otwarcia w Moskwie czy z tętniącego życiem stambulskiego lotniska, które staje się ostatnim miejscem tranzytu na drodze Amina do Kopenhagi. Archiwalia te tworzą wyrazisty wyłom w animowanej opowieści i zakorzeniają jej wątki w procesie historycznym, a często też stanowią ożywczy element niepozbawiony poczucia humoru, który tonuje okrucieństwo i apatię bijące z narracji Amina. Kontrastujący względem owego humoru i dystansu zabieg reżyser buduje na poziomie brzmieniowym: ostrożnemu podsycaniu emocji służy pełna napięcia ścieżka dźwiękowa skomponowana przez szwedzkiego multiinstrumentalistę Uno Helmerssona, autora muzyki między innymi do „Mostu nad Sundem”.

Za sprawą tych zabiegów film Rasmussena udanie naśladuje strukturę straumatyzowanej pamięci: skrajnie zróżnicowanej pod względem intensywności odczucia, synestetycznej, wyszczerbionej i zniekształconej tam, gdzie – zgodnie z klasyczną teorią traumy – przeżyte doświadczenie było niemożliwe do usensownienia dostępnymi narzędziami poznawczymi. Dla bohatera „Przeżyć” takim doświadczeniem są przede wszystkim momenty bycia w uchodźczej gromadzie, którym jaskrawo przeciwstawiają się pamiętane szczegóły: wycieńczona starsza kobieta, która nie nie mogąc iść dalej, przesiada się na chustę niesioną przez czterech pozornie rosłych mężczyzn, czy podświetlane adidasy chłopca, który musiał je zdjąć na śniegu, żeby nie zdradzić obecności grupy uchodźców przed służbą graniczną. Dla dorastającego Amina to czas przyspieszonego dojrzewania oraz uświadamiania sobie ograniczeń własnego wieku i organizmu, a także własnej niemocy. Dotyczy to nie tylko sytuacji uchodźczej, lecz także własnej nienormatywnej seksualności i obaw przed reakcją najbliższej rodziny na coming out. W narracji Amina te lęki i przeżycia pozostają zasadniczo rozdzielne i układają się w dość uporządkowaną, linearną sekwencję odbudowywania/budowania więzi ze społeczeństwem. W rekonstrukcji Rasmussena zostają one jednak splecione w taki sposób, by pokazać skomplikowane uwarunkowania biograficzne bohatera w szerokiej perspektywie i sproblematyzować nie tylko jego doświadczenie uchodźcze, lecz także seksualność jako niezbywalny element warunkujący kształtowanie się jego tożsamości.

Poczucie tymczasowości wyklucza poczucie bezpieczeństwa, a uchodźstwo nie kończy się wraz z udzieleniem azylu, lecz trwa dalej zapisane w mowie i ciele – to podstawowa teza „Przeżyć”. Oprócz dziecięco-nastoletnich wspomnień Amina z drogi uchodźczej film prezentuje konfrontację dorosłego już bohatera z własną przeszłością w formie pogłębionej rozmowy z reżyserem filmu, podczas której kamera pokazuje mężczyznę frontalnie leżącego na wzorzystej „kozetce”. Kiedy i komu można wyjawić prawdę o swojej rodzinie i jak długo trzeba ją ukrywać zgodnie z zaleceniem przemytnika: „Zawsze powtarzaj, że jesteś na świecie sam”? To fundamentalne pytanie, na które próbuje sobie odpowiedzieć dorosły Amin – mężczyzna, który zrobił karierę akademicką i żyje pomiędzy służbowymi pokojami hotelowymi a duńskim mieszkaniem, gdzie jego partner nalega na formalizację związku i wspólną przeprowadzkę do domu na wsi. Ale czy człowiek z doświadczeniem uchodźczym może stworzyć w dorosłym życiu dom?

Nie zdradzając zakończenia, wystarczy powiedzieć, że film Rasmussena daje na te pytania odpowiedź twierdzącą, ponieważ cały jest, jak sądzę, apologią życia. Przejawia się to zarówno w multimodalnej formule filmu, który ani na chwilę nie redukuje rzeczywistości do tylko jednego jej wymiaru, lecz próbuje – w zależności od potrzeb – wydobyć jej wymiar wizualny, audialny, haptyczny, afektywny, jak i w ostatecznym przesłaniu filmu, które okazuje się subtelne – a nawet w skrajnej wersji, jeśli wierzyć niektórym krytykom_czkom idei równości małżeńskiej w ramach teorii queer, społecznie konserwatywne. Czym jednak jest możliwość społecznej stabilizacji, jaką dają tradycyjne struktury i instytucje, dla osoby, dla której największym egzystencjalnym zagrożeniem jest poczucie tymczasowości i odcięcia więzi społecznych, wynikające z przeżytej traumy uchodźstwa? Metafora domu okazuje się w tym kontekście czymś znacznie bardziej wieloznacznym, niż wynikałoby to ze społeczno-kulturowych przyzwyczajeń – oznaczającym nie początek i kres pewnego teleologicznego procesu biograficznego, ale miejsce, które tworzy i warunkuje żywą tkankę biografii.

 

„Przeżyć”
reż. Jonas Poher Rasmussen
premiera: 18.03.2022