Nr 18/2022 Na moment

Uwolnieni

Julia Lizurek
Teatr

Zimą tego roku Marta Łokietek, absolwentka wiedzy o teatrze Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu na specjalności projekty kuratorskie, szukała środków, które pozwoliłyby jej zorganizować letnie warsztaty dla dzieci w wielkopolskim Kotlinie. Pracownicy gminy wyrazili wówczas dezaprobatę dla pomysłu, przekonując jego pomysłodawczynię, że porywa się z motyką na słońce i podobny projekt artystyczno-społeczny nie przyciągnie odbiorców. Łokietek poszerzyła wówczas swoją koncepcję i zgłosiła ją do konkursu grantowego „Lato w teatrze”, ogłaszanego już od 15 lat przez Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego w Warszawie. Po wsparciu projektu przez IT, a także po sukcesie przedstawienia przygotowywanego przez nią w Domu Kultury wójt Kotlina, zarządzający niniejszym ośrodkiem, oraz lokalne grupy, takie jak Koła Gospodyń Wiejskich, z okolicznych wsi zgodzili się wspomóc organizację półkolonii. Regulaminowy wkład własny zapewniły symboliczne wpłaty od uczestników oraz fundusze pozyskane przez beneficjenta – fundację Teatr Przypadków Feralnych. Machina organizacyjna ruszyła. Byłam współrealizatorką tych warsztatów. Dzięki zaangażowaniu, pomysłowości, a często także determinacji osób, którym temat edukacji poprzez kulturę teatralną nie jest obcy, zrealizowano wiele podobnych inicjatyw. W czasie letnich wakacji szkolnych w polskich miastach, miasteczkach i wsiach zrealizowano 69 teatralnych projektów finansowanych ze środków programu „Lato w teatrze”.

Od czego zaczynamy

„Lato w teatrze” to program grantowy narodowego Instytutu Teatralnego, w którym mogą wziąć udział instytucje kultury oraz organizacje pozarządowe. Przedstawiona przez Łokietek propozycja „Dzieci i ryby głosu nie mają? – Letnisko Teatralne 2022” była kolejnym krokiem i niejako konsekwencją podjętej przez nią wcześniej pracy nad wspomnianym przedstawieniem zatytułowanym „Ciemność i co się w niej kryje”, zrealizowanym przez Mały Teatr w Kotlinie (premiera 14 maja 2022). Opowiadało ono o przemocy rówieśniczej oraz niewiedzy, bezradności i obojętności nauczycieli, rodziców i opiekunów wobec problemów młodych ludzi. Letnie warsztaty miały dać dzieciom i młodzieży poczucie, że są ważni, a ich głos ma znaczenie, oraz dostarczyć im narzędzi, by stali się lepiej słyszalni. Warsztatom od początku towarzyszyło założenie, że najważniejsza jest dobra zabawa oraz integracja młodych artystów w grupie rówieśniczej. Środkiem do osiągnięcia tych celów była praca nad spektaklem wykorzystującym motywy związane z wodą oraz formy wywodzące się z polskiej tradycji ludowej.

Podobne założenia – dotyczące sposobów pracy z młodzieżą zyskującą świadomość rangi własnego głosu i możliwość wyrażenia swoich problemów – towarzyszyły Justynie Prajs, liderce projektu „Kolej na nas”, zrealizowanego przez Stowarzyszenie „Kulturalna Partyzantka” w Centrum Kultury i Sportu w Jabłonowie Pomorskim (województwo kujawsko-pomorskie), która w rozmowie ze mną śmiało formułowała powzięte cele: „Młodzi ludzie mają głos i pokażą, jak należy żyć”. Uczestniczki i uczestnicy jej projektu odtwarzali określone zachowania i ukazywali na scenie problemy, z którymi spotykają się na co dzień. Prócz tematyki społecznej dla Prajs ważne były także nawiązania do lokalnej kultury, tradycji i historii.

Inspiracje projektów realizowanych w ramach „Lata w teatrze” nie ograniczały się jedynie do perspektywy uczestniczącej w zajęciach młodzieży i korzystania z nawiązań do lokalności. Wykorzystywano też konkretne teksty kultury. Katarzyna Mroczek, pomysłodawczyni projektuWitamy w naszej bajce – RobiMy Dom Kultury” zrealizowanego w Samorządowym Centrum Kultury i Promocji Gminy Zabierzów w województwie małopolskim, sięgnęła po cytat z „Akademii Pana Kleksa” Jana Brzechwy, który stał się mottem i inspiracją dla jej projektu:

Pamiętajcie chłopcy […] że nie będę was uczył ani tabliczki mnożenia, ani gramatyki, ani kaligrafii, ani tych wszystkich nauk, które są zazwyczaj wykładane w szkołach. Ja wam po prostu pootwieram głowy i naleję do nich oleju.

Latoteatralne półkolonie to taka mała akademia – gdzie wiele można nauczyć się poprzez grę i zabawę. Nawiązania do gier RPG wykorzystali członkowie Teatru Układ Formalny z Wrocławia w projekcie realizowanym pod hasłem „Odważni w codzienności”. Gra pomagała im w budowaniu w młodzieży poczucia sprawczości oraz stymulowała wymyślanie działań, które wyciągają nas ze smutku, wywoływanego na przykład – jak opowiadał mi Adam Michał Pietrzak – wszechogarniającą i przytłaczającą „atmosferą covidową i wojenną”. Jurek Górski (autor scenariusza) oraz Monika Gryczyńska, główni pomysłodawcy tych półkolonii, napisali historię antypatycznego Pomruka, który zapanował nad krainą dobrego Króla. Grupa złożona z dzieci polskich i ukraińskich tworzyła w trakcie warsztatów swój własny język wzajemnej komunikacji, a w trakcie przedstawienia wspólnie wyruszała w bój przeciwko złemu czarnoksiężnikowi.

Temat języka i integracji międzykulturowej pojawił się też w projekcie realizowanym w Gminnym Ośrodku Kultury w Jedwabnie (województwo warmińsko-mazurskie) pod tytułem „PomigajMY się razem w Jedwabnie”. Adam Cudak, dyrektor instytucji, razem z aktorką Natalią Świniarską oraz tłumaczką trzech języków migowych, wykładowczynią na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim Małgorzatą Mickiewicz wykorzystali teatr jako narzędzie do nauki języka migowego oraz jako przestrzeń służącą budowaniu społeczności dzieci słyszących, słabosłyszących, głuchych i CODA (słyszące dzieci niesłyszących rodziców).

Twórcy

Zanim żywioł uczestników warsztatów zostanie uruchomiony, wielu rodziców uprzedza przed nim instruktorów: ten jest trudny, a ta nieposłuszna… Owszem, wiele różnorodnych czynników sprawia, że praca instruktora i opiekuna, podobnie jak nauczyciela, nie zawsze jest łatwa i przyjemna. Ważne jest zaplanowanie takich aktywności, które będą ciekawe dla każdego uczestnika i każdej uczestniczki zajęć, niezależnie od ich wieku czy charakteru.

Pod tym względem szczególnie wymagający wydawał mi się projekt Układu Formalnego, który konfrontował dwanaścioro dzieci z Ukrainy i ósemkę z Polski w wieku pomiędzy dziesiątym a czternastym rokiem życia. Jeden chłopiec, który z Kijowa przyjechał na dzień przed rozpoczęciem warsztatów, wymagał szczególnej opieki i uwagi. Czułości i zrozumienia potrzebowały też dzieci z trudnych rodzin, zamieszkujących wrocławskie Przedmieście Oławskie, na terenie którego pracuje grupa. Zapytany o komunikację wewnątrz grupy, Pietrzak przyznaje, że przebiegała różnie. Jednak najwyraźniejsza bariera językowa występowała nie pomiędzy samymi dzieciakami, tylko między prowadzącymi a uczestnikami zajęć.

Może to właśnie dorośli powinni przejść reformę? Taka myśl towarzyszyła Łokietek, kiedy pomyślała, że warto zorganizować socjoterapię zarówno dla dzieci, jak i dla ich rodziców. Instruktorzy i instruktorki, z którymi rozmawiałam na ten temat, są zgodni w ocenie wielu aspektów relacji pomiędzy prowadzącymi a młodymi uczestnikami warsztatów i zajęć. Prajs mówiła, jak ważne jest pokazanie młodym osobom, że mogą być wolne, oraz uczenie się samych prowadzących, że nie trzeba, a nawet nie wolno za nie wszystkiego robić. Mroczek ujmuje to nieco inaczej, podkreślając znaczenie wsparcia, inspirowania do działania oraz wskazywania alternatywnych możliwości realizacji konkretnych zadań, co może przydawać się też w codziennym życiu. Efekt nie musi być natychmiastowy i piorunujący. Mroczek nie wyobraża sobie również realizowania projektu bez przyjemności współtworzenia go wraz z innymi dorosłymi. Bo przecież „Lato w teatrze” to okazja do odkrywania swojego wewnętrznego dziecka. Bez odrobiny szaleństwa i czerpania z tego, co w uczestnikach wywołuje emocje, nie sposób znaleźć z nimi wspólnego języka, zachęcić ich do rozmowy, planowanego działania, a nawet skupienia. „Jak zaczyna się bieganie, to znaczy, że jest nuda” – żartuje Pietrzak.

Fot. z archiwum projektu - dokumentację wykonali Gracjan Kwiatkowski, Gwidon Waliszewski, Jakub Matuszewski

Tematy i formy

Właściwie dopiero teraz mogę zacząć właściwą opowieść o „Lecie w teatrze”. To projekt, na który składają się setki, a nawet tysiące różnorodnych doświadczeń i jednostkowych historii. Moja wiąże się z zaskoczeniem, dumą, zaczarowaniem, bliskością, ale też – pojawiającym się czasem – wrażeniem bezradności. Nie mogłabym jej snuć, gdyby nie zaufanie Łokietek, a także niesamowite wsparcie merytoryczne oraz emocjonalne Joanny Cichoń, pedagożki i trenerki języka ruchu oraz świadomej pracy ciałem, działającej przede wszystkim w obszarze edukacji rodzinnej – drugiej instruktorki zatrudnionej w projekcie „Dzieci i ryby głosu nie mają?”. Każdego dnia, przygotowując wraz z Cichoń kolejne zajęcia, dawałyśmy sobie czas, żeby podzielić się wrażeniami i frustracjami, których nie udawało się uniknąć. Wynikały one przede wszystkim z napięcia pomiędzy nastawieniem na proces budowania samoświadomości uczestników a ich pragnieniem zaistnienia na scenie i stworzenia spektaklu teatralnego. O relację między procesem a pokazem końcowym, o poruszane i przemycane tematy oraz o sposoby pozwalające nadać im formę zapytałam osoby zaangażowane też w inne zrealizowane projekty. Ich wypowiedzi złożyły się na pięć wskazówek dla prowadzących zajęcia z dziećmi i młodzieżą.

1/ Wyzwolić kreatywność.

Ustalamy, co młodzi chcą powiedzieć. Pomóżmy im stworzyć sceniczną tożsamość oraz katalog możliwych scenariuszy działań, a następnie zachęćmy do zrealizowania na ich podstawie dramowych scenek. W Jabłonowie Pomorskim ten proces doprowadził do stworzenia marionetek, które odbywają karę za manipulacje, przemoc, donosicielstwo, nieszczerość, hejt, wyśmiewanie innych, odrzucanie osób z grupy, nakręcanie się na wspólne wagarowanie czy stosowanie używek. Kolejne skojarzenia doprowadziły do pomysłu, że odczarować je może klaun. Dlatego akcja przedstawienia rozgrywała się w cyrku.

2/ Nie przejmować się efektem estetycznym.

Cudak przyznaje, że w jego pracy myślenie o pokazie pojawiło się zbyt późno, by mógł on wypaść atrakcyjnie. Nauka języka migowego tak zaangażowała uczestników, że zapewne tylko warunki otrzymanego grantu zmusiły ich do zrealizowania dwóch etiud. Jedna konsekwentnie rozwijała temat przewodni półkolonii – wykorzystując teatr cieni, opowiadała o grupie tubylców, która musiała wymyślić swój język. Aktorzy, używając całych ciał, ukazywali literę alfabetu, która przeradzała się w słowo, a później w obraz.

3/ Zainspirować przykładem.

Mroczek do współpracy zaprosiła Pawła Kumięgę – aktora Teatru Ludowego w Krakowie mającego doświadczenie w pracy nad spektaklami dla dzieci. Wkroczył on na scenę jako właściciel cyrku, który zaprasza dzieci do teatru. Inicjowany tak spektakl „Kaczka dziwaczka”, wieńczący projekt „Witamy w naszej bajce – RobiMy Dom Kultury”, powstał w trakcie dwóch godziny warsztatów i stał się trampoliną do kolejnego działania – napisania autorskiej bajki „O cytrynie, która chciała zostać słońcem” i nagrania jej w studiu radiowym. We współpracy z bajkopisarzem Michałem Głąbem powstało słuchowisko o sile wyobraźni i odwadze bycia tym, kim się jest. Jego bohaterami były personifikacje przedmiotów przynoszonych na próby przez aktorki i aktorów.

4/ Pozwolić młodym ludziom zorganizować całe wydarzenie.

Mroczek wspomina zaangażowanie uczestniczek i uczestników swojego projektu w przygotowywanie afisza, zaproszeń, ustawianie widowni, wpuszczanie widzów, zachęcanie ich do korzystania z cateringu. Czy to niewdzięczne zadania? Nie dla dzieci. Animatorka zaznacza też, jak istotne jest zostawianie miejsca na odpoczynek i oddech – na przykład wybierając się z grupą na wycieczkę.

5/ Pozwolić, by opowieści się rozwijały.

Kiedy młodzi ludzie zaangażują się w tworzoną przez siebie historię i złapią bakcyla teatru, będą gotowi podejmować próby pokazania jej poprzez taniec, improwizacje, lalki czy scenografię. Rozmaite wprowadzane środki, podobnie jak osobiste różnice pomiędzy młodymi artystkami i artystami, mogą skutkować wielowątkowością i porzucaniem głównej linii dramaturgicznej. Warto to akceptować – nawet jeśli nie dostrzegamy znaczenia poszczególnych scen, w dramaturgicznym planie całości wydarzenia pojawiły się z jakiejś przyczyny. Było tak na przykład podczas warsztatów Teatru Układ Formalny, przez co w spektaklu pojawiły się, niepowiązane na pierwszy rzut oka, dobre wspomnienia biorących w nim udział aktorek i aktorów. W trakcie spotkania z załamanym Królem opowiadali o spacerze z rodzicami, spędzaniu czasu z rodziną, codziennych radościach, jeździe na rowerze, wycieczkach. Pojedyncze głosy łączyły się w chór, zdolny zmieść czarnoksiężnika Pomruka z powierzchni ziemi.

Ku przyszłości

Dla Prajs było to już czwarte „Lato w teatrze”. W Jabłonowie Pomorskim od lat prowadzi młodzieżową grupę musicalową Podniebni, którą po każdych letnich półkoloniach zasilają kolejni członkowie. W Jedwabnie teatru amatorskiego jeszcze nie ma – ale tegoroczny program i jego efekty mogą się przyczynić do jego założenia. Inaczej jest w Zabierzowie, gdzie grupy działają, ale pracują, korzystając z niepartycypacyjnych metod – może „Lato w teatrze” zainspiruje lokalnych instruktorów? Wrocławskie Przedmieście Oławskie również wypatruje kontynuacji działań z młodymi – z pewnością usłyszymy jeszcze o teatralnych działaniach tamtejszych dzieci i młodzieży.

Miarą sukcesu „Lata w teatrze” we wspomnianych i wielu innych ośrodkach nie jest powodzenie finałowego przedstawienia, tylko realizacja założonej misji. O niej moi rozmówcy wyrażali się lekko, a równocześnie z pełnym przekonaniem i fascynacją. Prajs zaznacza, że udział w projekcie i praca teatralna dają możliwość stworzenia dzieciom lepszej przyszłości. Mają one szansę, by się dowiedzieć, ile są warte, nauczyć się komunikacji, zyskać odwagę w podejmowaniu decyzji, wykształcić umiejętności współpracy w grupie, wzmocnić pewność siebie, a przy tym – łatwiej godzić się na kompromisy. Animatorzy zaś uczą się zaufania wobec młodych adeptów sztuki oraz zyskują dodatkowe inspiracje dla swoich działań.

Na koniec projektu „Ryby i dzieci głosu nie mają?” w Kotlinie padło pytanie: „Czym jest dla mnie »Lato w teatrze«?”. Odpowiedziałam wtedy, że twórczym wyzwaniem, podjętym dzięki spotkaniu ze wspaniałymi młodymi artystami, świadomymi tego, że teatr to bycie tu i teraz, na sto procent. To przestrzeń, w której szczerość, ironia i wspólna zabawa mogą pokonywać słabości i lęki. Wiem, że z latoteatralną kotlińską społecznością mamy wspólne marzenie – żeby za rok wrócić do siebie. Jeśli miałabym ocenić potencjalne znaczenie tego powrotu, sięgnęłabym do historii takich grup jak Teatr Tetraedr z Raciborza, Teatr Brama z Goleniowa czy Teatr Krzyk z Maszewa, które od lat działają w obszarze współczesnego teatru offowego. „Lato w teatrze” może być pierwszym krokiem uruchamiającym chęć artystycznego działania, radość ze wspólnej obecności oraz pracy i ciekawość świata, który warto poznawać przez to, co żywe, choć nie zawsze oczywiste, w kulturze danego miasta czy miasteczka.

 

„Lato w teatrze” to program Instytutu Teatralnego im. Zbigniewa Raszewskiego realizowany ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Jego najważniejszym elementem jest konkurs grantowy dla teatrów, samorządowych instytucji kultury oraz organizacji pozarządowych – ośrodków, które w okresie letnich wakacji szkolnych chciałyby zorganizować warsztaty teatralne dla dzieci i młodzieży zakończone pokazem spektaklu. Najciekawsze projekty wybrane przez Zespół Sterujący otrzymują dofinansowanie, które wynosi maksymalnie 40000 złotych. Program powstał w 2008 roku. W 2022 roku realizowana jest jego 15. edycja.