Nr 14/2024 Na teraz

Sztuka porażki

Katarzyna Niedurny
Teatr

Tu nic nie musi się udać, a może nawet udać się nie powinno. Jesteśmy na planie nowego reality show o znaczącym tytule „You Can Fail! Porażka Show”. Dziś w Teatrze Komedia zmieniają się zasady i to nagromadzone w życiu porażki i ich przekonujące przedstawienie na scenie gwarantują zwycięstwo i sławę. Przegrywanie też może być sztuką.

Sposób realizacji programu telewizyjnego, który jest miejscem akcji spektaklu Justyny Sobczyk, nie obiecuje zresztą spektakularnego sukcesu. Nie ma tu wielkiej ekipy ani profesjonalnego studia. Na scenie widzimy kilka kolorowych siedzisk i poduszek, poprzewracane figury liter i podświetlany napis „You can” (scenografia: Wisła Nicieja). Kierowniczka planu (Kaśka Dudek) stara się jakoś wszystko pozbierać do kupy. Z boku stoi przebrana za kota muzyczka (Magda Dubrowska). Na scenę wchodzi również prowadzący show (Maciej Pesta), który jest chyba w nie najlepszym stanie emocjonalnym. Może dlatego, że brakuje uczestników – do udziału w programie prawie nikt się nie zgłosił, a te kilka osób, które pojawiły się na scenie (Grzegorz Brandt, Anna Drózd, Aleksander Orliński, Marta Stańczyk), musi zdecydować, kto z nich zasiądzie w jury, a kto będzie występował. Podział funkcji pozostaje jednak płynny.

Miarą sukcesu jest tu największa liczba jak najbardziej spektakularnych porażek. Kategoria ta traktowana jest bardzo szeroko: za porażkę może być uznana nieudana kariera, problemy w edukacji, brak rodzeństwa, brak miłości, niemożność dostania się do wymarzonej szkoły czy życie niewpisujące się w schemat „normalności”. Kolejni uczestnicy show podchodzą do mikrofonu i w stand-upowej formie opowiadają o swoich życiowych problemach. Niektórzy realizują także krótkie performanse, które mogą im pomóc zrekompensować braki i niedostatki. Dlatego właśnie jedynaczka odgrywa scenę, w której ma liczne rodzeństwo i może porozmawiać ze swoimi siostrami o problemach sercowych (na moim pokazie tę scenę grała asystentka reżyserki Maria Gustowska, która zastępowała kontuzjowaną aktorkę Teatru 21 Annę Łuczak). Nauczycielka (Martyna Peszko) zaś opowiada o swojej nieudanej karierze, przynajmniej na chwilę rezygnując z oceniania innych osób, czego naprawdę nie lubi robić.

Struktura spektaklu nie powiela struktury podobnych show. Problemy w trakcie realizacji prowadzą do przełamania schematu występ – ocena. W „You can fail” jest miejsce na smutek i płacz prowadzącego. Kierowniczka produkcji pojawia się przed kamerą, a pomiędzy uczestnikami i jurorami dochodzi do licznych interakcji. W tym wszystkim jest także czas na występy wokalistki, której z powodu zachrypniętego głosu nie przyjęto do szkoły muzycznej, oraz pojawienie się drag queen (Maciej „Gąsiu” Gośniowski), będącej gwiazdą programu, która – mimo minorowych nastrojów i słabych warunków na scenie – przeistacza się w prawdziwą diwę.

Spektakl Sobczyk dedykowany jest młodej widowni – oglądałam go na porannym pokazie dla szkół. Poruszane tematy są jednak na tyle uniwersalne, że również starsi znajdą tu coś dla siebie. Twórców inspirowała książka „Przedziwna sztuka porażki” Jacka Halberstama, wydana w Polsce przez Krytykę Polityczną. Autor pokazuje w niej, jak bardzo normalizujący jest sukces, wyznaczający utarte ścieżki i sztywne standardy. Dlatego doceniony zostaje przez niego queerowy potencjał porażki, jej indywidualizm i związane z nią drogi ucieczki przed dominującymi systemami, takimi jak kapitalizm, heteroseksualizm, patriarchat czy kult zdrowia i pełnosprawności.

Koprodukcja Teatru 21 i Teatru Komedia powołuje szeroki sojusz wykluczonych z tradycyjnych opowieści o zwycięstwie. Na scenie widzimy aktorów z zespołem Downa, zachrypniętą piosenkarkę, aktorkę, której przepowiadano porażkę oraz drag queen. Naruszając granice między odgrywaną rolą a prywatnością, postacie opowiadają o porażkach, korzystając z osobistych doświadczeń aktorek i aktorów. Dużą zaletą spektaklu jest szeroka reprezentacja – tworzenie sojuszu interesów i ukazywanie różnorodności. Wyjście z binarnego podziału między sukcesem a porażką przyda się przecież osobom z bardzo różnymi doświadczeniami, które połączyć może chęć podążania własną drogą.

Największą zaletą tego ciekawego spektaklu nie są jednak podejmowane tematy i płynące z nich wnioski, a odważne, świetnie działające interakcje z publicznością. Przez cały czas relacja pomiędzy sceną a widownią jest bardzo żywa, a widzowie są zachęcani do współuczestnictwa – najpierw jako osoby zgromadzone w studiu motywowani są do braw, okrzyków i skandowania nazwy show. W tym teatrze nikt nie upomina ani nie ucisza odbiorców, a harmider traktowany jest jako oznaka i dowód zainteresowania.

fot. Dawid Stube | materiały Teatru Komedia

W miarę upływu czasu sytuacja ta otwiera coraz więcej możliwości, a kontakty pomiędzy teatralnymi biegunami zostają pogłębione. Przed zakończeniem pierwszej części i przerwą, widzowie są zapraszani na scenę. Zadaniem pierwszych siedmiu chętnych jest opowiedzenie o swoich porażkach w jak najszybszym tempie. Wytworzona wokół tej sceny atmosfera sprzyja docenieniu chwili, kiedy nie wszystko idzie zgodnie z planem. Każdy może podzielić się swoimi małymi lub większymi wpadkami, problemami i kłopotami. Niespodziewanie te opowieści o porażkach – nieradzeniu sobie w szkole, odstawaniu od grupy i niepanowaniu nad emocjami – zostają docenione, a ich wspomnienie staje się impulsem do aplauzu reszty widowni. Akceptacja porażki, zgodnie z tytułem Halberstama, okazuje się sztuką.

Druga z interakcji to rozmowa pomiędzy Gąsiem a widownią. W polskim teatrze gest zaproszenia drag queen na scenę w spektaklu dla młodzieży jest ciągle odważny. Tym bardziej jest takim otwarcie sceny na wzajemną interakcję. Podczas „You can fail” publiczność zostaje zaproszona do zadawania pytań, co – kiedy oglądałam ten spektakl – zainicjowało rozmowę. Oglądający pytali o szczegóły techniczne dotyczące nakładania przez Gąsia makijażu, przygotowania show, a także o rzeczy bardzo prywatne – jak na to, co robisz, reaguje twoja mama albo co najgorszego zdarzyło ci się usłyszeć od ludzi. Ich pytania traktowane były bardzo serio, a odpowiedzi udzielane jawiły się jako szczere i przemyślane. Ta scena mogłaby trwać o wiele dłużej, pytań nie brakowało; „Porażka show” musiało jednak biec dalej. Rozmowa przeszła w piosenkę – cały obecny na scenie zespół, z niesamowitą energią tańczył i wirował w rytm utworu „Don’t Stop Me Now” wykonywanego w oryginale przez jednego z patronów wszystkich freaków, Freddie’go Mercury’ego.

Obiektywne spojrzenie na spektakl skłania mnie jednak do refleksji, że i on nie ustrzegł się od małych porażek. Jedna z jego wad wynika z tego, że na wspomnianej, tanecznej scenie się nie kończy, a to, co mogłoby być bardzo energetycznym finałem, przechodzi w kolejne sceny. Wtedy dramaturgia siada, a największą – niepotrzebnie – troską realizatorów wydaje się to, by wszystkie poruszone na scenie wątki zostały zakończone i domknięte. W efekcie otrzymujemy serię monologów, w których każdy z aktorów i każda z aktorek mówi o tym, czym jest dla nich wolność. Nie ma już wcześniejszej energii, a spektakl traci siłę rażenia.

Mimo niemrawej końcówki, spektakl o porażce okazuje się prawdziwym sukcesem. Stoją za nim szeroka reprezentacja, zaangażowani aktorzy konsekwentnie poszukujący (na scenie i poza nią) własnej drogi, a przede wszystkim ogromna energia, szczerość i otwarcie na kontakt. „You can fail” to niezwykle ważny i potrzebny głos wskazujący, że porażka może być równie wartościowa – a może nawet bardziej inspirująca – niż sukces. To dobrze, że spektakl skierowany jest przede wszystkim do szkolnej publiczności, która na co dzień podlega ocenie i krytyce, przemocy symbolicznej wymuszającej dążenie do osiągnięć. Na tle dominującego modelu edukacji teatr staje się miejscem, w którym widzowie mogą usłyszeć, że obok drogi wiodącej do sukcesu biegnie też wiele innych – może nie zawsze całkiem bezpiecznych, ale często interesujących, pokrętnych, ciekawych i pełnych przygód – ścieżek. Może widzowie „You can fail” którąś z nich wydepczą samodzielnie.

„You can fail! Porażka Show”
Pomysł i reżyseria: Justyna Sobczyk

Scenariusz: Justyna Sobczyk, Iga Gańczarczyk we współpracy z zespołem aktorskim

Scenografia: Magdalena Łazarczyk i Łukasz Sosiński
Kostiumy: Wisła Nicieja
Muzyka: Magda Dubrowska (na żywo)
Choreografia: Aleksandra Bożek-Muszyńska
Reżyseria światła: Sebastian Klim
Współpraca dramaturgiczna: Iga Gańczarczyk
Wideo: Magdalena Mosiewicz
Asystentka reżyserki: Maria Gustowska

Koprodukcja Teatru Komedia i Teatru 21
Premiera: 1.06.2024