Nr 22/2022 Na teraz

Stan niebłogosławiony

Karolina Broda
Film

Gdy szłam na przedpremierowy seans „Zdarzyło się”, moje myśli nie krążyły wokół prozatorskiego pierwowzoru – zamiast myśleć o społeczno-biograficznym wymiarze literatury Annie Ernaux, zastanawiałam się, czy będzie to przetworzona posttradycja „Nieodwracalnego” Gaspara Noégo czy może bardziej przełamywanie cielesnych barier rodem z eksperymentalnego „Titane” Julii Ducournau. Bo reżyserka Audrey Diwan podąża za rodzimym dyskursem ukazywania tematów dotyczących ciąży i aborcji.

„Zdarzyło się” to filmowa adaptacja powieści Ernaux. Jest początek lat 60., Francja, dyskusje o Camusie i Sartrze w chmurach papierosowego dymu, a w tle wciąż obecne widmo socjalizmu. Nie ma mowy o legalnej aborcji, a ta nielegalna grozi więzieniem lub śmiercią. Anne Duchesne (swoiste porte parole Ernaux) to zdolna studentka literatury z perspektywą świetnie zapowiadającej się przyszłości. Zdawałoby się, że wszystko idzie po jej myśli: doskonale radzi sobie na studiach, a wszyscy wróżą jej dyplom z wyróżnieniem.

Jej prywatny świat zadrży w posadach, gdy w studencką rutynę wtargną zastanawiający ból podbrzusza i spóźniający się okres, które okazują się objawami niechcianej ciąży. Dziewczyna w paranoidalnym niedowierzaniu nie godzi się z lekarskim wyrokiem i zaczyna wyścig z czasem, który w filmie przypieczętowują następujące po sobie kadry ukazujące mijające tygodnie ciąży. Dyrektywa społeczna była bezwzględna i nieubłagana oraz nie oferowała kobiecie żadnego innego wyjścia poza: donosić ciążę lub poronić.

Kiedy oglądałam kolejne, coraz bardziej radykalne poczynania Anne – od zasięgnięcia porady u innego lekarza, przez podejmowane próby samodzielnej aborcji, po znalezienie pomocy u kobiety wykonującej medyczne zabiegi w swoim mieszkaniu – mój świdrujący ból brzucha coraz bardziej się pogłębiał, niemal przewiercając się na drugą stronę organizmu. Są w tym filmie pewien niezbywalny mrok i groza przypominające najgorsze ujęcia niczym z dystopijnej „Opowieści podręcznej”. Kamera wiernie podąża za główną bohaterką, nie oszczędza widza, zmuszając go do współuczestnictwa we wszystkich podejmowanych wysiłkach kobiety. „Choroba, która zamienia kobiety w gospodynie domowe”, jak opisuje swój niebłogosławiony stan dziewczyna, powoduje, że jej dotychczas całkiem bezpieczny mikrokosmos życia codziennego kruszy się z każdym kolejnym dniem na coraz drobniejsze kawałki, a dwudziestoparolatka łapie się każdego możliwego sposobu, by na nowo go poskładać.

mat. prasowe Aurora Films

Opresyjne i apodyktyczne rozwiązania systemowe (inaczej mówiąc: brak rozwiązań) w sprawie aborcji pozostawiają kobietę samej sobie, jednocześnie godząc w siostrzeństwo i babską solidarność. Kiedy Anne wreszcie decyduje się wyznać swoim dwóm najlepszym przyjaciółkom Hélène i Brigitte, z jaką „chorobą” się zmaga, te stają przed jednym z bodaj najtrudniejszych dylematów: ocalić siebie czy przyjaciółkę? Za aborcję i pomoc w jej przeprowadzeniu można było w 1963 roku w najlepszym wypadku trafić do więzienia, a w najgorszym zafundować sobie niechciany wyrok śmierci.

Głębokie studium psychologiczne bohaterki, jakie funduje nam bezbłędna w tej roli Francuzka rumuńskiego pochodzenia, Anamaria Vartolomei, to znakomity popis kunsztu aktorskiego. Współprzeżywamy dramat jednostki uwikłanej w patriarchalno-makabryczny system. „Zdarzyło się” zapuszcza się w bezimienne. Reżyserka ukazuje kobiecą postać w każdej kolejnej sytuacji. Mimika, ciężki oddech i podniosła muzyka potęgują nastrój napędzającej się spirali lęku, ale także silnej determinacji bohaterki, aby zachować swoje ówczesne życie i do statusu „kobieta” nie dodawać „matka”. Oszczędne oświetlenie dopełnia poczucie uwięzienia i społecznej duchoty, zaś kipiąca na ekranie fizyczność przypomina tę z filmów Noégo, tym razem jednak pojawia się nie w scenach gwałtu, lecz spędzania płodu.

Diwan podkreśla, że jej film zawiera szeroki kontekst społeczno-polityczny odnoszący się również do współczesności. Być może film pomija etyczne kwestie prawa do aborcji i nie ukazuje zaplecza psychicznego kobiety decydującej się na ten krok. Okoliczności nie sprzyjają w żaden sposób, a strach przed społecznym ostracyzmem, odrzuceniem przez najbliższe jej kobiety (jak wspomina, „lepiej, by o tym nie rozmawiały”), samotność w podejmowanej decyzji i brak wsparcia od partnera jeszcze bardziej dezintegrują doświadczenie Anne. Odrzucenie, bytowa i myślowa oddzielność dziewczyny sprawiają jednak, że na fundamentach wewnętrznej pustki rodzi się emancypacja. Widz zostaje skonfrontowany z bohaterką w perspektywie jeden na jeden – jest to zabieg nader udany, bo pozwala na niemal immersyjne wejście w życie i zmagania kobiety.

Podczas projekcji na festiwalu w Wenecji kobiety mdlały ze wzruszenia, przejęte mocną wymową filmu do tego stopnia, że potrzebna była pomoc medyczna. Film Audrey Diwan ma więc niesamowitą siłę rażenia mimo oszczędnych środków formalnych. Przemawia wiarygodną i nacechowaną emocjami historią, brawurowym aktorstwem i niestety wciąż aktualnym komentarzem społecznym. „Choroba, która zamienia kobiety w gospodynie domowe” to tak naprawdę wadliwy system i brak perspektyw na jego reparację oraz przykra współczesność, w której prawo do aborcji w niektórych krajach dalej wygląda tak jak w „Zdarzyło się”.

 

„Zdarzyło się”
reż. Audrey Diwan
premiera: 28.10.2022