Nr 6/2021 Na teraz

Samotność w sieci

Michał Piepiórka
Film

Sylwia Zając jest influencerką i gwiazdą fitness – taką filmową Ewą Chodakowską. Młoda, piękna, wysportowana – na licznych plakatach i zdjęciach w branżowych czasopismach zawsze wygląda jak milion dolarów. Nie gorzej wypada w instagramowych postach, którymi dokumentuje każdą swoją aktywność – treningi, posiłki, spotkania z fanami. Na oficjalnym profilu pojawiają się też okruchy prywatności: zdjęcia ze spacerów z psem, przemyślenia, momentami intymne zwierzenia. Wszystko to kreuje jej socialmediowy obraz, który – mówiąc językiem współczesnego internetowego marketingu – influencerka monetyzuje. Ale „Sweat” Magnusa von Horna nie jest filmem o kulisach współczesnego internetowego biznesu. Jego akcja mogłaby rozgrywać się w innych okolicznościach, w innym miejscu, a nawet w innym czasie. Bo to przede wszystkim uniwersalna opowieść o samotności. Tym jednak ciekawsza, że oparta na drażliwych punktach naszej codzienności, naszego „tu i teraz”.

Von Horn pokazuje zaledwie dwa dni z życia swojej bohaterki. W tym czasie Sylwia doświadczy skrajnych emocji, odkryje się przed nami, dowie się o sobie czegoś, o czym nie miała pojęcia. Ale czy to wszystko zmieni jej życie? Czy jej pragnienia zostaną zaspokojone? Czy otrzymana lekcja w jakikolwiek sposób wpłynie na nią? Von Horn daleki jest od jednoznacznych stwierdzeń, nie moralizuje i nie oczekuje od swoich bohaterów żadnych deklaracji. Jest świadom, że każdego z nich oplata cała sieć relacji, zobowiązań, układów i emocji, która nie pozwala na radykalną zmianę – choćby upragnioną.

Struktura filmu skomponowana jest tak, by zobaczyć bohaterkę zawieszoną w bardzo konkretnej rzeczywistości. Z jednej strony jest wirtualny świat z setkami tysięcy followersów, sponsorami, drogimi prezentami, sławą i blaskiem. Z drugiej natomiast jest puste mieszkanie, w którym czeka jedynie pies. Oba światy są dopełnione przez rodzinę i znajomych. W tej sieci relacji umieszczona zostaje bohaterka wraz ze zbiorem cech, które twórcy chętnie eksponują: gwiazdorską manierą, odrobiną narcyzmu, ale również strachem, wypaleniem, niewypowiedzianym i niezrozumiałym poczuciem pustki oraz potrzebą autentyzmu. Von Horn je wszystkie wypunktowuje, budując z nich złożony, niejednoznaczny i przekonujący obraz życia samotnej, pragnącej miłości i akceptacji kobiety.

Pogłębiony portret psychologiczny bohaterki „Sweat” powstał dzięki odpowiedniej pracy autora zdjęć Michała Dymka. Pierwsza część filmu kręcona jest w bliskich, bardzo dynamicznych ujęciach. Kamera skacze wraz z nabuzowaną adrenaliną i endorfinami bohaterką. Wykonuje skłony, pompki, podskoki tak jak Sylwia i jej fani. Jednak gdy kobieta zostaje sama w pustym mieszkaniu, kadry są spokojniejsze, a kamera jeszcze bardziej zbliża się do postaci, dodatkowo izolując ją od rzeczywistości, zamykając w ciasnej klatce kadru, w którym jest miejsce tylko na jej eksploatowane ciało, pot i łzy samotności. Jeszcze inaczej Dymek ukazuje Sylwię spotykającą się z bliskimi. Nieznacznie poszerza kadr, nieco się oddala, ale bohaterka nadal umieszczona jest w centrum, jakby nie mogła otworzyć się na innych, bo wśród bliskich też można czuć się obco i samotnie. Innymi słowy – kadry oddają głęboko ukrywane zahamowania, potrzeby i pragnienia Sylwii, potęgując przeżywane stany psychiczne.

fot. materiały parsowe

Te trzy sposoby obrazowania budują konsekwentną opowieść o człowieku samotnym, pogrążonym w rozpaczy, z którą jednak kobieta nie może się zdradzić – bo jest symbolem sukcesu, bo sponsorzy nie chcą być z tym kojarzeni, bo inni mają gorsze problemy, więc powinna „wziąć się w garść”. „Sweat” to także film o zakładnikach własnego sukcesu, którzy w oczach innych nie mogą narzekać na swój los, bo są bogaci, sławni i uwielbiani – a więc z przymusu: szczęśliwi.

Nie udałoby się stworzyć tak złożonego portretu psychologicznego postaci Sylwii, gdyby nie przekonujące aktorstwo Magdaleny Koleśnik, która miała wyjątkowo trudne zadanie do wykonania. To rola fizyczna, nie tylko dlatego, że aktorka musiała robić pompki i skłony. Jej ciało jest „ekranem”, na którym wyświetla się ta historia, współpracującym z kamerą – raz jest spięte i dynamiczne, a raz płochliwe i zamknięte w sobie. Wystawia się na widok, do pewnego stopnia staje się uprzedmiotowione, bo jest narzędziem pracy – stąd też biorą się nieporozumienia i konflikty. Patrzący spoglądają na Sylwię jak na obiekt – ciało bez osobowości. W tym tkwi największy dramat bohaterki. Nie jest ona w stanie przekonać innych, że wizerunek to nie wszystko. Nie byłoby to możliwe, gdyby Koleśnik nie poddała własnego ciała narzuconemu reżimowi kamery.

Gdy zapomni się na chwilę o melancholii social mediów i smutku instagramowego influencera, to film von Horna zaczyna jawić się jako uniwersalna historia samotności człowieka. Najbardziej poruszająca wydaje się scena urodzinowego przyjęcia matki Sylwii. Dziewczyna uświadamia sobie wówczas, że nawet ona się od niej oddala, bo „ma czelność” mieć własne życie, odmienne zdanie i spotykać z innymi, a nawet mniej pilnie śledzić jej karierę. Von Horn ukazuje w ten sposób narcystyczną naturę Sylwii, przyzwyczajonej do atencji, pragnącej, by inni doświadczali tych samych emocji, co ona.

Reżyser ukazuje Sylwię jako bohaterkę tragiczną, uwikłaną w sieć relacji – prywatnych, uczuciowych, zawodowych – które uniemożliwiają jej emocjonalną realizację. Jeśli coś krytykuje, to raczej współczesną kulturę, w której media społecznościowe niszczą prawdziwe relacje, komunikatory oddalają, a człowiek skracający dystans jawi się jedynie jako zagrożenie. Von Hornowi udało się więc stworzyć dzieło, które mówiąc o sprawach doświadczanych przez nas wszystkich – bez względu na miejsce pochodzenia i czas urodzenia – znakomicie łapie ducha naszego tu i teraz.

„Sweat”
reż. Magnus von Horn

premiera: 18.06.2021