„Urodził się, żył i umarł. I jeszcze jedno: przypadkiem był jedynym synem najsławniejszego pisarza w historii”[1] – w tak bezlitośnie lapidarnym skrócie Graham Holderness podsumował faktograficzną wiedzę na temat Hamneta Shakespeare’a, tytułowego bohatera opublikowanej niedawno w polskim przekładzie powieści brytyjskiej pisarki Maggie O’Farrell[2]. W istocie na temat jednego z trojga dzieci dramatopisarza i jego żony, Anne Hathaway, wiadomo niewiele. Wraz z Judith, swoją siostrą bliźniaczką, został ochrzczony w lutym 1585 roku (ich starsza siostra, Susanna, miała wówczas niespełna dwa lata). Zapewne, jak inni chłopcy, uczęszczał do lokalnej szkoły, przypatrywał się pracy w warsztacie dziadka, który był rękawicznikiem, bawił się na okolicznych polach. W sierpniu 1596 roku w księdze parafialnej odnotowano jego pogrzeb, nie podano jednak przyczyny śmierci. Najczęściej spekuluje się, że padł ofiarą zarazy, jako że choroby zakaźne były w tamtych czasach częstą przyczyną zgonów.
Skąpy zasób potwierdzonych faktów, który historyka może przyprawiać o ból głowy, dla pisarki stanowi znakomity punkt wyjścia – O’Farrell skwapliwie z tego korzysta, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że równie niewiele wiadomo na temat całej szeroko pojętej sfery prywatnego życia Williama Shakespeare’a i jego żony. Choć śmierć Hamneta stanowi kluczowe wydarzenie, splatające rozmaite wątki powieści, główną bohaterką jest żona dramatopisarza – Anne, czy też Agnes, jak konsekwentnie nazywa ją O’Farrell, idąc tropem jednego z zapisów dokumentarnych.
Z oczywistych względów jest to zarazem powieść o samym Shakespearze, co warto podkreślić z dwóch powodów. Po pierwsze – „Hamnet” wpisuje się w bardzo popularny w literaturze anglojęzycznej nurt powieści fikcjonalizujących biografie pisarzy, wykorzystujących wątki z ich życia jako kanwę opowieści dających się porządkować pomiędzy pojmowanymi biegunowo: dążeniem do zasadniczej wierności znanym faktom i wypełniania szczelin pomiędzy nimi materiałem stanowiącym efekt literackiego zmyślenia a celowym odchodzeniem od znanych faktów na rzecz literackiej fikcji, niejednokrotnie polegającym na tworzeniu alternatywnych wersji zdarzeń, grze z historyczną wiedzą lub śmielszym niż w poprzednim przypadku spekulowaniu na temat kwestii nieznajdujących w niej odzwierciedlenia[3]. Shakespeare jest tutaj przypadkiem szczególnym, zarówno ze względu na jego pozycję w kanonie literatury światowej, jak i całkowity brak jakichkolwiek przekazów mogących rzucić światło na jego pozaliterackie życie. Po wtóre – „Hamnet” jest dopiero drugą spośród licznych tego rodzaju powieści odnoszących się do biografii Shakespeare’a przełożoną na język polski[4] (wyrazy uznania należą się Justynie Szcześniak, autorce tłumaczenia), przez co niejako automatycznie staje się na naszym rynku wydawniczym reprezentantem znacznie szerszego zjawiska.
Narracja w „Hamnecie” prowadzona jest nielinearnie – opowieść o wydarzeniach z 1596 roku w pierwszej części przeplatają liczne retrospekcje. Sięgają one chociażby czasów, gdy osiemnastoletni William poznał starszą od niego o osiem lat Agnes, udzielając – to oczywiście powieściowe przypuszczenie – prywatnych lekcji łaciny jej przyrodniemu rodzeństwu w domostwie jej ojca i macochy. Opisowi początków ich uczucia towarzyszą próby nakreślenia atmosfery panującej w rodzinnym domu przyszłego dramatopisarza, który niespecjalnie garnie się do podjęcia pracy w warsztacie apodyktycznego, brutalnego, często pijanego ojca i od młodzieńczych lat czuje wyraźną potrzebę opuszczenia rodzinnego domu oraz wyrwania się z małego miasteczka, w którym coraz bardziej się dusi. Czytelnik stopniowo zapoznaje się z kolejnymi kluczowymi wydarzeniami z życia młodych – przygląda się temu, jak Agnes, zaszedłszy w ciążę, szuka schronienia w domu Shakespeare’ów, jak ojciec Williama negocjuje warunki ich ślubu, jest świadkiem narodzin ich dzieci… Przede wszystkim jednak towarzyszy Agnes w jej codzienności, zwłaszcza wtedy, gdy William opuszcza już Stratford i udaje się do Londynu, by rozwijać tam interesy swojego ojca, od czego zresztą szybko odciąga go teatr. Razem z nią przeżywa na przykład obawy o zdrowie Judith, która urodziła się znacznie słabsza od swojego brata i jako pierwsza podupadła na zdrowiu, gdy pojawiła się zaraza.
Druga część powieści rozpoczyna się chwilę po śmierci Hamneta. Rozgrywa się w ciągu kilku kolejnych lat i skupia przede wszystkim na żałobie przeżywanej na różne sposoby przez poszczególnych członków rodziny. Na tym poziomie „Hamneta” można czytać jako poruszające studium mierzenia się ze stratą dziecka i różnorodnych emocji związanych z odejściem bliskiej osoby, niejako w oderwaniu od historycznych i biograficznych realiów, w jakich osadzona została akcja powieści. Agnes z wielkim trudem przygotowuje ciało syna do pogrzebu, ale nie chce dopuścić do tych czynności nikogo innego. Przez długi czas nie potrafi dojść do siebie, nie może znieść widoku innych dzieci, porzuca dotychczasowe zajęcia i nieustannie wyrzuca sobie, że nie była w stanie zapobiec temu, co się zdarzyło. Susanna coraz gorzej znosi ponurą atmosferę w domu, która trwa jej zdaniem zdecydowanie zbyt długo, i w końcu postanawia zamieszkać u dziadków. Judith również głęboko przeżywa śmierć swojego brata bliźniaka:
Jak jesteś żoną […], a twój mąż umiera, to stajesz się wdową. A jak dziecku umrą rodzice, to staje się sierotą. A jakie jest słowo na to, kim ja jestem? […] Może w ogóle takiego nie ma?, zastanawia się na głos (s. 321).
Odczuwa wyrzuty sumienia, że przeżyła, choć zachorowała jako pierwsza. Obawia się ponadto, że fizyczne podobieństwo, jakie łączyło ją z bratem, jest źródłem dodatkowych cierpień wszystkich domowników i sprawia, że ojciec nie chce już przyjeżdżać do Stratford.
W powieściowej rzeczywistości dramatopisarz na wieść o chorobie córki (o niej donosi otrzymany przezeń list) opuszcza trupę teatralną, z którą przebywa na objeździe po prowincji, i natychmiast udaje się do rodzinnego miasteczka, przybywa jednak zbyt późno, by pożegnać się z dzieckiem – jak się okazuje, synem, którego może jedynie odprowadzić na cmentarz. Wkrótce po pogrzebie zaczyna też myśleć o powrocie do Londynu, tłumacząc się licznymi zobowiązaniami i koniecznością zarabiania, choć w istocie kieruje nim co innego:
To nie do zniesienia. Wszystko to. Ma wrażenie, że został złapany w sieć nieobecności, jej nici i pędy są gotowe obkleić go i opleść bez względu na to, w którą stronę się zwróci. Oto znów znalazł się w tym mieście, w tym domu, i całe to otoczenie wywołuje w nim lęk, że nigdy się stąd nie wydostanie; ta żałoba, ta strata uwiężą go tu i być może zniszczą wszystko to, co sobie wypracował w Londynie (s. 309).
Wątek nieobecności Shakespeare’a w życiu rodzinnym przewija się przez całą powieść, co szeroko omawiała Dorota Guzowska. Przywołując dwie sceny ukazujące relacje dramatopisarza z Judith i Hamnetem, gdy oboje mieli po kilka lat, zwracała uwagę zarówno na widoczną w nich czułość, jak i na fakt, że zachęcają, by uważnie przyglądać się Shakespeare’owi i
sygnalizują, że czytelnik zobaczy go jako ojca pozostawiającego po sobie pustkę w wymiarze emocjonalnym oraz cielesnym. Obecny na chwilę, usuwa się do innego świata, z którego – z oddali – nie może zapewnić dzieciom poczucia bezpieczeństwa, ani ofiarować im kojącego dotyku[5].
Guzowska przekonująco interpretuje wykreowany w powieści O’Farrell portret dramatopisarza w kategoriach współczesnego dyskursu kryzysu męskości, podkreślając sytuację dość paradoksalną – ta nieobecność, bezsprzecznie destrukcyjna, jest w powieści mimowolnie usprawiedliwiana, założeniem autorki było bowiem (co skądinąd też się udaje) pokazanie dramatopisarza jako „wrażliwą męską duszę, zranioną psychiczną i fizyczną przemocą, zbolałą z powodu straty dziecka, desperacko poszukującą i wreszcie odnajdującą sposób na wyartykułowanie odczuwanej rozpaczy”[6].
To oczywiście zaledwie jeden z wątków składających się na powieściowy portret Shakespeare’a, celowo też jedynie sygnalizuję przyjętą przez badaczkę linię argumentacji, korzystając z tego, że łatwo można zapoznać się z całością jej wywodu. W gruncie rzeczy bowiem chcę tu nie tyle odnieść się do konkretnej interpretacji, ile zwrócić uwagę na uwidaczniającą się w tym momencie istotną cechę fikcjonalnych przedstawień dramatopisarza, na którą wskazywał Douglas Lanier, pisząc, że dużą rolę w ich kształtowaniu odgrywają „zbiorowe ideały, pragnienia i niepokoje, których wyrażeniu ma służyć życie Shakespeare’a i jego budząca podziw poetycka moc”[7]. Badacz podkreślał, że tego rodzaju portret „musi przede wszystkim odnosić się do tych fantazji”[8].
Własną wizję życia angielskiego dramatopisarza O’Farrell tworzy, obficie czerpiąc z faktów, biograficznych tradycji i legend, odnosi się też do najbardziej intrygujących zagadek dotyczących jego osobowości, więzi rodzinnych i uczuć. Kluczowe miejsce wśród nich zajmuje oczywiście kwestia związana z jego relacjami z żoną i ich ewentualnym związkiem z wyjazdem ze Stratford. W szekspirowskiej biografistyce nietrudno znaleźć mizoginiczne stwierdzenia, że dramatopisarz tylko czekał na okazję, by uwolnić się od małżeństwa, w które został uwikłany wyłącznie ze względu na ciążę, w którą zaszła Anne. Taki pogląd reprezentuje na przykład Stephen Greenblatt, twierdząc nawet, że wiersz wykuty na płycie nagrobnej dramatopisarza, zakazujący ruszania jego kości, miał sprawić, by żona nie spoczęła nigdy u jego boku. W tym duchu interpretowany bywa też testamentalny zapis przekazujący Anne „drugie co do jakości łoże”, funkcjonujący niczym swoisty topos w poświęconych Shakespeare’owi biografiach i powieściach odnoszących się do jego życia. Traktuje się go czasem jako kpinę z żony, choć zwraca się też uwagę na fakt, że najlepsze łoże przeznaczano dla gości, stąd też zapis mógł po prostu dotyczyć ich łoża małżeńskiego i stanowić w istocie wyraz przywiązania.
O’Farrell podąża tym drugim tropem, a w jej narracji dostrzec można wyraźne wpływy lektury książki Germaine Greer „Shakespeare’s Wife”, będącej tyleż próbą opisu życia Anne, ile prowadzoną z pasją krytyką sposobu jej ukazywania (a właściwie konsekwentnego umniejszania jej znaczenia) w biografiach dramatopisarza, stanowiącego projekcję patriarchalnych, mizoginicznych fantazji wypełniających „pustkę w kształcie żony” pozostawioną przez prawdziwą Anne, która – jak z ironią pisze Greer – zrobiła „to, co należy, zachowując milczenie i pozostając niewidzialną”[9].
Powieść O’Farrell stanowi więc także próbę odzyskania tej postaci. Wykreowana przez nią Agnes to kobieta silna i niezależna. Od swojej zmarłej przedwcześnie matki nauczyła się wiele o roślinach, zna się na zielarstwie, cechuje ją silny związek z ziemią. Zdaje się też dysponować jakimś rodzajem wiedzy tajemnej, potrafi w mgnieniu oka odczytywać myśli innych ludzi, ma wgląd w ich osobowość, przeczuwa przyszłość. Ta „wiedźmowość” (będąca efektem świadomego nadania jej przez autorkę cech czarownicy, jednej z popularniejszych ostatnimi czasy figur dyskursu feministycznego) sprawia, że bywa traktowana przez innych z lękiem przemieszanym z wrogością i fascynacją, a sama wielokrotnie czuje się wyobcowana ze środowiska, w którym żyje. Jest też kobietą przedsiębiorczą – udziela porad chorym, przygotowuje dla nich lecznicze mikstury, a gdy jej mąż kupuje nowy dom, urządza przy nim warzelnię i dogląda ogrodu.
Jej związek z Williamem to w powieści efekt szczerego uczucia – O’Farrell rozwija sugestię Greer, która spekulowała, że młodzi mogli wykorzystać ciążę jako sposób nacisku na rodziców niezgadzających się na ślub dwojga zakochanych, i podkreślała, że zgodnie z obowiązującym wówczas prawem, gdyby William rzeczywiście porzucił żonę, jak wielokrotnie przyjmuje się w jego biografiach, miałaby ona pełne prawo zgłosić to stosownym władzom i doprowadzić do jego przymusowego powrotu.
Można więc równie dobrze domniemywać, że – podobnie jak w powieści – nawet jeśli nie zawsze była pewna, że to słuszne, i cierpiała z powodu rozłąki, w jakimś stopniu przynajmniej początkowo aprobowała takie rozwiązanie.
„Hamneta” można więc czytać na różnych poziomach – jako osadzone w historycznych realiach studium żałoby po stracie dziecka lub powieść mającą na celu wykreowanie sugestywnego, zniuansowanego portretu kobiety, która – jak wiele innych – nazbyt często przedstawiana była w najlepszym przypadku jako „żona swojego męża”, w najgorszym zaś – jako źródło jego największych życiowych utrapień. Wreszcie – jako fikcjonalną biografię obejmującą wycinek życia autora „Hamleta”. Podobieństwo obu imion – zmarłego chłopca i bohatera jednej z najsłynniejszych tragedii – ma zresztą istotne znaczenie w powieści, wielokrotnie zwracano też na nie uwagę w komentarzach do twórczości Shakespeare’a. Nie będę jednak rozwijał tego wątku, by nie zdradzać sposobu, w jaki O’Farrell rozwiązuje akcję.
Istotniejsze jest bowiem to, że w jej powieści sprawdza się jeszcze jedna prawidłowość, sygnalizowana po części w przywoływanych wcześniej słowach Laniera: każdy tego rodzaju fikcjonalny portret Shakespeare’a jest w gruncie rzeczy odbiciem czasów, w których powstaje – jest naszym autoportretem.