Nr 24/2023 Na teraz

Kość albo śmierć

Dominika Gracz-Moskwa
Komiks

Są tacy, którzy w powiedzą, że cierpliwy pies dostanie najtłustszą kość. Inni, że cierpliwy pies w końcu zdechnie z głodu. Te dwie, skrajnie odmienne, perspektywy można potraktować biegunowo – pomiędzy nimi zawierają się wszystkie strategie i scenariusze istnienia, przeżycia i życia. To spektrum będzie istotne dla bohaterki komiksu „Cierpliwy pies”.

Tematowi migracji od lat poświęcamy w publicznej debacie i w twórczości artystycznej (w tym komiksowej) sporo miejsca – ale Paweł Paradowski przedstawia go z nieco mniej eksplorowanego punktu widzenia: skupia się na sytuacji w Afryce Zachodniej. To właśnie tam, w Ghanie, mieszka Clarisse. Pewnego wieczoru spotyka w barze na plaży dwóch architektów z Polski, jednemu z nich – Pawłowi (alter ego autora) – opowiada swoją historię. Biografię tę, jak sam autor przyznaje, odczytywać należy raczej jako pars pro toto – bo w osobie Clarisse mieszają się ze sobą losy mieszkańców Afryki Zachodniej; wielu różnych ludzi, których autor poznał i o których słyszał od innych.

Clarisse przebyła w swoim życiu długą drogę, by ostatecznie znaleźć się na jej początku. Urodzona na Wybrzeżu Kości Słoniowej po śmierci matki trafiła spod opieki ojca do domu jego „kuzyna” Daniela w Nigerii. Tam niemal natychmiast okazało się, że ojca Clarisse nie łączą z mężczyzną żadne więzi – co więcej, dziewczynka wcale nie będzie mieszkać z jego rodziną. Daniel przekazuje ją w ręce rodziny Goodmanów, Charlesa i Elizabeth, którzy szybko odkrywają, że Clarisse nie jest sierotą (o czym ich zapewniono). Mimo wszystko dziewczynka zostaje z nimi i przez wiele lat może nazywać ich dom swoim. Goodmanowie są tak dobrzy, jak wskazuje na to ich nazwisko – dbają o Clarisse, a oprócz szczerego uczucia zapewniają jej także znacznie lepsze warunki życia. To kontekst wybrzmiewający mocniej, jako że dowiadujemy się, iż kilka miesięcy po przyjeździe Clarisse do Nigerii w jej ojczyźnie wybucha wojna domowa. Niestety, także Nigeria nie okaże się spokojnym miejscem – przepełniają ją zamieszki i niepokoje społeczne. Kulminują się wraz z bombą podłożoną w jednym z kościołów – w wybuchu ginie rodzina Clarisse; tym samym traci ona bliskie osoby, a także środki do życia i status społeczny, jaki gwarantowali jej Goodmanowie. Bohaterka jednak prze naprzód – jest zdeterminowana, by osiągnąć postawiony sobie cel – wyjechać z Afryki. Cel ten jest mniej utopijnym marzeniem, a bardziej opracowanym konkretnym planem: chodzi o to, by dotrzeć do Europy, a potem wrócić pełną wiedzy i zasobów. Okazuje się, że niebezpieczne nie bywają marzenia, ale plany właśnie: Clarisse podróżuje przez Niger i Algierię, znajduje się na pograniczu dręczącego niepokojami i konfliktami Mali, doświadcza biedy, ciężkiej pracy, miłości, utraty, zemsty; koniec końców ociera się o śmierć.

Paradowski przeplata snutą podczas wieczornych spotkań z Pawłem opowieść wątkami autobiograficznymi: opartymi na własnych doświadczeniach w Ghanie. Z zestawienia tych dwóch spojrzeń – białego mężczyzny i czarnej kobiety – wyłania się obraz Zachodniej Afryki pełnej kontrastów (zabieg ten jest konstrukcyjnie aż nazbyt wyrazisty). W komiksie kontrastowo przeciwstawione jest wiele elementów: kraje biedne, ale niezwykle bogate w zasoby i surowce (skąd też nieustanne ich wyzyskiwanie przez kraje Globalnej Północy); pełne możliwości i szans na rozwój czy zarobek, ale w których bez znajomości, układów i łapówek niewiele można; miejsca, w których toczy się normalne, codzienne życie, przerywane jednak kolejnymi zamachami, atakami i wojnami…

Ostatecznie Ghana, w której Clarisse zamieszkuje, przynosi bohaterce całkiem wielkomiejskie życie – prowadzi swój biznes, wieczorami spotyka się w barze i w klubach ze znajomymi. A jednak, za każdym razem, gdy na jej głową przelatuje samolot, doskonale wie, do którego europejskiego miasta zmierza. Być może za jakiś czas znajdzie się na pokładzie jednej z maszyn.

Tę historię autor nie tyle rysuje, ile maluje. Paradowski przyznaje, że zdecydował się na tę technikę za namową prowadzącej warsztaty komiksowe Bereniki Kołomyckiej. Ta warstwa komiksu wydaje się ciekawsza do analizy od płaszczyzny fabularnej. Albo wręcz: techika układa się tu w metafabułę – opowieść o siedmioletnich (komiks powstawał długo) zmaganiach z formą. Z początku czuć siłowanie się Paradowskiego z nową techniką, dostrzegamy też dowody mocno średnich efektów. Ale zarazem odsłania się przed nami także ogromna ciekawość autora, gotowość podejmowania ryzyka. Z karty na kartę obserwujemy coraz większą biegłość, aż w końcu nawet eksperymenty: zmiany pojegające na odchodzeniu od ciemnych, wyraźnych konturów. Pod koniec komiksu, gdy bohaterka, samotna na pustyni, występuje ze świata realnego do świata wyobrażonego, następuje całkowita zmiana techniki malarskiej. Z autorskich opowieści wiemy, że pod koniec prac pojawiła się pokusa przemalowania na nowo całości, którą jednak autor zarzucił. Dzięki temu możemy równolegle do fabuły śledzić metaopowieść o ewolucji formy i pomysłu na komiks.

Choć „Cierpliwy pies” to debiut komiksowy, Paradowski jest autorem dojrzałym i doświadczonym – tworzył ziny i reportaże. To drugie doświadczenie wyraźnie wykorzysuje przy komiksowym debiucie. Z tego względu niektórzy nie wahają się nazywać „Cierpliwoego psa” komiksowym reportażem, choć osobiście nie przychylam się ku temu stwierdzieniu. Po pierwsze dlatego, że warstwa wyobrażeniowa jest tu równie, jeśli nie bardziej znacząca – jak chociażby wtedy, gdy bohaterka na pustyni spotyka Anubisa i odwiedza wyczekaną, wymarzoną Europę. Po drugie, choć fabuła zanurzona jest w sieci realnych wydarzeń i doświadczeń prawdziwych osób, opowiada jednak historie w dużej mierze zasłyszane z drugiej ręki, a główna bohaterka to zlepek wielu różnych postaci. O tym, że tego typu praktyka jest równoznaczna z balansowaniem po niebezpiecznie cienkiej linii, niełatwej w rozstrzygnięciu granicy między tym, co zgodne z etyką reportażową, a co jej nieprzystające, przekonaliśmy się wraz ze skandalem wokół biografii Ryszarda Kapuścińskiego spisanej przez Artura Domosławskiego. Po trzecie: reportaż domagałby się raczej zniuansowania niż retoryczno-konstruckyjnego wyostrzenia konstrastów. Koniec końców dostajemy więc nie reportaż, ale opowieść o kobiecie Zachodniej Afryki widzianej przez Europejczyka; opowieść oddającą głos mieszkańcom Afryki, ale jednocześnie zmierzającą do zuniwersalizowania losu człowieka; opartą na prawdziwych doświadczeniach, ale niewystrzegającą się konstrukcyjnych klisz. Najwyrazistszą z nich jest oczywiście sięgnięcie po motyw czarnej, silnej kobiety. Clarisse przechodzi przez kolejne straty i krzywdy niczym postać pomnikowa: z podniesionym czołem, nigdy nie oglądając się za siebie, nawet w skrajnej sytuacji zdolna zachować zimną krew. Choć jej kibicujemy, to jednak z czasem zaczynamy się zastanawiać na ile Clarsisse jest postacią z krwi i kości, a na ile sumą wyobrażeń autora i kulturowych klisz.

Jeśli zaczęłam od biegunów odnoszących się do powiedzenia o cierpliwym psie, to zakończyć postanowiłam biegunami związanymi z komiksem „Cierpliwy pies”: jest on propozycją nieoczywistą i oczywistą zarazem. Oczywistości przejawiają się na poziomie decyzji konstrukcyjno-fabularnych (jak sposób zbudowania głównej bohaterki). Nieoczywistości związane są z metapoziomem: wyboru formy, uruchomienia autobiograficznego doświadczenia i wynikającego z niego zaplecza. O ile oczywistości mogą wzbudzać wątpliwości, o tyle na wielu polach jest to debiut intrygujący.

 

„Cierpliwy pies”
scenariusz i ilustracje: Paweł Paradowski
timof comics
Warszawa 2023