Mogłoby się wydawać, że opublikowana po raz pierwszy w 1991 roku książka, poruszająca problem mediów elektronicznych, nie obejmie w całości doświadczeń współczesnych czytelniczek i czytelników. Tempo postępu technicznego sprawia przecież, że spostrzeżenia dotyczące cyfrowego świata w ciągu kilku lat stają się przestarzałe. Książka Jaya Davida Boltera „Przestrzeń pisma. Komputery, hipertekst i remediacja druku” stanowi jednak wyjątek, czego dowodzi wydane kilka miesięcy temu polskie tłumaczenie. W krajowym kontekście wspomniane opóźnienie działa, moim zdaniem, na korzyść pracy. Refleksje Boltera sytuują się bowiem w centrum prowadzonych obecnie debat i, co szczególnie ważne, mają szansę się spotkać ze znaczenie większym zainteresowaniem i zrozumieniem czytelników niż kilkanaście lat wcześniej.
Z czego jednak wynika aktualność i niesłabnąca siła oddziaływania „Przestrzeni pisma…”? Michał Tabaczyński we wprowadzeniu do polskiego wydania podkreśla znaczenie „specyficznej retorycznej urody narracji” (s. 3), która rzeczywiście jest bardzo ważnym elementem skomplikowanej układanki skonstruowanej przez Boltera. Szczególnie istotną rolę odgrywają metafory będące orientacyjnymi punktami na mapie opowieści snutej przez autora. Kilka kluczowych wyrażeń prowadzi nas przez główne wątki wywodu badacza, pozwalając nam niejako zakotwiczyć się w specyficznym trybie myślenia Boltera. Podobną ścieżką przebiegał także mój niespodziewanie subiektywny (o czym dalej) odbiór książki, dlatego relację z lektury postanowiłam oprzeć na opisie najbardziej sugestywnych przenośni.
Pierwszą z nich jest tytułowa „przestrzeń pisma” (np. s. 24–26), czyli wyrażenie ukazujące działania nadawcy i odbiorcy zgodne z modelem komunikacji obowiązującym w danej epoce. Autor tłumaczy znaczenie wspomnianej metafory, przywołując szereg innych, mieszczących się w jej obrębie obrazów (np. czytelnik jako zwiedzający lub podróżnego, s. 45) i dowodząc, że tego rodzaju określenia stanowią fundament funkcjonujących w konkretnym czasie wyobrażeń na temat pisma („Tego typu metafory powstają z reguły na skutek redefinicji metafor wcześniejszych, stąd też próbując badać historię pisma, a szczególnie dzisiejszej literatury elektronicznej, powinniśmy zawsze zadawać sobie następujące pytanie: w jaki sposób ta przestrzeń pisma przekształca swoje poprzedniczki?”, s. 26).
Co ciekawe, jak wskazuje autor, konkretne wyrażenie, tracąc metaforyczność na rzecz dosłowności, staje się znakiem przekształceń kulturowych. I tak „tworzenie struktur narracyjnych” (s. 47), w kulturze pisma ręcznego i druku możliwe jedynie w sensie przenośnym, w mediach elektronicznych stało się realną i typową czynnością. Z kolei „metafora świata jako księgi” (s. 126) uległa, mówiąc językiem Boltera, przemodelowaniu, czyli zmieniła sposób funkcjonowania w tekście. O ile we wcześniejszych wiekach konstrukcja książki, wraz ze spisem treści i hierarchią tematów, miała odzwierciedlać nienaruszalny ład rzeczywistości, o tyle media elektroniczne charakteryzują się znacznie większą elastycznością i niestałością ustanawianego porządku (s. 126–128). Charakterystyczne dla późnej epoki druku (s. 12–15), w której, zdaniem autora, żyjemy, są także dwie odmienne interpretacje pisma elektronicznego jako metafory myśli: zgodnie z pierwszą z nich cyfrowy hipertekst jest dziełem racjonalnego podmiotu, zgodnie z drugą – komunikacja elektroniczna obrazuje fragmentaryczną tożsamość postmodernistyczną (s. 234–235).
Przedstawione wyrażenia to tylko niewielka część stosowanych przez Boltera przenośni. W trakcie lektury największe wrażenie wywarła na mnie jednak opisująca interfejs edytorów tekstu „wizualna metafora biura” (s. 84), opisująca interfejs edytorów tekstu. Autor, uznając wspomniany zabieg za przykład posłużenia się elektronicznym pismem obrazkowym (s. 84), wyrywa czytelnika z automatyzmu codziennie wykonywanych czynności, wskazując na głęboki sens kulturowy oswojonych przez nas praktyk. Oswojonych, co szczególnie ważne, zaledwie kilkanaście lat temu i przyjętych za naturalny (z całym bagażem niesionym przez użyty przymiotnik) element postępu technologicznego.
Strategia Boltera polega zatem na dwóch połączonych ze sobą zabiegach. Po pierwsze, na wytrącaniu czytelnika z jego przyzwyczajeń. Po drugie, na sytuowaniu obserwacji w szerokim, a zarazem bliskim jednostkowemu doświadczeniu kontekście. Cytowane wyżej metafory ukazują bowiem historię pisma jako spójny, choć oparty na licznych przekształceniach proces, wpływający na fundamentalne doświadczenia każdego uczestnika i każdej uczestniczki kultury. Wyobrażenia dotyczące sposobów konstruowania tekstów okazują się ściśle zespolone z modelami podmiotowości, sposobami komunikacji i, oczywiście, typem duchowości danej epoki.
Czy przedstawione wyżej dowody są wystarczające, żeby dowieść siły oddziaływania nie najnowszej już książki na współczesnych odbiorców? Czy nie byłoby rozsądniej przekonywać o, swoją drogą, niewątpliwej zdolności Boltera do stawiania trafnych prognoz? Być może. Istotniejsza wydała mi się jednak cechująca autora umiejętność tłumaczenia tego, co jest uważane za apriorycznie zrozumiałe przez współczesnego człowieka. Ale mnie brakowało głębszej, zakorzenionej zarówno w kulturze, w której dziedzictwo zostałam wrzucona, jak i w codzienności, uwarunkowanej szybkim tempem przemian refleksji. Książka Boltera uzupełnia ten, odczuwany zapewne przez szersze grono odbiorców i odbiorczyń, brak, dlatego nie waham się uznać recenzowanej publikacji za centralny punkt debat toczących się w humanistyce późnej epoki druku.
Jay David Bolter, „Przestrzeń pisma. Komputery, hipertekst i remediacja druku”
przekład: Aleksandra Małecka i Michał Tabaczyński
wprowadzenie: Michał Tabaczyński
Korporacja Ha!art – Miejskie Centrum Kultury w Bydgoszczy
Kraków-Bydgoszcz 2014.