Archiwum
24.07.2014

W imię Jakuba S.

Łukasz Saturczak
Literatura

Podbudowana racjonalnymi sądami zawarta w „Prześnionych rewolucjach” teza Andrzeja Ledera, mająca udowodnić, że rewolucja to nie tylko bunt społeczny wymierzony w ciemiężyciela, ale również samo spełnienie fantazji, choć wykonane cudzymi rękoma, jest dość mocna.

Należy wyjść od dwóch ważnych, być może najważniejszych cytatów, które się w tej książce pojawiają. Pierwsza teza należy do Hanny Arendt i brzmi ona „Żadna […] rewolucja, choćby najszerzej otwierająca swoje podwoje przed masami biedoty, nie została nigdy zainicjowana przez te masy, żadna też nie była wynikiem powszechnego buntu – niezależnie od szerzącego się w danym kraju niezadowolenia, a nawet konspiracji”. Drugi pochodzi z książki „Lokomotywy historii” Martina Malii: „Dramat wielkiej rewolucji rozgrywa się tylko raz w historii danego państwa”. Rozpięta między tymi dwoma sformułowaniami książka Andrzeja Ledera opowiada historię polskiej rewolucji, rewolucji niechcianej, bo wypieranej ze społecznego dyskursu i myślenia. Rewolucja ta przypadła według filozofa na lata 1939–1945.

W książce „Fantomowe ciało króla” historyk Jan Sowa, nawiązując do dzieła „Dwa ciała króla” niemieckiego uczonego Ernsta Kantorowicza, wysnuwa tezę, że od momentu śmierci ostatniego władcy dynastii Jagiellonów Polska przestała istnieć jako państwo. Tak naprawdę stała się terenem, na którym realną władzę sprawowała szlachta i później magnaci. Uprzywilejowana grupa społeczna nie tylko wybierała sobie króla według potrzeb, dysponowała znacznie większą armią niż władca, ale także trzymała pieczę nad nienaruszalnością podziału społecznego, czyli szlachty, niewielkiego mieszczaństwa (reprezentowanego głównie przez Żydów) oraz chłopów. Nie zmieniły tego faktu ani Wiosna Ludów, ani powstanie Jakuba Szeli, ani całkowite zniesienie pańszczyzny. Kiedy Europa kierowała się ku kapitalistycznemu modelowi gospodarki, Polska dalej była dumna z tego, że jest „spichlerzem Europy”. I ten stan utrzymywał się według historyka do połowy XX wieku, gdy instytucję folwarku ostatecznie zlikwidował dekret z 6 września 1944 roku o przeprowadzeniu reformy rolnej.

Nie jest jednak tak, że w książce „Prześniona rewolucja” Leder, odnosząc do pracy Sowy, przedstawia prosty schemat, w którym owa polska rewolucja miała się opierać tylko i wyłącznie na upaństwowieniu prywatnych od wielu wieków ziem – choć stanowi on jeden z najważniejszych punktów przedstawianego założenia. Aby w pełni zobrazować sytuację dysproporcji klasowej polskiego społeczeństwa w I Rzeczpospolitej, warto jeszcze przypomnieć książkę „Ukraiński trójkąt” Daniela Beauvois’a. Francuski historyk pisze, że w czasie rozbiorów tylko w trzech regionach dzisiejszej Ukrainy – Wołyniu, Podolu i Kijowszczyźnie około 3 milionów chłopów było własnością około 7 tysięcy ziemian, przy czym 200 najbogatszych posiadała łącznie pół miliona dusz. Dodajmy do tego, że nie można było mówić o dobrze ukształtowanym mieszczaństwie, tworzonym wtedy – jak wspomniałem – głównie przez Żydów. Mamy więc dwie grupy społeczne, które muszą zostać podporządkowane rządzącej szlachcie – chłopów oraz znikomego mieszczaństwa – obie z nich są pozbawione wielu praw i przywilejów przeznaczonych tylko i wyłącznie dla magnatów. Beauvois przypomina, że jeszcze na początku XIX wieku za zabicie chłopa groziły jedynie kilkumiesięczny areszt i pokuta – trudno było uznać nawet pełnoprawne człowieczeństwo poddanego. Rewolucja musiała się więc dokonać niejako w zemście na magnatach za lata prześladowań i dokonała się, jak twierdzi Leder, wraz z wybuchem II wojny światowej; rewolucję zakończył reżim Bolesława Bieruta.

Według autora „Prześnionej rewolucji”, do tej wypieranej przez społeczeństwo rewolucji przyłożyło się przynajmniej kilka tragicznych wydarzeń z największym w swym wymiarze, czyli Holokaustem. Nie tylko ze względu na niespotykaną masowość zbrodni, ale również – i ten aspekt interesuje tutaj filozofa – wpływ na zmianę społecznego podziału. Żydzi, jak już wspomniałem, tworzyli przed wojną namiastkę mieszczaństwa, więc Shoah pozbawiło Polskę klasy, która utworzy się ponownie po roku 1945, jednak w sposób, który w istotnie wpłynie na narodową amnezję związaną z opisywaną przez Ledera rewolucją. Wymordowanie milionów polskich obywateli, nierzadko społecznie wykluczanych ze względu na wyznawaną religię, doprowadziło do niespotykanego wcześniej przejęcia mienia. „Taka zmiana w obszarze stosunków własności to zmiana rewolucyjna” – pisze Leder i trudno się z nim nie zgodzić. Nie tak łatwo jednak uznać fakt, którym można by się szczycić, przejęcie własności żydowskiej, jakie dosłownie, ale i symbolicznie wpłynęło na zmiany społeczne. Gdyby dodać do tego częste przypadki szabrownictwa czy pogromy – zarówno wojenne, jak i te pojawiające się po 1945 roku – widzimy, że zmiana w strukturach społecznych przebiegła w sposób, który można tylko wypierać.

Najważniejszy element rewolucji lat 1939–1945 to jednak reforma rolna z 1944 roku. Filozof przypomina bardzo długą historię animozji chłopsko-pańskich, w których ta pierwsza strona od wielu wieków szukała sprawiedliwości w odwecie za lata upokorzeń, co najlepiej zobrazował Stanisław Wyspiański w „Weselu”. Wystarczyło niecałe pół wieku, aby to, czego bali się portretowani w narodowym dramacie panowie, zmieniło się w tak nieprzewidywalny sposób. Znamienne jest również, że zmiany tej dokonała władza rosyjska. Przywołany już Beauvois pisał w „Trójkącie ukraińskim”, że gdy polscy magnaci mieli problem z buntującymi się chłopami, wzywano carskie wojska. Teraz swoiste wyzwolenie nastąpiło ze strony, która wcześniej przyczyniała się do ciemiężenia chłopów, jakby dzieląc pańską własność, rekompensowała wcześniejszy wyzysk.

Podbudowana racjonalnymi sądami teza Andrzeja Ledera, mająca udowodnić, że rewolucja to nie tylko bunt społeczny wymierzony w ciemiężyciela, ale również samo spełnienie fantazji, choć wykonane cudzymi rękoma, jest dość mocna. Historyk otrzymał zresztą wcześniej szereg dzieł rozbijających powszechny mit sielskości życia na wsi – między innymi przywołane dzieła Daniela Beauvois i Jana Sowy, które utorowały drogę do napisania „Prześnionej rewolucji”. Dodatkowo istnieje jeszcze w dzisiejszej Polsce napięcie między dawnymi stronami konfliktu – pojawiające się co jakiś czas tęsknoty byłych dziedziców za utraconą ziemią czy usilne poszukiwanie szlacheckiej tożsamości świadczą o narodowym kompleksie klasowym, którego bez wątpienia należy się w końcu pozbyć.

Andrzej Leder, „Prześniona rewolucja. Ćwiczenie z logiki historycznej”
Wydawnictwo Krytyki Politycznej
Warszawa 2014