Archiwum
07.07.2014

Opatrzność czy Fatum? O operze-misterium

Sylwia Praśniewska
Teatr

Za kanwę opery posłużyła powieść amerykańskiego pisarza Hermana Melville’a o tym samym tytule. Napisana w 1851 roku, należy do światowej klasyki i łączy walory przygodowe z warstwą symboliczną i biblijną. Kompozytora zainteresowały zwłaszcza odwołania do Pisma Świętego, w wyniku czego opera nie jest prostą adaptacją powieści, lecz podejmuje jej wybrane wątki.

Już sam początek jest symboliczny. Z tonącego okrętu wydobywa się i płynie w stronę smugi światła postać marynarza. To Izmael (po hebrajsku „Bóg wysłuchał”), jedyny, który ocalał z morskiej katastrofy. Leży na trumnie, sam na bezmiernym oceanie – metaforze wszechświata. Staje się narratorem historii załogi statku, która zginęła, starając się zabić wieloryba. Inną kluczową postacią jest kapitan Ahab, naznaczony nieszczęściem i cierpieniem, pozbawiony nogi, którą kiedyś odgryzł mu Lewiatan. Ogarnięty żądzą zemsty postanawia zabić zwierzę, prowadząc przy tym całą załogę statku na pewną śmierć. Operę konstruuje właśnie ów konflikt pomiędzy Ahabem a wielorybem, złożony i wieloznaczny. Czy złem jest wielka ryba, czy działania kapitana? Kaszalota można interpretować jako upostaciowanie Boga, który wymierza sprawiedliwość, wówczas opera staje się opowieścią o walce Ahaba z Panem. Kapitan próbuje dociec przyczyny swojej tragedii i w tym sensie można dostrzec paralelę pomiędzy nim a biblijnym Hiobem, na którego bez powodu spadały nieszczęścia. Ahab stawia odwieczne pytania o to, czy kieruje nami jakaś wyższa siła, czy człowiek ustanawia swój los, czy dane jest mu jedynie jego odczytywanie?

Można też widzieć kapitana jako despotę i tyrana, dyktatora, a wieloryba jako naród, z którym walczy, który zabija. Za tym przemawiałaby pojawiająca się w realizacji symboliczna czerwień – płaszcza Ahaba oraz gigantycznych strug krwi zalewających cały okręt i ciało zamordowanego Lewiatana. Byłby wówczas przywódcą nakłaniającym do nienawiści i przemocy, zaprzedającym duszę diabłu, a opera – politycznym, wciąż aktualnym manifestem.

Tytułowy Moby Dick może być także drugim człowiekiem, odrębnym, innym, a działania sceniczne – ukazaniem relacji względem niego.

Zamierzeniem reżyser Barbary Wysockiej było stworzenie spektaklu niejednoznacznego i wielopłaszczyznowego, który dałby widzowi możliwość wyboru spośród wielu możliwych interpretacji. Prowadzą ku nim liczne symbole, na przykład: morza, lądu i portu, imion bohaterów nawiązujących do postaci biblijnych, cyfr, krwi czy statku. „Moby Dick” to trzecia realizacja Wysockiej w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej. Wśród jej licznych osiągnięć warto wymienić zwłaszcza Paszport „Polityki”za reżyserię „Zagłady Domu Usherów”. Realizacja tej opery również zasługuje na uznanie, cechuje ją spójność obrazów i muzyki oraz ciekawe, sugestywne, poruszające rozwiązania zarówno w scenach indywidualnych, jak i licznych zbiorowych. Scenografia autorstwa Barbary Hanickiej jest nowoczesna i interesująca – stanowi ją jeden monumentalny, przeobrażający się, ruchomy i obracający element, w zależności od sytuacji będący statkiem lub portem, otwierający się i zamykający, mieszczący ogromny zespół śpiewaków i tancerzy, a czasem stający się również ekranem dla wizualizacji. Projekcje świetlne przedstawiają na przykład sfilmowany połów wieloryba, inspirująca jest też dwutorowość tekstu: oprócz libretta na ścianach okrętu pojawiają się niekiedy olbrzymie napisy, wybrane sentencje, które potęgują nastrój i nasuwają potencjalne interpretacje. Kostiumy (Julia Kornacka) są współczesne, sugerują, że rzecz dotyczy wybranej grupy społecznej, wyższej klasy, inteligencji, która znajduje się w stanie konfliktu i zagrożenia.

Muzyka opery „Moby Dick” jest intensywna, gęsta, emocjonalna. Ma nerw dramaturgiczny i trzyma w napięciu. Swoją stylistyką nawiązuje do wielkich oper XIX wieku. Zaznacza się w niej monumentalność, która przejawia się między innymi w rozbudowanych, wywołujących silne wrażenie partiach chóralnych. Knapik sięga równie do tradycji staropolskiej – artyści dwukrotnie śpiewają pieśń „Już się zmierzcha” Wacława z Szamotuł (jedyny w operze utwór wykonany po polsku). Jest modlitwą do Boga, zaśpiewaną w sposób intymny, wyciszony, skumulowany. Przywołanie tej pieśni tworzy wyjątkowy klimat. Knapik pisał to dzieło dziewięć lat. Uważany jest za przedstawiciela nowego romantyzmu w muzyce i „Moby Dick” reprezentuje ten nurt. Ta opera-misterium, wraz z całym dramatem, jaki zdarzył się na statku Ahaba, z jego imponującą realizacją, powinna stać się jednym z gorąco dyskutowanych dzieł kultury współczesnej, do którego warto wracać ze względu na jego ponadczasowe wartości.

„Moby Dick”
Teatr Wielki – Opera Narodowa
prapremiera 25.06.2014 r.
kompozytor: Eugeniusz Knapik
reżyseria: Barbara Wysocka
choreografia: Jacek Przybyłowicz
kostiumy: Julia Kornacka
scenografia: Barbara Hanicka
dyrygent: Gabriel Chmura
libretto: Krzysztof Koehler

Fot. Krzysztof Bieliński, Teatr Wielki – Opera Narodowa