Archiwum
14.05.2014

Słońce, ekspresja i trochę gipsu

Emilia Konwerska
Sztuka

Wystawa prac Magdaleny Starskiej w olsztyńskiej Galerii Sztuki BWA odsyła widzów w świat dzieciństwa, beztroskiej zabawy i twórczych eksperymentów z formą. Wernisaż prac Starskiej, który odbył się 17 kwietnia, rozpoczął się od performansu na świeżym powietrzu, na trawie i, oczywiście, w pełnym słońcu. Wewnątrz galerii czekały na widzów instalacje, filmy wideo i rysunki artystki. Wszystkie te formy wyrazu w przypadku Starskiej łączy atmosfera niewinności. Prace badają granice sztuki, łączą w sobie elementy organiczne z przemysłowymi, patyki splatają z chłodnymi, sztucznymi przedmiotami. Starska w przestrzeni olsztyńskiej galerii zbudowała swój mały świat składający się z fantazji, snów, ale również lęków.

Magdalena Starska to poznańska artystka związana z grupą Penerstwo. Autorka performansów, rysunków i instalacji, w swojej twórczości składa hołd największym, a zarazem najłatwiejszym przyjemnościom. Skupia się na wspólnotowości (działanie performatywne „Na uspokojenie”, które miało miejsce w centrum Katowic, polegało na wymianie przetworów i przyświecała mu idea wspólnego kiszenia ogórków) i odnajdywaniu chwili prostego relaksu w strefie publicznej (instalacja „Czas płynie inaczej” miała kształt lodowca, który artystka widziała w Chile i właśnie taki chłodny, łagodny kolor miała przygotowana przez nią mata, na której mogli odpoczywać mieszkańcy Zielonej Góry). Starska w swoich interaktywnych dziełach, które wkraczają w przestrzeń miejską i wnikają w codzienną rutynę miejskich społeczności, nie popada jednak w banalną gloryfikację natury. Jej natura jest przetrawiona przez człowieka, jego potrzeby i zmysłowość. Człowiek i środowisko stają się równoprawnymi partnerami. Starska wystawiała swoje prace w Katowicach, Krakowie, współpracowała z Fundacją Bęc Zmiana, brała udział w Festiwalu Sztuki Efemerycznej w Sokołowsku i w końcu pojawiła się w Olsztynie.

Tytuł wystawy nawiązuje do wideo artystki „Najważniejsze jest słońce” (2010). W filmie kobieta piecze chleb, układa warzywa, śpiewa, gotuje. Cieszy się swoim krzątactwem, doświadcza „bycia w domu” jako spokojnej, regenerującej uroczystości. Do bezpiecznej, domowej przestrzeni odsyła również olsztyńska wystawa. Aranżacja przestrzeni wystawowej Sali Kameralnej olsztyńskiej galerii wprowadza w intymny, ciepły nastrój. Prace funkcjonują pomiędzy stonowanymi, siwymi płachtami filcu, które dzielą salę na małe pomieszczenia – pokoje. W każdym z nich znajdują się prace arystki powieszone obok siebie niczym rysunki przedszkolaków na zbiorowej wystawie w bezpiecznym mieszkaniu. Swoiste centrum wystawy stanowi ciemny, organiczny namiot w kształcie kropli, będący jednym z dzieł. Do namiotu może wejść każdy, by poczuć jedyną w swoim rodzaju mieszankę niepewności i spokoju.

Starska przypomina w swoich barwnych rysunkach klasycznych reprezentantów sztuki naiwnej, Basquiata, a także innych członków Penerstwa – Wojciecha Bąkowskiego czy Radka Szlagę. Artystka ze swoimi pracami wpisuje się programowy prymitywizm poznańskiej grupy. Przedstawione przez nią rytuały i sytuacje o dużym ładunku symbolicznym mogą też odsyłać do świata sennych koszmarów z obrazów Aleksandry Waliszewskiej. Narracja wystawy ucieka jednak ze świata mroku (którego znajdziemy tu tylko skrawki) w świat radosnych pociągnięć pędzla/kredki i zabawy kolorami. Prace Starskiej to zapis przedziwnych scen z udziałem ludzi, zwierząt i roślin. Gatunki istnieją tu obok siebie, wchodzą w nierozerwalne interakcje, tworzą krajobrazy składające się z portretów obrzędów i onirycznych scenek z życia. Wszystko zanurzone w charakterystycznej dla Penerstwa radykalnej ekspresji. Podobnie wygląda konwencja, w której utrzymane są instalacje zaprezentowane w Olsztynie. Poplamione farbą fragmenty rzeczywistości, meble, sprzęty jakby wyjęte wprost z pracowni artystki, połączone zostały z elementami kultury plemiennej. Mamy tu do czynienia z doznaniem pewnej rdzennej radości kreacji, wynikającej wprost z obcowania z rzeczami, z materią. Starska pokrywa plamami farby deski i metalowe przedmioty, a także prezentuje fragmenty żelbetonowej (de)konstrukcji jako obrazy sztuki, która może pojawić się wszędzie. Splatając gałęzie z plastikiem, malując barwne wzory na fragmentach gipsu, artystka dokonuje symbolicznego zjednoczenia natury z techniką, sztuki z cywilizacją, codzienności z aktem tworzenia.

Wystawę w olsztyńskiej galerii (która trwa do 1 czerwca) otworzył performans „W Mocy jest Ruch”, który może być kolejnym głosem artystki na temat kontaktu z naturą, może kojarzyć się również z pewnym rodzajem buddyjskiej harmonii i nieskończoności, ale może też być odczytywany jako metafora pracy artysty. Ubrani na biało ludzie nabierają do wiader piasek, by zrzucić go ze zbudowanej w tym celu drewnianej konstrukcji. Piasek spada po pochyłej, drewnianej desce na ziemię. Ludzie schodzą na dół, żeby nabrać go ponownie do wiader i wysypać. I tak przez godzinę. Magdalena Starska zmienia w swoich pracach rutynę w rytuał i czerpie pozytywne doznania z prostych, codziennych przeżyć i przedmiotów. Wystawa w olsztyńskiej Galerii Sztuki BWA jest obrazem czystej, nieskrępowanej radości tworzenia, dziecięcej zabawy farbami, materiałami i rzeczami, która (nieświadomie) wyraża to, co ważne i ciągle obecne.

Magdalena Starska, „Słońce jest najważniejsze”
kurator: Joanna Tekla Woźniak
Olsztyn, Galeria Sztuki BWA
17.04. – 1.06.2014

alt
fot. Anna Hatłas