Przemiany w Europie Wschodniej na początku lat 90. spotkały się z powszechnym entuzjazmem. Demokratyzowanie się życia społecznego i rozliczanie z obalonym systemem wygenerowały jednak nowy etyczny problem: co zrobić z osobami związanymi na różnych szczeblach z komunistyczną władzą? Czy należy przeprowadzić szeroko zakrojoną akcję dekomunizacji społeczeństwa, skrupulatnie rozliczyć każdego przedstawiciela systemu i uniemożliwić im funkcjonowanie w sferze publicznej? Czy rozsądniejsze będzie odcięcie przeszłości metaforyczną „grubą kreską”? Niemiecki reżyser Georg Maas w filmie „Dwa życia” opowiedział o tragedii kobiety uwikłanej w system, który upada na jej oczach. Jej dramat nie polega jednak na załamaniu się politycznej kariery, upadku ideałów czy groźby publicznego ostracyzmu – rozgrywa się na płaszczyźnie życia codziennego i grozi zburzeniem niełatwo wywalczonego rodzinnego szczęścia.
Katrine skrywa w sobie wiele sekretów, którymi przez długie lata nie mogła się podzielić z najbliższymi. Nie przeszkadzało jej to jednak prowadzić normalnego życia rodzinnego. Mieszka w Norwegii z mężem, córką, wnuczką i matką. Jej życie przypomina najbardziej banalną wersję mieszczańskiej egzystencji – składa się na nie zaabsorbowanie pracą, próba wygenerowania czasu dla najbliższych, małe sprzeczki, małe szczęścia. Nieoczekiwany zwrot następuje w momencie największego społecznego entuzjazmu – zburzenia muru berlińskiego.
Dotychczasowe życie bohaterki toczyło się na tle wielkiej traumy, którą spychała na margines rodzinnej świadomości, by nie przeszkadzała w codziennej egzystencji. Przyszła na świat w Lebensborn – nazistowskim ośrodku dla norweskich kobiet, które rodziły dzieci okupantów. Ciężarne kobiety były tam zamykane, by nie dokonywały aborcji, wywoływanych często presją otoczenia, które odsuwało na margines życia społecznego kobiety żyjące w związkach z nazistami. Wiele matek decydowało się na przekazanie nowonarodzonych dzieci do adopcji. W nazistowskich Niemczech dzieci z takich związków mogły liczyć na szczególne względy, gdyż były emanacją aryjskiej ideologii, w Norwegii natomiast były jedynie powodem hańby. W taki sposób Katrine trafiła do niemieckiego sierocińca, z którego, już jako młoda kobieta, uciekła przez Bałtyk do Norwegii, by odszukać biologiczną matkę.
Zmiany polityczne pozwoliły na nagłośnienie historii podobnych do tej, jaka stała się udziałem Katrine i jej matki Ase. Nadarzająca się okazja do zadośćuczynienia wielu osobom i usłyszenia choćby symbolicznego „przepraszam” od norweskiego i niemieckiego rządu, doprowadza Katrine na skraj rozpaczy – wie, że ruszający proces może spowodować odkrycie prawd o jej związkach z enerdowską Stasi. Jednak demaskacja agenturalnej przeszłości bohaterki, o której dowiadujemy się już na początku filmu, będzie jedynie pierwszym krokiem w rozplątywaniu węzła jej tożsamości i odkrywaniu natury tytułowego, podwójnego życia Katrine.
Luźno inspirowany prawdziwymi wydarzeniami film Maasa zespala ze sobą dwie wielkie traumy, przez które przeszła Europa w ubiegłym stuleciu – nazizm i komunizm. Katrine, a przede wszystkim jej matka – Ase – to postacie w dużej mierze symboliczne, mogące uchodzić za archetyp ofiary XX-wiecznych totalitaryzmów. Choć systemowe zbrodnie nie miały w życiu kobiet krwawych konsekwencji, ukazały na ich przykładzie swoją najbardziej bezwzględną twarz – ingerencję w najintymniejsze obszary życia codziennego, łamanie charakterów, cyniczne modelowanie losów zwykłych ludzi i zakłócanie ich spokoju w najmniej przewidzianych momentach. Dlatego opowiedzenie ich historii, tak wielokrotnie złożonych, moralnie problematycznych i stawiających fundamentalne pytania o etyczną kondycję XX-wiecznego człowieka wymagało od reżysera niezwykłej ekwilibrystyki.
Maas szczęśliwie uniknął uwikłania w politykę, która mogłaby zaprowadzić go jedynie w ślepą uliczkę. Skupił się natomiast na pokazaniu jej konsekwencji – cierpienia ofiar żyjących w konkretnych historycznych, społecznych i emocjonalnych uwarunkowaniach. Film Maasa nie pyta o przyczyny, a jedynie analizuje skutki. Traktuje nazizm i komunizm jak dwa walce, które przejechały przez Europę, niszcząc wszystko. Zło z nich zrodzone jest, jak przekonywała Hannah Arendt, banalne – to raczej produkt systemu niż skutek moralnego skarlenia jednostki. Maas nie próbuje nikogo oskarżać, ale również unika jednoznacznego rozgrzeszenia. I to jest największa zaleta tego filmu – Katrine jest postacią ambiwalentną, niemożliwą do jednoznacznej oceny. Uwikłana w niemożliwe do pogodzenia wartości, stoi rozkrokiem nad największymi politycznymi konfliktami ubiegłego wieku. Jej tragedia nie wiąże się jednak z upadkami ideologii, lecz z rozpadającym się życiem rodzinnym. Kobieta nie boi się wiatru zmian przynoszącego nowe polityczne konfiguracje, a huraganu przechodzącego przez sam środek jej domu.
Sukces filmu nie byłby możliwy bez odtwórczyni roli Katriny – Juliane Köhler – która wyzuła swoją postać z cynizmu. Osadziła ją w codzienności, przedstawiła jako zwykłą kobietę, prawdziwie kochającą żonę, matkę, babkę i córkę – choć przez całe życie okłamującą swoją rodzinę. Dzięki jej kreacji prawda i fałsz tracą swoją ostrość, rozpływają w codziennych dylematach i historycznych realiach. Zaczynają być wręcz kategoriami podejrzanymi – narzędziami politycznego napiętnowania i wykluczenia. Ten film nie udałby się również bez drugiej wielkiej roli – Liv Ullmann w roli Ase – kobiety nieustannie doświadczanej przez historię, której największą winą, jak sama mówi, było to, że kochała.
„Dwa życia” wpisują się w nurt niemieckich filmów podejmujących trud rewizji własnej historii, zapoczątkowany przez „Upadek” Olivera Hirschbiegela. Ich twórcom nie chodzi, jak głoszą przeciwnicy, o relatywizowanie prawdy czy zakłamywanie historii. Wręcz przeciwnie, chcą do współczesnych politycznych kłótni o przeszłość włączyć element historyczny – pokazać problem w jego społecznej, politycznej i kulturowej sieci powiązań. Życie w każdej epoce historycznej jest o wiele bardziej złożone, niż chcą tego dyskutanci przyjmujący jednoznaczną ideową postawę. Zarówno Maas, jak i inni twórcy niemieckich filmów rewizjonistycznych starają się nie dopuścić do nadmiernej redukcji przeszłości do jednego tylko wymiaru, wygodnego z jakiegokolwiek politycznego punktu widzenia. Traktują kategorię prawdy jako rzecz nieuchwytną, wolą wikłać się w niejednoznaczności, moralne dylemat i badanie historycznych uwarunkowań, niż brnąć w translację przeszłości. Dwa paralelne do siebie życia mogą skrywać więcej wymiarów, tajemnic i dramatycznych dylematów, niż się to śniło jakiemukolwiek politykowi.
„Dwa życia”
reż. Georg Maas
premiera: 25.10.2013