Archiwum
03.09.2013

Podróż w czasie i przestrzeni

Tomasz Ewertowski
Literatura

„Sto powodów przynagla cię do podróży. Jedziesz, aby poznać konkretne osoby, zaludnić pustą mapę. Żywisz przekonanie, że tam bije serce świata. Jedziesz, by spotkać się z proteuszowymi kształtami wiary. Jedziesz, bo wciąż jesteś młody, żądny wrażeń, chrzęstu piachu pod butami; jedziesz, ponieważ jesteś stary i musisz coś pojąć, zanim będzie za późno. Jedziesz zobaczyć, co się wydarzy”.

Cytowane słowa padają na pierwszych stronach książki Colina Thubrona „Cień Jedwabnego Szlaku” i wywarły na mnie paradoksalny efekt. Zapragnąłem odłożyć czterystustronicowe tomiszcze, wziąć plecak i samemu wyruszyć „zaludnić pustą mapę”. Ale powstrzymałem się, dokończyłem lekturę, a ponieważ niektóre z opisywanych przez brytyjskiego autora miejsc kiedyś odwiedziłem, mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć, że w pewien sposób obcowanie z książką Thubrona jest ciekawsze niż samodzielne włóczenie się po egzotycznych lokacjach. Co takiego niezwykłego tkwi zatem w jego prozie?

„Cień Jedwabnego Szlaku” na pozór mało różni się od innych tego typu lektur. Oto zachodni podróżnik opisuje swoją wędrówkę przez obce kraje: daje krótki rys historyczny i polityczny, poświęca trochę czasu zabytkom, relacjonuje rozmowy ze spotkanymi ludźmi, wplata w narracje zabawne bądź straszne anegdoty. Myślę jednak, że lektura Thubrona daje więcej niż typowa książka podróżnicza. I rzecz nie tylko w świetnym stylu, wartkiej pierwszoosobowej narracji z dyskretnie wplecionymi poetyckimi metaforami. Przede wszystkim czytając brytyjskiego pisarza miałem poczucie autentyzmu jego opowieści. To nie są suche informacje o odwiedzanych krainach, ale zapis osobistego doświadczenia miejsc położonych na starożytnym Jedwabnym Szlaku i ich historii. Emblematyczna są chociażby wspinaczka na twierdzę sekty asasynów w Iranie czy wyprawa przez pustynię do ruin buddyjskiej stupy w kraju Ujgurów w zachodnich Chinach. Thubron stara się wytropić przeszłość niczym detektyw, zobaczyć jej ślady na własne oczy – na przykład krąży po wioskach na chińskiej prowincji, szukając ludzi o europejskich rysach twarzy, gdyż rzekomo w starożytności mieli tam trafić rzymscy legioniści. Obszerne fragmenty, w których relacjonuje informacje zaczerpnięte z lektur, dobrze komponują się z opisami przygód autora. Bardzo ciekawe są także nawiązania do wcześniejszych podróży.

Jednakże ten osobisty charakter książki nie oznacza, że na pierwszym planie znajduje się ego pisarza, nie ma tu mowy o podróżniku krygującym się przed czytelnikiem. Wprost przeciwnie, „Cień Jedwabnego Szlaku” to nie książka o Thubronie, lecz o starożytnej drodze handlowej i jej teraźniejszości. Podróżnik jest po prostu tym, który snuje opowieść o miejscach napotykanych na szlaku. Co szczególnie ważne, u brytyjskiego autora nie ma pychy i zadufania zachodniego wojażera, nie pisze on z perspektywy kogoś „mądrzejszego”, wydającego sądy w imieniu wyższej, europejskiej cywilizacji. Oczywiście widać jego sympatie, na przykład opisując portrety Chomeiniego w Iranie, akcentuje gniewne spojrzenie ajatollaha, zaś Timura, XIV-wiecznego zdobywcę i patrona współczesnego Uzbekistanu, jednoznacznie nazywa potworem. Wszelako, nawet jeśli Thubron zaczyna ferować wyroki, to czyni to z dystansem i bez przesadnej pewności siebie. Podobnie jest z bieżącymi kwestiami politycznymi – autor zdecydowanie częściej przytacza słowa napotkanych ludzi, niż daje własne komentarze.

Opisy spotkań, pełne autentyzmu i pozbawione poczucia wyższości, są kolejną zaletą „Cienia Jedwabnego Szlaku”. Jego autor podróżował nie tylko wśród zabytków architektury, ale przede wszystkim wśród ludzi. Rozważając przeszłość, stara się przybliżyć czytelnikowi jej bohaterów. Pisząc o teraźniejszości, opowiada o znajomych z podróży: chińskim profesorze, marzącym o czasach dynastii Tang i wspominającym traumę rewolucji kulturalnej, irańskich uczennicach, skrywającymi pod czadorami modne ciuchy i marzenia o swobodzie, młodej Kirgizce, opiekującej się podróżnymi w zagubionym wśród gór karawanseraju, tybetańskim mnichu, marzącym o wyjeździe z komunistycznych Chin. Może najciekawszym „współtowarzyszem” podróży jest wyobrażony Sogdiańczyk (przedstawiciel narodu irańskiego pochodzenia, przez wiele wieków dominującego w handlu na Jedwabnym Szlaku). W kilku miejscach książki Thubron prowadzi w swej głowie dialog z wyimaginowanym handlarzem, wędrującym tą samą trasą wiele wieków wcześniej. Tak się zaczyna pierwsza z tych rozmów:

„On: Po co jedziesz?

Ja [nabożnie]: Po zrozumienie. Żeby odegnać lęk. A ty, po co jechałeś?

On: Żeby wymieniać indygo i sól z Hetianu. Czemu zrozumienie miałoby odegnać twój lęk, idioto?

Ja [zaniepokojony]: To prawda, mogłoby go tylko wzmocnić.

On: Czy w takim razie się boisz?

Ja: Boję się, że nic się nie wydarzy, że nie przeżyję niczego. Tego właśnie boi się współczesny podróżnik (wybacz mi). Pustki. Wtedy człowiek słyszy tylko siebie

On: Nic się nie wydarzy. Ofiarowałem za to Buddzie dwa funty kadzidła” […].

Dzięki temu zestawianiu współczesnego podróżnika z wyobrażonym kupcem z przeszłości pokazana zostaje relatywność podróżniczego doświadczenia, a opowieść nabiera dodatkowego wymiaru.

Na koniec trzeba też stwierdzić, że fascynująca jest po prostu sama trasa Thubrona. Podróżnik wyrusza z chińskiego Xi’an i wędruje przez Kirgistan, Uzbekistan, Afganistan, Iran i Turcję do Antiochii. Ale wyliczenie państw daje tylko blade pojęcie o rzeczywistym charakterze podróży, bo polityczne granice nie odpowiadają wielobarwnej rzeczywistości Jedwabnego Szlaku. Na końcu Thubron konkluduje: „[…] przypominam sobie, jak docierałem do krajów na wiele setek kilometrów przed oficjalnymi granicami albo znacznie później. Wyobrażam sobie, że to sam Jedwabny Szlak stworzył i pozostawił po sobie te rozmycia i fuzje, niczym koryto wyschniętej rzeki; widzę inne mapy widma, nałożone na polityczne: mapy rozerwanych ras i tożsamości”. Czytelnik, wędrując po Jedwabnym Szlaku w ślad za Thubronem, poznaje skomplikowaną mozaikę religii, ras i narodów, czyta o nestoriańskim chrześcijaństwie w Chinach czy buddyjsko-hellenistycznej przeszłości Afganistanu. „Cień Jedwabnego Szlaku” to nie tylko podróż w przestrzeni, ale też droga przez różne warstwy czasu, gdyż historia uczyniła z krain znajdujących się na Jedwabnym Szlaku etniczny i kulturowy palimpsest.

 

Colin Thubron, „Cień Jedwabnego Szlaku”
tłum. Paweł Lipszyc
Czarne
Wołowiec 2013

alt