W Poznaniu, na rogu ulicy Fredry i Kościuszki swoją siedzibę miała jeszcze nie tak dawno galeria ON. Dziś mieszczą się tu pracownie artystyczne działające w ramach Centrum Kultury Zamek. Przypomnijmy: na początku 2012 roku, po trzydziestu pięciu latach działalności galeria ON została zamknięta z powodu braku odpowiednich środków finansowych. W trakcie swojego funkcjonowania galeria pełniła rolę zarówno ośrodka wystawienniczego, jak i obszaru artystycznych eksperymentów. Nierzadko swoje mieli odbywali tam młodzi poznańscy artyści. W jej obrębie działali również uznani twórcy, tacy jak: Izabella Gustowska, Sławomir Sobczak czy Krystyna Piotrowska.
Historia owego miejsca stała się głównym tematem jednodniowej wystawy „Wieczór w Galerii ON” w siedzibie dawnej galerii. W jej przygotowaniu wzięli udział zarówno uznani już artyści, studenci Interdyscyplinarnych Studiów Doktoranckich Wydziału Komunikacji Multimedialnej UAP w Poznaniu, jak i uczestnicy kursu artystycznego prowadzonego przez Sebastiana Krzywaka.
Charakter wystawy podyktował unikatowy sposób ekspozycji. Polegał on na mniej lub bardziej przypadkowym rozlokowaniu prac artystów. Taki zabieg utrudniał odróżnienie dzieł od innych, znajdujących się w pracowni obiektów. Co więcej, nie były one opatrzone żadnymi objaśnieniami ani informacjami o autorze bądź tytule. Oglądający sami je odnajdowali, mając do dyspozycji specjalnie wydrukowane na tę okazje mapki. Widz miał zatem do wyboru dwie opcje: albo samemu odkryć prezentowane w ramach wystawy prace, albo odszukać je, posługując się mapką.
Pierwsi goście, odwiedzający wystawę „Wieczór w galerii ON” byli świadkami, a zarazem biernymi uczestnikami happeningu zainicjowanego przez Aleksandrę Kubiak. Wzięli w nim udział kursanci pracowni 46. Grupa zaaranżowała uprzednio pomieszczenie, zdjęła wiszące na jednej ze ścian obrazy (wchodzące w skład stałej ekspozycji pracowni) oraz przykryła folią malarską znajdujące się w pomieszczeniu obiekty oraz niektóre eksponaty. Biorący aktywny udział w happeningu uczestnicy warsztatów przebrani byli w wyróżniające ich białe kombinezony. Ich zadanie polegało na pomalowaniu na biało ścian pracowni. W rzeczywistości grupie nie udało się zrealizować tego zadania, ograniczyli się więc do odmalowania zaledwie jednej ściany, co zajęło im mniej więcej godzinę czasu. Gest pokrycia ściany farbą może świadczyć o chęci przewartościowania statusu owego miejsca oraz zaadaptowaniu na nowo przestrzeni należącej niegdyś do galerii ON. Nowi użytkownicy pomieszczenia poprzez odmalowanie ścian zdystansowali się wobec historii tego miejsca.
Podczas happeningu, działania artystów wprowadzały widza w stan dezorientacji, zwłaszcza że pod folią ukryte zostały prace między innymi. Leszka Jańczaka „Grawitacja” oraz film Zofii Machowiak, wyświetlany na komputerze znajdującym się naprzeciwko wejścia do pracowni. Po zakończeniu happeningu zdjęto folię, „uwalniając” tym samym uwięzione pod nią dzieła.
Prezentowane prace charakteryzowała duża różnorodność. Jak przyznaje kuratorka wystawy – Magdalena Radomska – do samego końca nie było wiadomo, jakie dzieła wejdą w skład wystawy. Pełna swoboda w wyborze tematyki, techniki oraz w sposobie wykonania zaowocowała wieloma interesującymi realizacjami. Począwszy od tradycyjnych form, takich jak malarstwo czy grafika, na wystawie znalazły się również prace multimedialne oraz instalacje. Podczas wystawy miał miejsce także performans zatytułowany „…a w Waszyngtonie magnolia już w pąkach”, który odbył się na zewnątrz dawnej galerii, od strony ulicy Kościuszki.
Interesującym przykładem działania artystycznego był składający się z trzech części projekt Elżbiety Wysakowskiej-Walters pod tytułem. „Trzymaj kurę nioskę”. W różnych miejscach pomieszczenia artystka rozmieściła ugotowane na twardo jajka, oznaczone specjalną naklejką z logo fikcyjnej akcji. W skład pracy wchodziły także ulotki reklamujące groteskowy i nieco ironiczny w swojej wymowie pomysł autorki. Realizację, która przybrała charakter przestrzennego environment, dopełniały zwisające z sufitu dwie pary słuchawek. Po ich nałożeniu usłyszeć można było dźwięki kurzej farmy.
Pracą, która w sposób szczególny zwracała na uwagę, była instalacja Marii Dmitruk. Składała się ona z dużego, blaszanego, walcowatego zbiornika (z początku był on zakryty draperią) oraz odchodzącego od niego węża strażackiego. Od frontu umieszczono na nim napis „Warta”, który w oczywisty sposób odnosił się do przepływającej przez stolicę Wielkopolski rzeki. Instalacja znajdowała się na końcu długiego i wąskiego pomieszczenia pracowni sklepionego dachem dwuspadowym. Sztalugi stojące przy jego ścianach, z obu stron rytmizowały i wydłużały optycznie drogę do instalacji. Kierowani ciekawością widzowie mogli iść ścieżką wyznaczoną przez znajdujący się na podłodze wąż strażacki, która wiodła od drzwi pracowni do zbiornika ustawionego na końcu długiego pomieszczenia. Pomiędzy sztalugami, w ciasnej wnęce ukryte były także prace innych artystów, między innymi Zofii Machowiak czy Tomasza Pawłowskiego.
Daniel Koniusz przygotował neon, na który składał się napis „NO” ujęty w prostokątne nawiasy. Artysta przestawił kolejność liter nazwy dawnej galerii, stosując prostą w zasadzie grę językową. Powstały wyraz można tłumaczyć bezpośrednio jako angielskie „nie” lub słowo „żaden”. Choć wizualnie neon nawiązuje do logo galerii, to wyraz „[NO]” wyraża raczej jej nieistnienie. Umieszczony wysoko na bocznej ścianie pracowni, przypominał zebranym na wystawie, iż to co oglądają, i w czym uczestniczą nie przywraca na stałe dawnej galerii. Praca Koniusza skłaniała zebranych na wystawie ludzi do refleksji nad historią dawnej galerii ON i jej zmiany statusu na pracownię artystyczną.
Nietypowy, awangardowy charakter tej jednodniowej wystawy dialogował z tworzoną i prezentowaną w dawnej galerii ON sztuką. Artystom udało się odtworzyć atmosferę niezależnego ośrodka sztuki współczesnej jakim była niegdyś w Poznaniu owa galeria, zaś zaproszeni do udziału w wystawie uczestnicy kursu mogli skorzystać z nadarzającej się okazji debiutu artystycznego, który pozwolił im także utożsamić się z miejscem i zastanowić nad jego statusem. Specjalnie na tę okazję młodzi artyści przygotowali ulotki, które zawierały apel o udostępnienie im archiwum działań i wystaw galerii ON.
Wspólna inicjatywa uczestników warsztatów plastycznych oraz studentów Interdyscyplinarnych Studiów Doktoranckich UAP dała w efekcie interesujące rezultaty. Na wystawie znalazły się prace reprezentujące różny poziom artystyczny. Wśród nich były i takie, które tak jak neon Daniela Koniusza, a także happening zainicjowany przez Aleksandrę Kubiak nawiązywały do kontekstu miejsca i historii galerii ON. Duża dowolność w wyborze tematyki i sposobu realizacji dzieł pokazywanych na wystawie była celowym zabiegiem. Założeniem organizatorów było bowiem wprowadzenie zmian w sposobie postrzegania sztuki współczesnej. Większość prezentowanych podczas owego wieczoru prac realizowała koncepcję sztuki bliskiej życia i codzienności. Dzieła te niwelowały podział na sztukę wysoką i niską. Dodatkowo niekonwencjonalny sposób ekspozycji, który prowokował do samodzielnego odszukiwania znajdujących się na terenie dawnej galerii prac, niewątpliwie miał na celu zniesienie sztucznego dystansu pomiędzy widzem a dziełem. Podczas trwania wystawy wszystko zdawało się toczyć własnym, naturalnym rytmem, niewymuszonym żadnym porządkiem.
W Podskórnym Poznaniu przeczytasz także felieton Krzysztofa Łukomskiego o historii galerii ON
{gallery}wieczorON{/gallery}