Archiwum
06.12.2012

Tym razem skandalu nie będzie

Agnieszka Kleczyk
Sztuka

„Amen” – indywidualna wystawa Maurizio Catellana w Zamku Ujazdowskim to podobno najbardziej oczekiwane wydarzenie artystyczne roku, o czym mogą świadczyć tłumy zgromadzone na wernisażu. Muszę przyznać, że oprócz samej prezentacji, czekałam na reakcje, które ona wywoła u polskiej publiczności. Zachowawcze postępowanie organizatorów pokazu (tabliczki ostrzegające o skrajnych emocjach, które mogą wzbudzać niektóre z pokazywanych prace, czy zamkniecie najbardziej kontrowersyjnego dzieła za drewnianymi drzwiami i uczynienie go nierozpoznawalnym) pozwalają twierdzić, że nie byłam jedyna. Papież przygnieciony meteorytem („La nona ora”, 1999) pokazany w 2000 roku na wystawie jubileuszowej w Zachęcie spowodował przecież falę protestów, które ostatecznie doprowadziły do usunięcia Andy Rottenberg ze stanowiska dyrektorki Zachęty.

Niestety w tym kontekście spotkało mnie niemałe rozczarowanie. Faktem najbardziej poruszającym publiczność wydaje się sama liczba pokazanych prac (8), dla niektórych nieadekwatna do szumu przedwystawowego. Żyjemy w czasach, które umożliwiają zainteresowanym powszechny dostęp do reprodukcji, dokładnych opisów i interpretacji poszczególnych dzieł sztuki. Dzisiaj w tworzeniu wystaw nie chodzi jedynie o prezentację (oczywiście nic nie zastąpi bezpośredniego odbioru), ale sens, który się tworzy między pracami, w nowym miejscu – nowym kontekście. Zamysł intelektualny, zarówno artysty, jak i kuratora oraz ilustracja ich wspólnej drogi, którą jest wystawa.

Nie potrzeba do tego wielu prac. Nadmiar często zaciera interpretacje, a retrospektywy męczą i skłaniają do powierzchownego i bezrefleksyjnego zaliczania. W przypadku „Amen” dialog, który tworzy się między poszczególnymi dziełami a miejscem, w których się znajdują – jest szczególnie znaczący. Nie przez przypadek fotografia wystających z piachu rąk fakira złożonych w geście modlitwy („Matka”, 2007 – czarno-białe zdjęcie jest dokumentacją performansu na cześć matki artysty, który miał stanowić zadośćuczynienie nieobecności na jej pogrzebie) zawisła nad łóżkiem, przedstawiającym podwojoną postać uśmierconego Cattelana ubranego w pogrzebowy garnitur („My”, 2010).

Wystawę otwiera woskowa figurka chłopca powieszonego na szubienicy, na jednym z muzealnych masztów („Bez tytułu”, 2007). Na miejscu flagi – najważniejszego symbolu narodowego – oglądamy martwe dziecko. Umiejscowienie pracy prowadzi nas bezpośrednio do jej interpretacji i moralizatorskiego przesłania – nie symbole powinniśmy otaczać szczególną troską, ale młode pokolenie Polaków, które w przyszłości będzie budować nasz kraj.

Pierwsze pomieszczenie zostało zarezerwowane dla dwóch wypchanych labradorów strzegących kurczaczka („Bez tytułu”, 2007). Według kuratorki Justyny Wesołowskiej, praca jest metaforą współczesnej rodziny, która otacza materialną opieką swoje potomstwo, nie poświęcając mu wystarczającej uwagi. Z tego samego pomieszczenia widzimy woskową postać ukrzyżowanej kobiety („Bez tytułu”, 2007). Rzeźba nie została pozbawiona drewnianego stelaża ochronnego, służącego do przewozu prac. Umieszczenie jej na wysokości przejścia umożliwia zachowanie dystansu, pozwala na obserwowanie dzieła z odpowiedniej odległości. Zabieg o tyle istotny, że zarówno w poprzedniej wersji pracy, która była pozbawiona ochronnego stelaża, jak i inspiracji do jej powstania (fotograficzny autoportret Francis Woodman) owe oddalenie widza od istoty przedstawienia wydaje się odgrywać istotną rolę.

Ważne znaczenie kontekstu w wypadku tej wystawy dodatkowo podkreśla woskowa figurka rozmiarów dziecka, umieszczona w bramie przy ulicy Próżnej 14 („On”, 2001). Postać oglądana przez dziurę w drzwiach jest odwrócona do nas plecami i oddalona o kilka metrów, co uniemożliwia jej identyfikację. Widz nie jest w stanie sprawdzić, czy woskowa postać to faktycznie Hitler z plakatu reklamującego „Amen”. On zamienia się w „pojęcie zła, które trudno rozpoznać, on tam jest, ale koniec końców jest nierozpoznawalny” – zaznacza Fabio Cavallucci, dyrektor CSW. Wnikliwym przybyszom wątpliwości rozwiewa ochroniarz bacznie strzegący postaci, który zaciera tajemniczość ekspozycji, rozdając ulotki własnej produkcji z interpretacją znalezioną w Internecie. Swoją zaangażowaną postawą podkreśla on, że bierze udział w czymś ważnym. Pragnie wyjaśnić, że gest nie jest obrazoburczą kpiną, ale momentem, na który wszyscy czekali.

Wystawa miała wywołać społeczną debatę. Miała poruszyć niechciane przez współczesność tematy śmierci, ofiary i winy. „Co właściwie znaczy miłować swych wrogów? Co znaczy odpuszczać winy naszym winowajcom? […] w jakim stopniu trauma narodowa jest formą zapominania? W jakim stopniu to, o czym nie chcemy pamiętać, nas determinuje – stanowi swoistą formę ukrytej pamięci?” – pytają organizatorzy. Czy widzowie jednak patrząc na Hitlera modlącego się w przestrzeni byłego, żydowskiego getta, gdzie ślady jego zbrodni nadal są namacalne, zadają sobie te same pytania?

Wystawa Cattelana zmusza przede wszystkim do fizycznego wysiłku, do patrzenia na boki, w górę i w dół. Do nie do końca przyjemnej przechadzki po mieście z tematem śmierci i przemijania w głowie. Jej sensy widać wyraźnie. Narzucają się widzom swoją naturalistyczną, jarmarczną stylistyką. Może ta niemetaforyczna gimnastyka jest testem naszej wnikliwości i spostrzegawczości? Każda praca, jak i sama koncepcja wystawy są dokładnie tłumaczone przez wolontariuszy strzegących prawidłowej recepcji. Wydaje się jednak, że bardzo wyraźna próba zdjęcia z Cattelana płaszczyka współczesnego błazna, który poddaje w wątpliwość wszystko to, co uchodzi za oczywiste, okazała się udana, ale nie do końca trafiona. Bo to właśnie ON – błazen, kryje w sobie niesamowity potencjał. Za cenę śmieszności podważa utarte porządki i schematy myślenie, jednocześnie ujawniając pęknięcia pozornie jednolitej rzeczywistości. Daje swoistą wolność świadomości, która sprzyja debacie i może się przyczynić do powstania nowych stanów rzeczy.

Maurizio Cattelan „Amen”
kuratorka: Justyna Wesołowska
Warszawa, Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski + ul. Próżna 14
16.11.2012 – 24.02.2013

Fot. na pierwszym planie: Maurizio Cattelan, „Bez tytułu”, 2007, fot. Zeno Zotti. Na drugim planie: Maurizio Cattelan, „Bez tytułu”, 2007, fot. Zeno Zotti. Dzięki uprzejmości Maurizio Cattelan’s Archive

alt