Po „Kulturze dźwięku” wydanej w 2010 roku mamy kolejną ważną książkę po polsku, która poszerza nasz zasób możliwych sposobów postrzegania, słuchania i zagadnień dźwiękowych. „Audio-wizja” Michela Chiona dotyczy, jak dodaje podtytuł, dźwięku i obrazu w kinie. To, co słyszalne, zawsze jest tutaj odnoszone do tego, co widzialne.
Nowatorskość tego podejścia zawdzięczamy zapewne temu, że Chion jest kompozytorem muzyki konkretnej, jednym z uczniów jej twórcy Pierre’a Schaeffera, jednak filmem zaczął się zajmować dość dawno. Pisał o głosie w kinie, jest też autorem między innymi monografii o Jacquesie Tati i Davidzie Lynchu.
W tej książce Chion proponuje własną, spójną i dogłębną teorię dotyczącą związków obrazu i dźwięku, którą odnosi nie tylko do kina, ale także do telewizji oraz, mniej wyczerpująco, do teledysków i wideoartu. Autor skonstruował swój aparat pojęciowy, często odrębny od dotychczasowych teorii filmoznawczych, czasem stojący do nich w opozycji. Wyjaśnia go cierpliwie i klarownie, nie szczędząc przykładów. Dodatkiem do tekstu głównego jest pomysłowo ułożony słownik najważniejszych terminów, który zawiera też niewielką aktualizację teorii (napisaną w 2011 roku). Aż prosi się, by choć tę część wykorzystać w jakimś programie nauczania (zwłaszcza że zaproponowane są też ćwiczenia praktyczne).
Nawet gdy Chion stawia tezy brzmiące kontrowersyjnie, jak choćby taką: „ścieżka dźwiękowa nie istnieje”, to potrafi je przekonująco wytłumaczyć i uzasadnić. Tego rodzaju twierdzenia są niczym małe odkrycia, które zebrane razem, osiągają wartość nie do przecenienia. Autor skłania nas do namysłu nad tym, co słyszymy, co widzimy i jak nasze wrażenia mają się do siebie (postulując „model transzmysłowy” odbioru) – dlaczego tak zostało nam podane, jakie przyzwyczajenia, predyspozycje, preferencje warunkują naszą percepcję i jak można w bardziej świadomy sposób doświadczać audiowizualnej całości? Przekonuje, że „dla kina dźwięk nadaje się dużo lepiej niż obraz jako środek podchwytliwej semantyki i manipulacji nastrojem”; sugeruje, że często dźwięk dopowiada coś, czego naprawdę nie widzieliśmy.
Jakby tego było mało, Chion inspiruje też do nowego podejścia do kina niemego i tego z początków dźwiękowości. Może jest w nim coś więcej, niż dotychczas dostrzegaliśmy, może da się je „odzyskać”? Często przywoływane są w książce filmy Maxa Ophülsa, reżysera niezbyt modnego – ale może to skłoni kogoś do powrotu/poznania jego dzieł.
Można mieć zastrzeżenia jedynie do pewnych detali. Szkoda, że Chion tak mało uwagi poświęca kinu spoza Stanów Zjednoczonych i Europy Zachodniej (poza oczywistym wyjątkiem Kurosawy), co prawda w posłowie jest wyliczonych kilku innych twórców spoza tego kręgu, jednak niedosyt pozostaje. Jeśli chodzi o nieobecnych, to zastanawiałem się, co autor mógłby powiedzieć o Dogmie…
Zastanawia mnie też, czemu tłumacz zdecydował się na termin „audio-wizualny pakt” zamiast już obecnego „kontraktu audio-wizualnego”, choć oczywiście miał do tego prawo. Niestety nie udało się uniknąć kilku literówek i potknięć językowych, co jednak nie zmienia podstawowego faktu: ukazała się fundamentalna pozycja, z której możemy czerpać, która może natchnąć do własnych poszukiwań, do której możemy się odnosić (również, rzecz jasna, krytycznie). I oby tak się działo.
Michel Chion, „Audio-wizja. Dźwięk i obraz w kinie”
Korporacja Ha!art / Stowarzyszenie Nowe Horyzonty
Kraków 2012