Archiwum
30.04.2012

Moment Tokarczuk

Agnieszka Szczepanek
Literatura

Doczekaliśmy się zbioru tekstów Olgi Tokarczuk. Rozproszone w książkach, gazetach, Internecie, w końcu stanęły ramię w ramię. Paczka z opowieściami pisarki jest o tyle cenna, że układa się w kilka interesujących i frapujących kolaży oddających swoiste filozoficzne credo.

Pisarka nie ukrywa się w bohaterach czy narracjach powieściowych, ale odkrywa bezpośrednio przed czytelniczką i czytelnikiem swoje fascynacje i irytacje. Zebrana mieszanina tekstów jest w moim odczuciu pewną mapą odniesień do powieści Tokarczuk, na co zwraca też uwagę we wstępie Kinga Dunin. A zatem obszarem odniesienia dla zapisków z podróży będą chociażby „Bieguni”, zainteresowanie nurtem związanym z animals studies znajdziemy zwłaszcza w poprzedniej powieści „Prowadź swój pług przez kości umarłych”, zaś kwestionowanie tradycyjnych ról społecznych i genderowe zacięcie – niemal w każdej jej książce, a należałoby tu wspomnieć „E.E.” czy „Dom dzienny, dom nocny”.

Świat kreślony przez Tokarczuk w pierwszej części, zatytułowanej „Heterotopie”, jest fantastyczną, lecz utopijną wizją świata, w którym autorka chciałaby żyć i w którym chciałoby się żyć po jego przeczytaniu. Ciekawa jest sama konstrukcja zapisu tego świata, autorka postanowiła przedstawić go poprzez przeciwieństwo rzeczywistości, w której żyjemy, wprowadzając doń drobiazgowe niuanse. Pokazuje tym samym, że reprezentacja jest kwestią podejrzaną i oczywiście niejednoznaczną. Zastana formuła czy rzeczywistość mogą, a nawet powinny ulegać zmianom spojrzenia: „Nasz świat powstaje z inercji myślenia. Można założyć, że istnieje wiele sposobów rozumienia rzeczywistości, a może jest [ich] nawet nieskończona liczba […]”. Wręcz obowiązkiem wydaje się już znalezienie miejsca dla alternatywnego punktu widzenia: „Heterotopia to po prostu miejsce inne niż świat, który znamy. Coś w rodzaju rzeczywistości alternatywnej, która mogła mieć wspólne źródło z tą naszą gdzieś głęboko w przeszłości […]”.

„Moment niedźwiedzia” jest więc, z jednej strony, eseistyką filozoficzną, z drugiej natomiast – kompilacją zapisków z podróży. Wędrujemy z Tokarczuk trochę po Polsce, trochę po innych zakątkach. „Pliki z podróży” odsłaniają, a może tylko przypominają, jaką świetną obserwatorką jest pisarka. Z jej opisów emanuje nienarzucająca się ciekawość, podszyta jednak voyerystycznym spojrzeniem. Okazuje się bowiem, że frapujące mogą być opisy spokojnego, codziennego życia amsterdamczyków czy też przemycanie idei recyklingowych. Podróżując, Olga Tokarczuk wyłapuje małe kawałki heterotopii. Interesujące są zwłaszcza fragmenty, w których autorka pokazuje momenty współdziałania, jednoczenia się mieszkańców osiedla lub miasta w myśl idei recyklingowej, swapingowej. Brzmi naiwnie? Być może, ale mi się podoba! Pisarka opuszcza w pewnym sensie Centralę i bada peryferia lub to, co peryferyjne. A najlepsze jest to, że wcale nie boi się nazwania nawiedzoną czy niepoważną. Postawę Tokarczuk określiłabym za Rosi Braidotti jako nomadyczną. Ciągła wędrówka jest próbą wypracowania innego sposobu myślenia niż androcentryczny.

W omawianym zbiorze tekstów nie brakuje również fragmentów uwypuklających wrażliwość Tokarczuk jako pisarki. „Pstrąg w migdałach” czy tytułowy „Moment niedźwiedzia” okazują się opowieściami o sile wyobraźni lub życzeniowych wyobrażeń. Dla nich właśnie jest literatura, w niej mogą schronić się bezpiecznie: „[…] dziwne i pełne mocy miejsce pomiędzy wieloma indywidualnymi prawdami”. Tę niejako osobistą sferę realizuje pisarka w swoich powieściach. Projekt literacki Tokarczuk jest ciągłym odkrywaniem, jest – jak wyżej – nomadyczny. Nie brakuje w nim poszukiwań i odwołań do takich pisarek i pisarzy, jak: John M. Coetzee, Jean Rollin czy Judith Butler. Autorka inspiruje się nimi, bowiem – jak ujęła to w słynnej przedmowie do „Uwikłanych w płeć” – uderzają konsekwentnie w zastałe i zaśniedziałe sposoby myślenia i konstruowania rzeczywistości. Tokarczuk odnosi bezpośrednio do Butler, jednak na potrzeby tekstu pozwalam sobie rozszerzyć grono „burzycieli”.

Oldze Tokarczuk nie brakuje oczywiście zmysłu krytycznego. Oglądanie przez nią świata nie jest jedynie afirmujące. Bywa krytyczna, jak w tekście „Znów zaczynamy przypominać plemię”, w którym komentuje nacjonalistyczno-mesjanistyczne postawy Polaków po katastrofie smoleńskiej, lecz w jej obserwacjach i konstatacjach nie ma goryczy. Krytyka nie zasadza się tu na lamencie, ale na rzeczowej analizie. Pisarka tropi rzeczywistość i jej konstrukty, by pokazać, że nic nigdy nie jest oczywiste. Jest przejmująca, bo pisze o przejmujących rzeczach, ale nie ma tu wielkiego zadęcia filozofią. Zbiór „Moment niedźwiedzia” jest więc zaczepką, propozycją niebanalną i przede wszystkim dobrą literaturą.

Olga Tokarczuk, „Moment niedźwiedzia”
Krytyka Polityczna
Warszawa 2012

alt