„Madness is like gravity. All it takes is a little push” – głosi kolorowy neon – eksponat na wystawie Huberta Czerepoka „Lux Aeterna”. Słowa te, wypowiedziane przez Jokera w filmie Christophera Nolana „Rycerz Ciemności”, układają się spiralnie. Dłuższe wpatrywanie się może przyprawić o vertigo. Według Czerepoka, takie jest szaleństwo – niezauważalnie uwodzi i stopniowo wciąga, sprawiając, że powoli zapomina się o rzeczywistości.
„Lux Aeterna” w berlińskiej galerii Żak Branicka jest wystawą o śnie, przejęciu kontroli nad życiem i materią, o utopijnym marzeniu wszechwiedzy. Artysta po raz kolejny zaprasza widza do podróży w meandry tego, co nie do końca zbadane, używając charakterystycznych dla siebie „środków artystycznych”, takich jak: blefowanie, frapowanie, zwodzenie czy mistyfikacja. Sklejając ze sobą najróżniejsze wytwory współczesnej kultury, których źródeł można doszukać się w mediach, książkowych sentencjach czy cytatach z popularnych filmów, tworzy swoiste found footage. Przeniesione w przestrzeń galerii, nabierają kolejnych znaczeń, zmieniają się w układankę, której elementy widz musi posklejać w całość, choć Czerepok za bardzo w tym nie pomaga. Wszystko zdaje się obracać, a raczej – na kształt spiralnego neonu – wirować wokół dość precyzyjnie zarysowanych przez artystę granic (szeroko rozumianej omniscjencji).
Kluczowy punkt wystawy stanowi nakręcone w ubiegłym roku w Norwegii wideo „Lux Aeterna”. Jego główny bohater udaje się w wewnętrzną podróż i rozpoczyna monolog, w którym cytuje romantyczną poezję i pisma poświęcone mężom stanu, szaleńcom, tyranom (Juliusz Słowacki, Thomas Jefferson Andres Breivik, Adolf Hitler). Monotonnej narracji towarzyszą zapierające dech w piersiach scenerie. Romantyczna fascynacja żywiołami natury splata się z aluzjami do totalitarnych ideologii. Estetyka i ekspresja filmu przywodzą na myśl kinematografię nazistowskich Niemiec (chociażby filmy Leni Riefenstahl), w której ukazywana natura oddaje tęsknotę za podbojem świata. W tym kontekście praca Czerepoka staje się traktatem o politycznych utopiach rodzących się z pragnienia o byciu wszechmocnym. Co ciekawe, niespodziewanie dla artysty, praca nad filmem zbiegła się z wydarzeniami na norweskiej wyspie Utøya, gdzie w lipcu 2011 roku prawicowy ekstremista Andres Behring Breivik dokonał zamachu, w którym zginęło ponad 60 osób. Breivik oznajmił wówczas: „Jestem wojskowym przywódcą norweskiego ruchu oporu i Rycerzy Templariuszy Norwegii. Jeśli chodzi o kompetencje (sądu), to kwestionuję je, ponieważ otrzymaliście swój mandat od organizacji wspierających ideologię nienawiści, gdyż wspierają one wielokulturowość”. Biegli uznali go za niepoczytalnego.
Za nieco szalone można uznać również próby programu kosmicznego z lat 60. ukazane w niepozbawionym ironii wideo „Sięgnąć gwiazd” („Reaching the Stars”, 2011), inspirowanym niedawnym postulatem polskich parlamentarzystów, by wznowić badania i prace nad programem. Innym przejawem szaleństwa są dociekania naukowców odnośnie zaginionych 50 mikrogramów z modelowego wzoru kilograma w Sèvres, przedstawione w rzeźbiarskiej instalacji „The norm of lost 50 micrograms”.
Wszystkie miejsca, do których zabiera nas Czerepom, leżą na granicy dobra i zła, utopii i dystopii, życia i śmierci. Artysta w zasadzie niczym nie zaskakuje: wystawia na sprzedaż utopijne reminiscencje, komentarze na temat przyszłości, przypisy do teraźniejszości. Małe epifanie ruin świata. A my – członkowie społeczeństwa cierpiącego na cywilizacyjną neurozę, przytłoczeni tysiącami „gróźb” w codziennych wiadomościach – przychodzimy na wystawę, by jeszcze bardziej się nimi nasycić. Być może są już one tak powszechne, że nie wywierają na nas większego wrażenia?
Podczas zamachu Breivik słuchał zapętlonej kompozycji Clinta Mansella: „Lux Aeterna”. Układanka zaczyna ujawniać wyraźny obraz: sztuka to także rodzaj szaleństwa.
Hubert Czerepok, „Lux Aeterna”
27.01.–21.04.2012
Berlin, Żak Branicka