Santiago Garcia (scenariusz) i Javier Olivares (rysunek) w „Gniewie” starają się przekonywać, że fundamentem całej europejskiej cywilizacji, a zarazem jej immanentną cechą, jest gniew. Autorzy zdają się więc przekładać na język komiksu słynną tezę Petera Sloterdijka o afekcie, od którego wszystko się rozpoczęło. Niemiecki filozof wskazał, że gniew był pierwszym słowem kultury europejskiej – to bowiem od frazy „Gniew, bogini, opiewaj Achilla” rozpoczyna się „Iliada”. Punkt wyjścia Sloterdijka oraz duetu Garcia/Olivares jest więc podobny, ale rozwinięcie już niekoniecznie. O ile bowiem autor „Gniewu i czasu” przekonywał, że antyczny świat utorował własne drogi do ekspresji gniewu, a historia zachodniej cywilizacji jest opowieścią o metamorfozach tego afektu i politycznych sposobów zarządzania nim – o tyle autorzy komisu sugerują, że gniew, tak jak napędzał wojska Achajów pod murami Troi ponad trzy tysiące lat temu, tak napędza wojska i konflikty teraz. I że tak będzie już zawsze.
Twórcy „Gniewu” sięgają po opowieść o losach Achillesa na polu bitwy pod Troją. Zanim bohater wypowie pierwsze słowo, autorzy serwują nam szereg oszałamiających graficznym rozmachem stron. Ton całości nadają dynamiczne, brutalne sceny walk w połączeniu z kreską i kolorystyką inspirowaną greckim malarstwem, głównie czarnofigurowym (czarne postaci na czerwonym tle) i silną geometrią kształtów postaci, które zdają się obdzierać je z wszelkich fałszywości, sprowadzając je do prymitywnej, podstawowej cielesności. Skoro jednak historia jest wszystkim znana, należy zapytać, po co ktoś postanowił ponownie ją opowiedzieć – gdyż rewelacyjna koncepcja graficzna wydaje się argumentem niewystarczającym. Co zatem autorzy robią z tą znaną historią?
Garcia i Olivares nie rozbijają mitu. Nie bawią się też w snucie alternatywnych opowieści o tym, co by było, gdyby; nie szarżują niespodziewanymi zwrotami akcji (całe szczęście!). Przyjmują historię Achillesa z całą jej obfitością – i rozwijają ją w głąb: znamy fakt, że matka herosa, Tetyda, ukrywała syna wśród córek króla Likomedesa, ale autorzy interpretują ten epizod, pokazując, jak to doświadczenie wpłynęło na tożsamość Achillesa; wiemy, że Patrokles ginie, co popycha Achillesa do zabicia Hektora i, ostatecznie, doprowadza do upadku Troi, lecz twórcy podbijają stawkę, pokazując, że gra toczy się nie tylko o ludność Troi, ale o tożsamość całego kontynentu, także tysiące lat po śmierci herosa. Koniec końców wiemy, że miał on wybór – mógł dożyć starości, szczęśliwy i otoczony rodziną, a po śmierci zostać zapomnianym, lub też zginąć młodo w świetle chwały, zapamiętany na zawsze. Autorzy komiksu uświadamiają nam, jak niewiele brakowało, aby wszystko potoczyło się inaczej – Achilles mógł wyzbyć się gniewu, a zarazem dożyć starości u boku swego ukochanego, doczekać się licznej, kochającej rodziny, a to zarazem oznaczałoby, w długofalowej perspektywie, że nie podłożył węgielnego kamienia gniewu pod historię cywilizacji. I że być może czasem nasze decyzje nie są zależne od świadomego wyboru, ale od wywołanego w danej chwili afektu. Bo choć sam Achilles, świadomy dwóch możliwości, oświadcza: „Nie zginę pod Troją. Ja wybieram życie”, ostatecznie poddaje się sile gniewu.
„Gniew” jest przede wszystkim kolejną próbą zderzenia antycznego mitu ze współczesnością – stanowi zatem metakomentarz, dla którego historia Achillesa stanowi tylko pretekst. Pod tym względem komiks sprawdza się znakomicie. Uniwersalność przekazu, wielowymiarowość i tragizm postaci, skupienie się zarówno na perspektywie mikro (los jednostki i jej indywidualnej tragedii, decyzji, lęków i pragnień), jak i makro (usytuowanie losów jednostki w szerszych kontekstach – społecznych, politycznych, czasowych – ale też ogólne spojrzenie na kwestię ludzkiej natury i jej niezmienności) – to wszystko w niezwykle łatwy sposób można przyłożyć właściwie do każdego momentu historycznego czy miejsca na mapie. Na całe szczęście siła „Gniewu” nie leży jedynie w jakości materiału źródłowego, ale przede wszystkim w niezwykle intrygująco poprowadzonej narracji, i to zarówno na poziomie scenariusza, jak i warstwy graficznej.
Garcia niemal wszelkie przewijające się w komiksie dyskursy opiera na ich dualizmach. Centralna dwoistość dotyczy oczywiście samego Achillesa – wielki wojownik, silny i odważny heros, ale także porywczy i dający się nieść niekontrolowanym emocjom; dziecko, jak określają go niektórzy. Binarność odnosi się do całej jego natury – nie tylko charakteru, ale także ciała i seksualności. Jest jednocześnie i mężczyzną, i kobietą; część swojego życia przeżył życiem mężczyzny, a część życiem kobiety; kocha się zarówno z mężczyznami, jak i z kobietami. Można dopatrywać w tym jeszcze innego źródła siły Achillesa – nie jest ograniczony żadnymi normami, gdyż należąc do całego świata, nie staje się zakładnikiem żadnej jego dziedziny.
Ale dwoistość Achillesa to dopiero początek. Regule binarności podporządkowany jest cały świat przedstawiony komiksu. Do czynienia mamy tu chociażby z dwoistością czasu. Pojawia się historia w historii – szkatułkowa konstrukcja komiksu przenosi nas zarówno w zmitologizowaną przeszłość, jak i do potencjalnej przyszłości, na planetę Zeus, gdzie obserwujemy, jak młoda dziewczyna Pyrra dzięki swoim odważnym decyzjom znajduje się w centrum społecznej i politycznej zmiany. W tej wizji ludzkiej przyszłości doświadczamy kolejnego dualizmu – społecznego. Mamy tutaj do czynienia z tymi, którzy żyją wewnątrz systemu i zgodnie z jego zasadami, ale również z tymi, którzy z jakichś powodów nie mieszczą się w jego ramach – tymi, których system nie chce (osoby z doświadczeniem uchodźczym) i tymi, którzy sami system odrzucają. Olivares dodatkowo podbija to zróżnicowanie na płaszczyźnie graficznej: na jasnoniebieskim, niezwykle jednorodnym, chłodnym tle życia na planecie Zeus „wyrzutki” to zamazane, czarne postaci, pozbawione gładkich, wyraźnych konturów – jakby były jedynie niewyraźnymi gryzmołami na karcie historii.
Do tych ciekawych i wcale nieoczywistych dwoistości dochodzi dualizm oczywisty, którego nazwanie brzmi jak truizm: wszyscy bohaterowie stają przed wyborem między dwoma skrajnościami. Achilles musi ostatecznie zdecydować, czy wybiera pokój, czy wojnę; życie czy śmierć; litość czy gniew; zapomnienie czy pamięć; obalenie systemu czy utrzymanie status quo. Ostatecznie wybór Achillesa to wybór ludzkości, bo, jak oświadcza Tetyda: „Z Twojego gniewu narodzi się Europa. Ale żeby się narodziła, musisz zginąć pod Troją”. Truizm wyboru przełamany jest równie oczywistym determinizmem, na który wskazuje słowo „musisz”.
Jeśli na moment dwoistość stała się banalna, to na szczęście autorzy rekompensują ją rozwiązaniami w warstwie graficznej. Ciekawie wypada to zwłaszcza w momencie przejścia ze świata mitologicznej przeszłości do świata potencjalnej przyszłości. Olivares wykorzystuje pełen potencjał komiksu, sięgając po niezwykle prosty, ale jakże genialny pomysł odwrócenia perspektywy – moment przejścia, jakby przebicia się na drugą stronę, związany jest ze zmianą wertykalną. Chodzi po prostu o to, że w pewnym momencie trzeba zacząć czytać komiks „do góry nogami” – obrócić album i zacząć czytać go od prawej strony do lewej, a także w obrębie samej strony, od prawej do lewej, po czym wrócić do pierwotnej formy. I choć fabularnie wizyta w świecie przyszłości sprawia, że Achilles pragnie stanąć po stronie życia, nie jest to narracja, w której autorzy zwyczajnie zrywają z oryginalną wersją i znanym rozwiązaniem. Choć więc istnieje potencjalność, ostatecznie historia kończy się wedle znanej sekwencji wydarzeń. Ale może właśnie dzięki świadomości, że istniała możliwość, iż Achilles mógł wybrać stateczną starość u boku ukochanego zamiast śmierci w młodym wieku, możemy żałować go bardziej niż wtedy, gdy pozostawał dla nas jedynie pyszałkowatym wojownikiem pragnącym wiecznej chwały.
Może to inny wariant odpowiedzi na pytanie, po co opowiadać raz jeszcze tę samą historię – by uświadomić sobie, że jej bohater jest nam bliższy niż sądziliśmy. Podobnie jak mechanizm, wedle którego to gniew napędza rzeczywistość.