„Podróż zajmuje około kwadransa. Biznesmeni razem z żebrakami, kobiety w czadorach z kobietami w mini, niewierzący z imamami, prostytutki z derwiszami, święci z nieświętymi. Cała Turcja na jednym promie”.
Na początku są litery, byś wiedział drogi czytelniku, jak poprawnie wymówić nazwy miejsc, do których za chwilę zostaniesz zabrany oraz byś nie łamał sobie głowy i języka przy odczytywaniu imion i nazwisk ludzi prowadzących cię przez karty reporterskiej opowieści. Bo język to sprawa ważna, język łączy, jest narzędziem komunikacji i w nim zawarta jest dusza każdego narodu. Witold Szabłowski zaczyna więc swoją podróż po Turcji od przybliżenia nam fonetycznych niuansów, a zaraz potem zaprasza nas na prom płynący z Europy do Azji.
Witold Szabłowski już na studiach zaczął swą przygodę z Turcją. „Zabójca z miasta moreli” to zbiór reportaży publikowanych wcześniej w „Dużym Formacie”. Reporter „Gazety Wyborczej” zabiera nas na pielgrzymkę po tureckiej ziemi. Wraz z Szabłowskim zaglądamy do Malatyi – miasta moreli, pod którym urodził się Mehmet Ali Ağca – zamachowiec, który strzelał do Jana Pawła II. Odwiedzamy Stambuł, gdzie żył popularny turecki poeta Hikmet, mający polskie korzenie (jego pradziadkiem był Praojciec Turków – Mustafa Celaleddin-Borzęcki) oraz premier Recep Tayyip Erdoğan – ekspert od cudów i spraw niemożliwych. Zaglądamy również do miast przeklętych, a takim jest Diyrbakir – stolica Kurdów – gdzie dokonuje się najwięcej „honorowych zabójstw”. W każdym miejscu reporter szuka śladów swoich bohaterów, szuka ludzi, którzy mogliby ich znać. Poznajemy zatem Ojca Turków Atatürka, wielkiego reformatora, którego celem było zamienić zacofaną Turcję w kraj nowoczesny. Chciałby obywatele tureccy ściągnęli z głów tradycyjne fezy, wprowadził więc „ustawę kapeluszową”: „Obuwie na nogach, spodnie, koszule i krawaty, marynarki i kamizelki oraz- naturalnie do kompletu- nakrycie głowy z rondem”. Tak ma się nosić prawdziwy Turek, Turek, który jest obywatelem Europy. Historia Ojca Turków zazębia się z opowieścią o poecie Hikmecie. Z historii owej wynika, że już pradziadek słynnego poety myślał o wprowadzeniu rewolucyjnych reform. Wtedy pojawiło się pytanie: Turcja to Europa czy Azja? Ten problem jest również lejtmotywem reportaży zebranych w „Zabójcy z miasta moreli”. Szabłowski nie pyta o to swoich bohaterów, bo kwestia pojawia się sama, problem od niepamiętnych już czasów zdaje się palić i jątrzyć duszę turecką. Mustafa Celaleddin-Borzęcki był przekonany, że Turcja jest narodem europejskim i proponował wprowadzić alfabet łaciński. 50 lat później udaje się to Artarürkowi.
Szabłowski dokopuje się w faktach historycznych powiązań polsko-tureckich. Przeciętnemu Polakowi Turcja kojarzy się z kebabem, haremami, fanantyzmem religijnym, ale reportaże Szabłowskiego uświadamiają nam, że ten rozkraczony nad Bosforem kraj wcale nie jest taki orientalny. W Turcji splata się wiele kultur. Historia pokazuje, że przez tę wielokulturowość, to rozdarcie między Azją a Europą, naród turecki był tak samo osamotniony jak naród polski.
„Każdy Turek tysiąc razy na dzień krąży między tradycją a nowoczesnością. Kapeluszem a czarczafem. Meczetem a dyskoteką. Unią Europejską a niechęcią do Unii Europejskiej” – w tym stwierdzeniu Tayfuna – poety tureckiego – zawiera się cała istota tureckiej mentalności. Szabłowski zagląda pod strzechy i rozmawia ze zwykłymi ludźmi, bo to oni są najbliżej serca kraju. Z tych opowieści wyłania się obraz kraju opartego na paradoksach i kontrastach, kraju rozdartego między religią a nowoczesnością. Szabłowski przytacza niewygodne fakty, a tematem, który szczególne go interesuje jest kwestia kobieca. W reportażu „To z miłości siostro” reporter przytacza historię Hatice, która została oskarżona o zdradę męża. Takie oskarżenie w Turcji jest jednoznaczne z wyrokiem śmierci, nadal bowiem stosowane są tu zasady „honorowego zabójstwa”. W „Czarnej dziewczynie” natomiast autor oddaje głos dwóm prostytutkom, które podstępnie zostały zamknięte w domach publicznych. W Turcji prostytucja jest legalna, a kobieta nadal traktowana jest jedynie jako naczynie na spermę. W domu to mężczyzna ma prawo głosu, patriarchat ma się tutaj wciąż doskonale, a jeżeli kobieta będzie próbowała walczyć, uderzy głową w mur. Niestety, to nie są stereotypy, a gorzka prawda.
Podróż po Turcji w towarzystwie Szabłowskiego nie jest zatem zbyt kolorowa, bywa przerażająca, ale reporter posiada dar przekazywania niewygodnych faktów w sposób lekki i dowcipny. Niezaprzeczalną zaletą tych reportaży jest bowiem język nasycony oryginalnymi porównaniami oraz ironicznym dystansem. Teksty budowane są w oparciu o detal i kończy je często trafna, zaskakująca i dowcipna pointa. I jedno jest pewne – Turcja widziana oczami Szabłowskiego diametralnie różni się od tej opisywanej w turystycznych przewodnikach, ale – jak to sam autor stwierdził: „Kandydat na przewodnika musi mnie naprawdę czymś zaskoczyć, żeby chciało mi się tracić czas i pieniądze”. I Szabłowski zaskakuje, więc nie musimy się martwić, że stracimy czas, bo „Zabójca z miasta moreli” to zapowiedź niecodziennej dawki podróży po Oriencie.
Witold Szabłowski, „Zabójca z miasta moreli. Reportaże z Turcji”
Wydawnictwo Czarne
Wołowiec 2010
Zobacz książkę na stronie Wydawnictwa Czarne: http://www.czarne.com.pl/?a=1466
Zobacz książkę na stronie Ksiągarni internetowej ARSENAŁ.