Archiwum
25.02.2019

Pięć twarzy współczesnej Muzy

Katarzyna Lemańska
Teatr

„Wyzwolenie: królowe” we wrocławskim Teatrze Muzycznym Capitol opowiada o przygotowaniach do wystawienia „Wyzwolenia” na Scenie Narodowej im. Leona Schillera, zachowując przy tym zaproponowaną przez Stanisława Wyspiańskiego konstrukcję „teatru w teatrze”. Młody Reżyser (Helena Sujecka) rozpoczyna pracę nad przedstawieniem, w którym główną rolę zagrać ma aktor senior Konrad Konrad (Klaudia Waszak). Na casting ogłoszony do roli Muzy przychodzi pięć drag queens, nazywających siebie Królowymi. To one stają się głównymi bohaterkami „Wyzwolenia” i zamiast Konrada podejmują próbę rozliczenia wysokiej sztuki realizowanej w teatrze narodowym oraz dzisiejszej Polski.

Drag queens – zagrane we wrocławskim spektaklu przez aktorów obydwu płci – noszą znaczące, oparte na grze słów przydomki kontrastujące z ich wyglądem: brodata i seksualnie wyzwolona Ariana Konsza/Piotr Piękny (Adrian Kąca), ogolony na łyso D’alien/Damian Alien (Magdalena Szczerbowska-Wojnarowska), pobożna Juro-diva/Przemek Boski (zjawiskowa Emose Uhunmwangho), chodząca w polskich barwach Karolina/Karol Polski (Łukasz Wójcik), ubrana na czarno Lilith/Norbert Zły (Justyna Antoniak). W dramacie Wyspiańskiego bohaterowie nie są „realnymi” postaciami, ale pełnią „role”. W spektaklu Martyny Majewskiej i Agnieszki Wolny-Hamkało Królowe, nawet po zmyciu makijażu, ściągnięciu butów na wysokich obcasach i kostiumów, nie porzucają swojej genderowej roli. Pod prywatnymi nazwiskami występują jedynie w scenie konferencji prasowej, w której Reżyser broni swojego pomysłu na queerowe „Wyzwolenie” – twierdzi, że Muza u Wyspiańskiego to współczesna diva, a sam autor bawił się w swoim dramacie maskami, badał granice wyrażania siebie i sprawdzał, „jak to jest, kiedy jest się kimś innym”.

Drag queens biorą udział w przesłuchaniu przypominającym reality show „RuPaul’s Drag Race” – prezentują krótki życiorys, cytują fragmenty wypowiedzi Muzy z „Wyzwolenia” oraz wykonują wybraną przez siebie piosenkę. Dowcipnie interpretują postać napisaną przez Wyspiańskiego, wykorzystując utwory między innymi Anny Jantar, Agnieszki Osieckiej, Violetty Villas, Bajmu, śpiewany przez Edytę Górniak „Kolorowy wiatr” z „Pocahontas” Disneya czy „Mazurka Dąbrowskiego”. Ostatecznie każda z Królowych dołącza do obsady. Połączenie przez Wolny-Hamkało tekstu „Wyzwolenia” i fragmentów polskich szlagierów to trafny komentarz polskiej współczesności, jak na przykład mocno wybrzmiała zwrotka „Pod niebem gwiazd, pod niebem gwiazd żyjemy / A każdy sam” z piosenki „Aleja gwiazd”. Świetnie przygotowane wokalnie występy drag queens są bardzo entuzjastycznie przyjmowane przez wrocławską publiczność. Do oklasków po poszczególnych prezentacjach nie dołącza jedynie Konrad Konrad. On chce teatru idei, sztuki wysokiej, prawdy i artyzmu, Królowe zaś, podobnie jak Muza u Wyspiańskiego, proponują wyzwolenie sztuki przez zabawę. Aktorzy Capitolu sprawnie realizują to założenie, o czym świadczą zachwyty widzów w trakcie pierwszej części przedstawienia. Świetny pod względem warsztatowym zespół, z wyróżniającą się rolą Adriana Kący, buduje wprawdzie dość stereotypowe wyobrażenie o drag queen, ale jednocześnie aktorom udaje się ożywić postacie Królowych. Trudno nie wyzbyć się ewentualnych uprzedzeń (drag queens mylnie przypisuje się orientacje tylko homoseksualne) i po prostu ich nie polubić – są dowcipne, ironiczne, kokieteryjne, pełne energii i seksapilu.

Stworzona dla drag queens choreografia Magdaleny Marcinkowskiej i Kamili Górnej nawiązuje do vogueingu, tańca imitującego zachowanie modelek na wybiegu podczas pokazów mody, naśladującego ich gestykulację, mimikę, pozy, dynamikę ciała. Szczególnie charakterystyczne są ruchy dłoni i rąk, kreślące kształty figur geometrycznych. Od tej stylistyki twórcy „Wyzwolenia: królowych” odchodzą w warstwie muzycznej. Zamiast klubowego house’u – charakterystycznego dla tej odmiany tańca – Dawid Majewski skomponował muzykę elektroniczną zmiksowaną z fragmentami utworów Fryderyka Chopina. Ten melodyczny miszmasz trafnie obrazuje współczesną Polskę i broni pomysłu reinterpretacji Wyspiańskiego na scenie teatru muzycznego.

Scenografia Anny Haudek to w zasadzie scena teatralna z odsłoniętymi kulisami – większość spektaklu rozgrywa się w konwencji próby teatralnej. Królowe świetnie odnajdują się w teatralnym entourage’u i wyglądają oszałamiająco w lśniących perukach, obcisłych strojach i perfekcyjnym makijażu. Wrażenie robią także kostiumy projektu Haudek, inspirowane wizerunkiem scenicznym Beyoncé – na przykład strój Karola Polskiego z wiankiem z kwiatów i piór wzorowany jest na okładce „Vogue” z września 2018 roku, na której ubrana na biało piosenkarka występuje w koronie z kwiatów na głowie. Ostatecznie jednak nie aparycja, ale niezachwiana pewność siebie, sceniczny czar i moc oddziaływania na widzów liczą się najbardziej – w teatrze, na castingu czy podczas drag queen show.

Królowe – zarówno podczas prób na „narodowej scenie”, jak i prywatnie, w kuluarach teatru – konfrontowane są z poglądami Konrada i Reżysera na temat roli sztuki mającej prowadzić do narodowego wyzwolenia. Kontekstem jest polska polityka kulturalna, powszechna homofobia i nietolerancja religijna, od której odżegnuje się słyszany z offu Głos Boga. Na scenie Capitolu tematy społeczne i narodowe schodzą jednak wyraźnie na drugi plan. Zachowanie i sposób wypowiadania się Konrada (wzorowanego na Gustawie Holoubku) ukazuje teatralną legendę w przededniu emerytury. Aktor nie łudzi się co do wyzwolenia przez sztukę, skażoną postparadygmatami, o czym mówi Karol Polski: „Kiedyś było święto, teraz mamy post. Postprawdy postponują Polskę”. Dlatego rezygnuje z roli przed samą premierą. Zastępuje go zblazowany Techniczny (świetna rola Ceziego Studniaka), którego postać inspirowana jest teatralnymi robotnikami z I aktu „Wyzwolenia”.

Wolny-Hamkało interesuje u Wyspiańskiego temat sprzeciwu reprezentantów mniejszości (w dramacie był nim Konrad-artysta) wobec procesów społecznej internalizacji – i ten wątek najmocniej podkreśla, na przykład przez cytowanie wybranych fragmentów jego dramatu. W zakończeniu wrocławskiego spektaklu oglądamy scenę z Konradem i Eryniami. Techniczny-Konrad walczy „z myślą własną” w otoczeniu Erynii-Królowych odgrywających choreografię inspirowaną „The Realness” wspomianego RuPaula. Konrad jako „niewolnik wielkiej myśli jednej” o Polsce postuluje wyzwolenie się z narodowej stagnacji. Bezskutecznie – występ przerywają gwizdy niewidocznej publiczności Teatru Narodowego. Wybrzmiewające w zakończeniu ostatnie słowa Konrada ze sztuki Wyspiańskiego, słusznie uznawanej za jeden z najtrudniejszych polskich tekstów dramatycznych, są dla widzów zbyt egzaltowane i anachroniczne – a niezrozumiałe. Wrocławskie przedstawienie – zarówno w warstwie muzycznej, wizualnej, jak i interpretacyjnej – podporządkowane zostało jednemu wyrazistemu wątkowi Muzy reprezentowanej przez drag queens. Z takiej perspektywy cele przyświecające Konradowi, między innymi wyzwolenie Polaków przez tradycyjnie rozumiany teatr o misji narodotwórczej, jawią się jako przynależne do innej epoki.

„Wyzwolenie: królowe” w reżyserii Majewskiej dzieli się na część rozrywkowo-muzyczną – spójniejszą dramaturgicznie, doskonałą pod względem muzycznym i ciekawą w odbiorze za sprawą balansowania między lekkością gry a „jazdą po bandzie”, oraz część poświęconą refleksji nad współczesnym polskim teatrem (czy postteatrem). Ta wypada dużo słabiej – reżyserka wyraźnie nie miała pomysłu, jak przenieść na scenę fragmenty tekstu Wolny-Hamkało wprost cytujące dramat Wyspiańskiego. Szczególnie interesujący mnie metateatralny i polityczny wymiar „Wyzwolenia” nie został we wrocławskim przedstawieniu w pełni wykorzystany (także na poziomie scenariusza), ale podjęcie tematu qeerowego jest mocnym punktem tego widowiska.

 

Agnieszka Wolny-Hamkało, „Wyzwolenie: królowe”
na podstawie „Wyzwolenia” Stanisława Wyspiańskiego

reżyseria: Martyna Majewska
muzyka i aranżacje: Dawid Majewski
scenografia i kostiumy: Anna Haudek
choreografia: Magdalena Marcinkowska i Kamila Górny
reżyseria świateł: Anna Haudek i Jakub Frączek
Teatr Muzyczny Capitol we Wrocławiu
premiera: 26.01.2019

 

fot. Tomasz Walków