Archiwum
17.03.2011

Ważne pytania

Agnieszka Kleczyk
Film

„Nie opuszczaj mnie” jest kolejną próbą Marka Romanka zmierzenia się z długim metrażem. Tym razem reżyser w towarzystwie scenarzysty Alexa Garlanda wziął na warsztat bestselerową powieść Kazuo Ishiguro o tym samym tytule.

Akcja filmu rozgrywa się w pozornie idyllicznej Anglii około połowy XX wieku. Retrospektywna historia, której narratorką jest 28-letnia Kathy H. (Carey Muligan), rozpoczyna się w konserwatywnej szkole w Hailsham. To właśnie tu, na tle urzekającego krajobrazu angielskiej prowincji, splatają się losy trójki głównych bohaterów. Urokliwa, ale czasem mało dynamiczna opowieść o przyjaźni łączącej Kathy, Ruth (Keira Knightley) oraz Tommy’ego (Andrew Garfield) wysuwa się na pierwszy plan. Dość prędko jednak przekonujemy się, że stanowi ona pretekst do zbudowana dystopijnej wizji społeczeństwa, pozwalającej zakwalifikować „Nie opuszczaj mnie” do gatunku filmów science fiction.

Początkowo nie zdajemy sobie sprawy, że ekranowy obraz świata, w którym funkcjonują wychowankowie z Hailsham, jest jedynie skrawkiem rzeczywistości, jej mroczną częścią ubraną w niewinny, wiejski krajobraz. Baczny obserwator będzie próbował uzasadnić szereg praktyk nie przystających do ukształtowanego wyobrażenia o angielskiej, elitarnej szkole z internatem lat 70. ubiegłego stulecia.

Dlaczego uczniowie Hailsham są oznaczeni wszczepionymi w nadgarstki chipami? Dlaczego uczą się odgrywać na szkolnej scenie codzienne sytuacje, zwykle nabywane w procesie socjalizacji? W jakim celu nieustannie utwierdza się ich w przekonaniu o wyjątkowości przeznaczenia, jakie przyjdzie im kiedyś wypełnić? Po co tak starannie chroni się ich przed wpływem świata zewnętrznego?

Szereg początkowo nie znajdujących uzasadnienia praktyk i atmosferę pozorowanej normalności dość szybko objaśniają słowa Panny Lucy skierowane do młodych wychowanków: „Będziecie żyć dokładnie tak, jak to zostało dla was ustalone. Staniecie się dorosłymi… lecz tylko na chwilę. Zanim się zestarzejecie, a nawet osiągniecie wiek średni, zaczniecie oddawać swoje narządy. Po to was stworzono. Po trzeciej bądź czwartej donacji wasze krótkie życie spełni się. Musicie wiedzieć, kim jesteście i czym jesteście. To jedyny sposób, by wieść godne życie”. Sytuacja się jasna. Humanitarny system szkolnej indoktrynacji ma wyprodukować posłuszne narzędzia do walki o przedłużanie życia „bardziej ludzkich” pierwowzorów.

Związek głównych bohaterów jest raczej schematyczny. Mamy trójkę przyjaciół oraz dość skąpy wachlarz emocji i sytuacji, które taka relacja może wygenerować. Miłość, zazdrość, strach przed odrzuceniem, niesłuszna ofiara złożona z własnych uczuć na rzecz tego, co pozornie zaczyna rodzić się  między dwójką pozostałych przyjaciół, wieńczy banalne zakończenie przytakujące idealistycznej wizji miłości, która przetrwa lata próby, by się ostatecznie wypełnić.

Postawa głównych bohaterów wobec starannie wyreżyserowanego przeznaczenia, które pozbawia ich wolnej woli oraz możliwości wyboru, jest najbardziej oryginalną składową filmu.  Kathy, Ruth i Tommy, którzy z czasem wzbudzają naszą sympatię swoja prostotą i naiwnością, nie buntują się wobec ściśle określonego losu, nie walczą o własną autonomię, nie uciekają od przerażającego przeznaczenia, lecz pokornie je wypełniają.

Ta wizualnie estetyczna, lecz czasem nużąca swoją banalnością historia została zestawiona z dystopijną wizją tego, do czego może doprowadzić nas ślepa chęć nieustannego wydłużania ludzkiego życia. „Nie opuszczaj mnie” odnawia szereg ważnych pytań o granice człowieczeństwa i etyczne pytania o zakres wykorzystywania naukowych zdobyczy biotechnologii.  Zaprezentowana przez Romanka wizja świata uwypukla także ogólnoegzystencjalny wymiar poruszonych w niej problemów. Bo czy apel panny Lucy o samoświadomość własnych możliwości i nieustannej weryfikacji granic kształtowania naszego życia nie odnosi się do każdego z nas?

O sile „Nie opuszczaj mnie” decydują ważne pytania, wizualne obrazy i bardzo dobre aktorstwo (tu szczególny ukłon w stronę Carey Muligan grajacej Kathy). Scenariusz jest jednak zbyt wierny literackiemu pierwowzorowi. Trudno się temu dziwić, ponieważ Kazuo Ishiguro był jednym z producentów filmu. Sama historia raczej nudzi niż wciąga. To wszystko czyni z najnowszego filmu Romanka obraz ważny, jednak wciąż daleki od wybitności.

„Nie opuszczaj mnie”
reżyseria: Mark Romanek
premiera: 11.03.2011



„Nie opuszczaj mnie” jest kolejną próbą Marka Romanka zmierzenia się z długim metrażem. Tym razem reżyser w towarzystwie scenarzysty Alexa Garlanda wziął na warsztat bestselerową powieść Kazuo Ishiguro o tym samym tytule.