Archiwum
19.12.2016

Przy (świątecznym) stole… z planszą!

Jakub Małecki
Gry

Gracze mają swoje preferencje, gusta i guściki. Jedni wolą gry lekkie, imprezowe, inni – wręcz przeciwnie, wolą w skupieniu analizować sytuację na planszy. Ktoś woli grać tylko z jednym przeciwnikiem, inny w większym gronie; czasem istotny jest wysoki stopień rywalizacji w rozgrywce, są też tacy, dla których największą wartością jest współdziałanie. W wyborze gry planszowej, którą chcemy obdarować bliskich, z pewnością nie pomaga fakt, że z roku na rok tytułów przybywa, a rotacja na sklepowych półkach jest olbrzymia. Jak nie zginąć w tym gąszczu, oddzielić ziarno od plew? W tym pomoże nasz prezentowy poradnik.

Wśród gier imprezowych prym wiedzie gra „Tajniacy”. Gramy w dwóch zespołach, w każdej rundzie jedna osoba z drużyny jest przekazującym hasła. Te znajdują się na leżących na stole kartach, w każdej potyczce jest ich dokładnie 25. Tylko Szefowie Wywiadu wiedzą, jakie wyrazy należą do kogo, część z nich jest neutralnych, a jedna karta to Zabójca, którego należy za wszelką cenę omijać. Przekazujący może użyć tylko jednego słowa i cyfry, starając się połączyć skojarzeniem jak najwięcej wyrazów. Temu Szefowi, któremu uda się szybciej przekazać w ten sposób wszystkie hasła swojej drużynie, zdobywa dla niej punkt. Ostatnio pojawiła się wersja obrazkowa tego świetnego tytułu, zatem do zabawy zaprosić można młodszych odbiorców, ale dla dorosłych również stanowić będzie ona wyzwanie.

Drugą godną polecenia w tej kategorii pozycją jest „Imago”. W niedużym pudełku znajduje się 61 przezroczystych kart, na których nadrukowano proste symbole, takie jak na przykład samolot, krzesło czy sylwetka postaci. W swojej turze gracz ma do przekazania hasło z podanej kategorii i musi je przedstawić za pomocą kart. Można je nakładać na siebie, poruszać, ustawiać w pionie czy trzymać w powietrzu, ogranicza nas tylko nasza wyobraźnia. Niby prościutkie, a naprawdę wiele frajdy!

Jeśli obdarowywany ma zacięcie manualne, warto pomyśleć o grze zręcznościowej. Tutaj sprawdzi się świetnie „Flick`em Up! – Dzika Strzelanka” w klimatach westernu, w której budujemy na stole makietę miasteczka i wcielamy się w bandytów lub stajemy po stronie prawa. Zabawa polega na umiejętnym pstrykaniu krążkami, realizując przy tym założenia danego scenariusza. Emocje gwarantowane.

alt

Gra-drobiazg – jeśli robimy prezent dalszej rodzinie czy znajomym i nie chcemy wydawać fortuny, warto zastanowić się nad jakąś grą karcianą. Godna polecenia jest „O mój Zboże!”. Jej autor – Uwe Rosenberg – słynie z rozbudowanych gier ekonomicznych, ale tym razem stworzył coś poręcznego, co zmieści się do plecaka. Rozgrywka ponownie toczy się wokół przetwarzania różnych dóbr i tworzenia ciągów produkcyjnych. To niesamowite, jak wiele udało się pomieścić w tak małym pudełeczku.

Mamy do obdarowania parę? Uwagę skierujmy na „7 cudów świata: Pojedynek”. Jest to dwuosobowa wersja hitu sprzed kilku lat, dodano jednak kilka szczegółów, co nadało grze głębi. Natomiast jeśli para jest bardziej zaawansowana w rozgrywkach planszówkowych, warto zwrócić uwagę na „Pola Arle”. To już gra pełną gębą wspomnianego Uwe Rosenberga, uczestnicy dbają w niej o rozwój swoich gospodarstw rolnych, hodują zwierzęta, sadzą rośliny, inwestują w wyposażenie. Piękne wykonanie, dużo drewnianych figurek, idealna gra na długie, zimowe wieczory.

Dla żądnego wiedzy: jeśli ktoś ceni sobie gry, z których można się wiele dowiedzieć , a w dodatku interesuje się kosmosem, to nie ma lepszego pomysłu niż „Terraformacja Marsa”. Jest to tytuł złożony, ze sporą ilością zasad i szczegółów, przede wszystkim jednak zawiera w sobie ogrom ciekawych informacji związanych z podbojem kosmosu. Z kolei dla lubujących się w klimatach drugiej wojny światowej łakomym kąskiem będzie „Heroes of Normandie”. Gracze przyjmują rolę dowódców sił niemieckich oraz amerykańskich. Gra zawiera duże plansze, sporo żetonów terenu, ogrom jednostek. Do dyspozycji jest dziesięć scenariuszy, a to nie wszystko, bo do gry wydano już sporo dodatków. Można w to wsiąknąć na długie godziny.

W kategorii gier rodzinnych najciekawiej wypada obecnie „Domek”. Każdy uczestnik otrzymuje planszę domostwa, które stara się podczas rozgrywki jak najlepiej urządzić. Czy kuchnia powinna znajdować się obok salonu? Garaż mniejszy czy większy? Łazienka na każdym piętrze? Z takimi dylematami przyjdzie się zmierzyć domownikom.

Wśród gier przygodowych z kolei nową jakość przynosi „Time Stories”. Gracze wcielają się w podróżników w czasie, którzy starają się odkrywać tajemnice i rozwiązywać zagadki. W trakcie każdej przygody czeka nas sporo walki, poszukiwań i rozmów z napotkanymi postaciami. W wersji podstawowej historia toczy się w 1921 roku, w paryskim szpitalu psychiatrycznym. Każdy kolejny dodatek to jednak zupełnie nowe doświadczenia – na graczy czeka między innymi wyprawa do starożytnego Egiptu czy eksplorowanie krain fantasy. Mechanika gry jest bardzo prosta, a to, co w „Time Stories” najważniejsze, to mistrzowsko prowadzona narracja. Mamy do czynienia z niesamowitą ucztą dla wyobraźni, bardzo wiele zależy tu od odgrywania postaci, ich zachowań, nadziei i lęków. Zupełnie nowy poziom doznań.

W kategorii planszówek strategicznych rywalizacja jest chyba największa, ale wyróżnienie wędruje do „Grand Austria Hotel”. W czasie rozgrywki próbujemy zasłużyć na miano najlepszego menedżera hotelu. Trzeba będzie zadbać o gości, dobrze ich nakarmić, przygotować odpowiednie pokoje, zatrudnić potrzebny personel. Tyle do zrobienia, a tak mało czasu. Dzięki wielu zmiennym gra nawet po wielu partiach wcale się nie nudzi. A o to przecież chodzi.

Nie zapominajmy o osobach w podeszłym wieku, przecież one również mają prawo dobrze się bawić. Tutaj najlepiej sprawdzą się gry logiczne. W tym roku w tej materii jest bardzo dobrze, a to za sprawą Projectu GIPF. Pod tą tajemniczą nazwą kryje się seria sześciu gier logicznych, powiązanych ze sobą zarówno pod względem wykonania, jak i wykorzystanych w nich mechanizmów. Szata graficzna ma tu drugorzędne znaczenie, wszystkie pozycje charakteryzuje prostota zasad, główkowania jest jednak co nie miara. Szczególnie polecam przyjrzeć się takim tytułom, jak „Yinsh”, „Tzaar” oraz „Dvonn”.

alt
Fot. Rebel.pl, BGG.