Archiwum
05.07.2016

A jednak się dzieje!

Michał Piepiórka
Podskórny Poznań

Ironiczna nazwa nowej poznańskiej inicjatywy kulturalnej – „Nic się tu nie dzieje” – wyśmiewa postawę krytykantów niesłusznie narzekających, że w mieście pojawia się zbyt mało imprez, a jednocześnie daje im wszystkim odpór. Organizatorzy starają się udowodnić, że wspólnymi, lokalnymi siłami da się stworzyć coś, co wypełni pustkę po festiwalu filmowym, którego nazwy nikt z pomysłodawców nie chce wypowiadać głośno, i nadać temu nową, własną jakość.

To nieprawda, że „nic się tu nie dzieje” – również na gruncie filmowym. W Poznaniu istnieją cztery festiwale o randze ogólnopolskiej. Animator, Off Cinema, Short Waves i Ale Kino! są jednak inicjatywami niszowymi, choć nie w zakresie popularności, lecz ich tematyce. Pokazują to, co najciekawsze, w tych obszarach, które zazwyczaj nie istnieją w obiegu kinowym, a tym samym niekoniecznie funkcjonują w świadomości przeciętnego widza. Poznań żyje więc już animacją, dokumentem, krótkim metrażem i kinem młodego widza. Świetnym dopełnieniem festiwalowej oferty był zawsze Transatlantyk, który pokazywał z kolei premierowe filmy prosto ze światowych festiwali. Ta duża impreza okazała się jednak kolosem na glinianych nogach i nie wpisała się na tyle w miejską tkankę, by czuć się z nią związaną. Odpłynęła do innego miasta, pozostawiając po sobie przestrzeń do zagospodarowania.

Ten potencjał znakomicie wykorzystali prowadzący trzy poznańskie kina studyjne: Muzę, Rialto i Pałacowe – którzy postanowili wspólnymi, skromnymi środkami stworzyć wydarzenie pozwalające bywalcom Transatlantyku kontynuować nawyk sierpniowego chodzenia do kina na premierowe hity. Choć festiwal organizowany przez Jana AP Kaczmarka był zapewne ważnym punktem odniesienia dla organizatorów „Nic się tu nie dzieje” oraz znaczącym bohaterem konferencji zapowiadającej nowy festiwal, to nie powinniśmy więcej o nim wspominać, bo nowa inicjatywa wydaje się całkowitym przeciwieństwem tego, co „odpłynęło”.

Współpraca. To słowo wydaje się kluczowe w przypadku kooperatywy kin Muza, Rialto i Pałacowego. „Nic się tu nie dzieje” wydaje się wynikać z pasji i zaangażowania osób, które posiadają podobny punkt widzenia na kulturę, jej animowanie i kontakt z publicznością. Symbolem ich zjednoczenia będzie impreza otwierająca festiwal, czyli chodzony maraton filmowy, odbywający się we wszystkich trzech kinach. To budujące, że w rzeczywistości napędzanej pogonią za konkurencyjnością okazuje się, iż siła tkwi we współpracy.

Lokalność. To być może najbardziej wyrazista cecha tego projektu. Przede wszystkim impreza wyrasta ze środowiska od zawsze związanego z Poznaniem, więc rozumiejącego potrzeby i preferencje mieszkańców oraz organizującego wydarzenia ze świadomością wyjątkowości miejskiej tkanki. Prócz bardzo ciekawych pokazów filmowych, o których za chwilę, twórcy festiwalu przewidują wiele inicjatyw związanych właśnie z przestrzenią miejską. Wspomnianemu maratonowi, który wymagać będzie od widzów przechadzki z ulicy Święty Marcin na ulicę Dąbrowskiego, towarzyszyć będą na przykład: spacer po filmowym Poznaniu, zaproszenie do kin, które będzie można poznać „od kuchni”, liczne warsztaty dla dzieci, silent disco, nocny bieg po Cytadeli, a także ważny cykl filmowy „Neon”, poświęcony tematyce miejskiej.

Filmy. Czytając o mnogości przygotowanych przez organizatorów atrakcji, można na chwilę zapomnieć, że jest to przede wszystkim festiwal filmowy, który pokaże aż 50 tytułów, w tym 15 gorących premier przywiezionych prosto z Cannes, Berlina czy Sundance. Królować będą oczywiście filmy wpasowujące się w ofertę kin studyjnych, które będzie można w nich obejrzeć jesienią, ale organizatorzy nie mają zamiaru zamykać się na widzów poszukujących dobrej, wakacyjnej rozrywki. Stali widzowie Muzy, Rialto i Pałacowego zapewne ucieszą się, że będą mieli okazję zobaczyć przedpremierowo takie tytuły, jak choćby „Komuna” Thomasa Vinterberga, „Belgica” Feliksa Van Groeningena, „Ogień na morzu” Gianfranca Rosiego czy „Nieznaną dziewczynę” braci Dardenne. Wielu chętnie wybierze się natomiast na gwarantowane hity, czyli komedie „Boską Florence” Stephena Frearsa i „Śmietankę towarzyską” Woody’ego Allena.

Jak wspomniałem, pokazy filmowe nie będą ograniczać się jedynie do premier. Przez pięć sierpniowych dni (5–9.08.2016) będzie można również wziąć udział w seansach filmów niemych z muzyką na żywo, tematycznych cyklach, filmowym maratonie, transmisji przedstawienia baletowego, a nawet w wystawie na ekranie. Wszystko to będzie miało miejsce nie tylko w klimatyzowanych salach kinowych, ale również na świeżym powietrzu.

Organizatorzy zapewniają, że dopiero się rozkręcają i zamierzają rozwijać swój projekt stopniowo – systematycznie i oddolnie – z roku na rok. Wydaje się jednak, że przemawia przez nich nieumotywowana skromność, bo skala przygotowywanej imprezy już w tym momencie imponuje. Sierpniowe lato w tym roku w Poznaniu zapowiada się wyjątkowo gorąco.

alt