Choć Petar jest artystą i pisarzem, jego świat daleki jest od wyobrażeń o życiu bohemy: pełen brudu, nieznaczących miejsc, zniszczonych rzeczy, zaniedbanych ludzi. Jeśli kolory, to przygaszone, jeśli podróż, to tylko bez celu, jeśli życie, to bez intensywnych emocji i większego znaczenia.
Odkąd poznajemy tego bohatera, wiemy, że nigdy nie jest u siebie. Zawsze gdzieś idzie, zawsze czuje się nie na miejscu. Prawa noga, lewa noga – Petar jest w wojsku i pisze w imieniu swoich kolegów listy. Życie, choć trudne, jest tu przewidywalne. Prawa noga, lewa noga – Petar kończy służbę, wraca do domu. W pociągu ludzie śpią na ludziach, a w jego domu ktoś śpi w jego łóżku. Prawa noga, lewa noga – Petar przemierza miasto, a w jego kieszeni jest cały jego świat. W barze ktoś zjada jego zupę, w klubie ktoś częstuje go piwem. Spotyka znajomych i nieznajomych. Idzie, idzie, wciąż idzie. Zawsze w podróży donikąd – niezależnie, czy błądzi po mieście, czy w myślach. W jego głowie jest milion słów, dookoła niego zgiełk wydarzeń i miejski tłum.
Ta charakterystyka może być w pewnym stopniu zaskoczeniem – jeśli przed lekturą uważnie studiuje się okładkę komiksu. Widać na niej tłum ludzi zmierzających pospiesznie w różnych kierunkach, intensywny rytm miejskiej codzienności. W centrum tego obrazka znajduje się nieprzystający do charakteru miasta (ubiorem, statyczną postawą) Petar. Ale nie jest sam – do jego ramienia przytula się kobieta. Stąd nie będzie lekturowym zaskoczeniem, że pojawienie się w życiu bohatera pełnej słońca i uśmiechu tancerki Lizy stanowić będzie punkt zwrotny. Nie zmieni to jednak zasadniczej nieprzystawalności świata Petara do świata go otaczającego. Dookoła chaos, zgiełk, codzienność – on z Lizą nieruchomi, spokojni, wieczni.
Miroslav Sekulic-Struja snuje opowieść o artyście w kontekście jego bycia w świecie i relacji z drugim człowiekiem. Jak na „portret artysty” niewiele tu kontekstu artystycznego – wiemy, że Petar pisze, że książki to dla niego cały świat, ale nie mamy sposobności bliżej poznać jego twórczości czy poglądów estetycznych. Nie poznajemy go w przestrzeni słowa, tylko w przestrzeni codzienności: podejmowanych prac, wypalonych na balkonie papierosów, spotkanych ludzi i rozbudowanego obrazu miasta, w którym żyje.
Petar zanurzony jest w świecie, w którym dominują smutek i spokój – codzienna melancholia, z której bohater nie potrafi się wyrwać. Obojętny stosunek do rzeczywistości jest wynikiem nie tyle zanurzenia we własnym, wewnętrznym artystycznym świecie, ile charakteru świata zewnętrznego (o czym za moment). Obojętność taka może być uznana za atut, gdy rzeczywistość nie ma wiele do zaoferowania, gdy raczej ciągnie w dół. Kłopot polega na tym, że do apatii łatwo się przyzwyczaić, że staje się wygodna (czym przysłania to, jak jest niebezpieczna). Gdy zatem Petar zaczyna współdzielić życie z Lizą, marazm zaczyna być obciążeniem. Kiedy więc Petar dodatkowo zaczyna się mierzyć z twórczą niemocą, a Liza ponownie odkrywa swoją własną miłość do tańca i zaczyna realizować się artystycznie, ich relacja zawisa na włosku. Autor komiksu odbija płaszczyzny – jeśli wcześniej stagnacja Petara charakteryzowała jego bycie w świecie, to teraz zastój cechuje jego bycie w związku.
Owa podwójność płaszczyzn widoczna jest przez cały komiks. Zaglądając do zatopionego w smutku wnętrza Petara, możemy doszukiwać się tam śladów depresji – ale oglądając świat przedstawiony, dostrzegamy, że pogrążona jest w niej cała rzeczywistość. Sekulic-Struja portretuje bowiem świat będący odbiciem świata po rozpadzie Jugosławii. To trudne do życia miejsce. Odznaczające się ogromną i zazwyczaj absolutnie bezzasadną przemocą. To świat ludzi niezwykle skrzywdzonych, niosących w sobie wielki ciężar bólu i traumy, zmęczonych historią i teraźniejszością, pełnych obaw o swoje dalsze bytowanie. Ludzi bezsilnych w każdym odcieniu tego słowa – przez co często szukających ucieczki w butelce. To świat zaniedbany i – podobnie jak nieprzystający do niego główny bohater – pogrążony w apatii.
Siłą komiksu Sekulicia-Struji jest obraz – wykonane techniką gwaszu ilustracje utrzymane w ekspresjonistycznym stylu. Wyraziste linie i przerysowane gesty, zdeformowane twarze i ogólny antyestetyzm ludzi i przestrzeni, a także dysonansowe zestawienia kolorystyczne dobrze korespondują z warstwą ideową ekspresjonizmu: brzydki, odrzucający estetycznie świat przedstawiony odbija świat w kryzysie i pozbawiony celu. Spore wrażenie estetyczne wywiera i największe znaczenie interpretacyjne skrywa sposób malowania mieszkań – nawet te zamieszkane wyglądają jak przestrzenie porzucone i niczyje. Są zdewastowane, zapuszczone, zimne. Do tej normalności autor wpuszcza od czasu do czasu pewną dozę surrealizmu czy oniryczności, co sytuuje Sekulicia-Struję w sąsiedztwie chociażby Chagalla, zwłaszcza że łącznikiem między tymi dwoma są także wpływy sztuki naiwnej. Ale na autora „Petara & Lizy” wpływ mieli także jugosłowiańscy malarze samoucy oraz malarstwo przedstawicieli szkoły z Hlebine (np. Ivana Generalicia). Te konteksty i inspiracje czynią oglądanie dojmująco smutnego świata satysfakcjonującym estetycznie – choć nie przyjemnym.
Autor sięga bowiem po kontrastowe połączenia kolorystyczne, co w połączeniu z mocnym konturem sprawia, że rysunek jest niesamowicie wyrazisty, a momentami wręcz przytłaczający. Wrażenie przytłoczenia potęguje fakt, że kompozycje są wypełnione po brzegi, a może raczej – po kadry: wypełnione ludźmi, przedmiotami, rysunkami i napisami (często powtarzającym się motywem jest graffiti pod postacią przypadkowych zdawałoby się napisów i bazgrołów, obecnych zarówno na murach, jak i wewnątrz budynków, w mieszkaniach czy klubach – co z kolei prowadzi nas na płaszczyźnie kultury wizualnej w kierunku wpływów street artu, a na płaszczyźnie recepcji społecznej potęguje wrażenie dewastacji). Obfitość przestaje być obfitością, a staje się uciążliwym nadmiarem – to zabieg jak najbardziej celowy, korespondujący z postacią i historią Petara.
Sekulic-Struja dostraja kolorystykę do tonacji historii. Zgaszone, ziemiste barwy, dominujące zwłaszcza w początkowej części komiksu, oddają surowość, ale i apatyczność świata Petara. Wraz z pojawieniem się Lizy świat Petara zaczynają wypełniać intensywne, energetyczne barwy. Ten rozgrywający się na poziomie obrazu wielogłos ma swoje odbicie w sposobie prowadzenia narracji. Życie Petara poznajemy z różnych perspektyw: czasem podążamy za jego wewnętrznym monologiem, poznając towarzyszące mu emocje, obawy, rozterki; czasem historia opowiadana jest przez bliskich Petara – matkę, starych znajomych – którzy kreślą obraz osoby milczącej, zamkniętej w sobie, ale jednocześnie o ogromnym, rozbudowanym świecie wewnętrznym; w innych momentach po prostu widzimy bohatera oczami bezosobowego obserwatora, widza stojącego z boku. Narracje przechodzą płynnie jedna w drugą, czasem nakładają się na siebie, tworząc mozaikę perspektyw, niczym na kubistycznym obrazie.
To, jak komiks jest zrobiony – namalowany i napisany – decyduje o jego wyjątkowości. Bo na poziomie fabuły nie ma tu nic, czego byśmy nie znali. Sekulic-Struja opowiada historię dobrze znaną – to komiks o rozdarciu między światem artystycznym a codziennością, o biegunach artystycznej euforii oraz niemocy twórczej, o (stereotypowej, ale jakoś realnej) artystycznej samotności. Także w tłumie i nawet ramię w ramię z miłością swojego życia artysta taki jak Petar w wewnętrznej relacji ze swoją twórczością pozostaje sam.