Archiwum
12.03.2012

Środkowe „T”

Jan Kowalski
Sztuka

Poznań to, zdaniem kuratora i krytyka Stacha Szabłowskiego, obecnie najciekawsze artystycznie miasto w Polsce. Boom na poznańską sztukę trwa od kilku lat, poznańscy artyści otrzymują nagrody w prestiżowych konkursach Deutsche Bank w Zachęcie, Paszporty Polityki, a studenci Uniwersytetu Artystycznego okupują czołowe pozycje konkursu Samsung Art Master w Zamku Ujazdowskim. Indywidualne i zbiorowe sukcesy uczestników grupy Penerstwo wywołały między innymi renesans zainteresowania twórczością legendy lat 80.: grupy Koło Klipsa.

W jednym z klipów nieudolnej kampanii reklamującej Poznań jako miasto know how można było zobaczyć znaki takich firm i produktów, jak na przykład Nivea czy Volkswagen. Pozbawiony komentarza klip sugerował, że to właśnie w mieście know how nad Wartą wymyślono przeszło sto lat temu genialny krem czy popularne samochody „dla ludu”, a także aspirynę Bayera. Biorąc pod uwagę fakt, że Polska od lat dołuje w rankingach wszelkiej kreatywności, tytuł wydanej przez Galerię Miejską Arsenał w Poznaniu książki „W stronę miasta kreatywnego” wydał mi się w tym kontekście ironiczny. Jeśli już mowa o promowaniu miasta i jego kreatywności, to interesującym faktem jest to, że pomija się to, co naprawdę powstaje w Poznaniu: świetnej muzyce, sztukach wizualnych i teatrze. Ukuta przez Richarda Floridę koncepcja klasy kreatywnej zakłada, że jej naturalnym środowiskiem jest kreatywne miasto, które posiada atrakcyjną infrastrukturę kultury i wysoki standard życia. Florida ma na myśli kreatywne jednostki bez względu na zawód: naukowców i inżynierów, wykładowców uniwersyteckich, poetów i pisarzy, artystów, projektantów mody i architektów, ludzi mediów, wpływowe postaci w kulturze – tak popularnej, jak i elitarnej, a także profesjonalistów z dziedzin nowoczesnej technologii, usług finansowych, prawniczych, zarządzania i medycyny. Miasto kreatywne odznacza się cechami 3T: Technologia, Talent, Tolerancja. Wydaje się, że z tych trzech „T” w Poznaniu występuje tylko to środkowe.

Wydana przez Arsenał książka opowiada o sztuce Poznania w latach 1986–2011 i jest kontynuacją publikacji, która opis tej sztuki zakończyła na roku 1985, a wydana została ponad 25 lat temu. Książkę otwiera dyskusja prowadzona głównie przez krytyków i kuratorów spoza Poznania, co złożyło się na próbę obiektywnego spojrzenia na opisywane zjawisko oraz sprzyjało stworzeniu syntetycznego opisu sytuacji poznańskiej sztuki. Uczestnicy dyskusji podkreślili dwie rzeczy, które są całkowicie ignorowane przez władze miasta, a dla znających temat oczywiste. Pierwsza z nich to fundamentalna rola Uniwersytetu Artystycznego, który uważany jest za najlepszą uczelnię artystyczną w Polsce oraz brak w mieście odpowiedniej infrastruktury dla pokazywania sztuki współczesnej, w tym kłujący w oczy brak Muzeum Sztuki Współczesnej, które miasto o takiej skali aspiracji jak Poznań już dawno posiadać powinno. Brak profesjonalnych nowoczesnych instytucji powoduje, że środowisko marnuje swój potencjał, a jedynym wyjściem z tej sytuacji jest opuszczenie miasta lub przynajmniej zawodowe funkcjonowanie poza nim. Drugim efektem jest brak jakiejkolwiek siły przyciągania miasta, które nie potrafi zaoferować artystom platformy profesjonalnego rozwoju na odpowiednim poziomie.

Wracając do książki, jak zauważył złośliwie Karol Sienkiewicz na łamach Dwutygodnika.pl: „Historyczno-dokumentacyjne przechwałki «Sztuki Poznania 1986-2011» stawiają na równi inicjatywy wartościowe i mniej wartościowe, artystów wybitnych i przeciętnych. Tu liczy się ilość, chodzi o dowiedzenie się, jak żywotne jest to miasto i że – zgodnie z tytułem katalogu – zmierza ono «w stronę miasta kreatywnego». Stąd zapewne imponująca objętość książki, w której obok tekstów ważnych i interesujących znalazły się też teksty albo niepotrzebne, albo warte umieszczenia w zupełnie innej publikacji. Dla przykładu: dziwaczna wydaje się koncepcja Marty Smolińskiej, która dowartościowuje dokonania grupy Krasnals poprzez zestawienie jej z Penerstwem. Tekst Filipa Lipińskiego o malarstwie układa się w mechaniczną wymieniankę malarzy zarówno tych ciekawych, jak i przeciętnych. Ta mimowolna pochwała miernoty, która wciska się pomiędzy rzeczy znakomite, jest chyba najmniej przemyślanym elementem książki. Zamiast tej „urawniłowki”, której efektem jest, jak zauważa Sienkiewicz, poczucie, że najważniejszym ośrodkiem poznańskiej sztuki jest Arsenał, a najważniejszym wydarzeniem w Poznaniu jest Biennale Fotografii, warto byłoby zamieścić rzetelne omówienie dorobku dwóch galerii AT i ON, które w tym portrecie sztuki poznańskiej są stanowczo niedowartościowane. Funkcjonowanie przez 35 lat zamkniętej w tym roku decyzją władz UAP galerii ON domaga się zresztą osobnej publikacji. Ciekawym zabiegiem „politycznym” redaktorów książki jest niemal całkowite pominięcie dwóch edycji międzynarodowego Biennale Sztuki w Poznaniu. Impreza, choć wzbudza rozmaite kontrowersje, jest jednak największą wystawą tego typu w Polsce i dzięki niej zobaczyć można było w Poznaniu prace kilkuset artystów, w tym także tych z najwyższej półki. Redaktorzy nie uniknęli też błędów rzeczowych oraz pominięć w bibliografii i kalendarium, ale nie jest to miejsce na publikowanie erraty. Dlaczego zatem, mimo wyrażonych powyżej zastrzeżeń, po książkę warto sięgnąć? Może dlatego, że pozostawia w czytelniku niedosyt, który każe poszukiwać dalej. Może dlatego, że, wbrew pozorom, treść książki nie układa się w jednomyślną laurkę i nie stroni od opinii krytycznych. Z pewnością ważne są teksty Włodzimierza Nowaczyka i Justyny Kowalskiej odnoszące się do grupy Koło Klipsa i Galerii Wielka 19. Najciekawsze chyba w książce są teksty problemowe, w tym redaktorki naczelnej „Arteonu”, Magdaleny Moskalewicz, opisujący kontrowersje wokół tak zwanej Poznańskiej Szkoły Instalacji, i Izabeli Kowalczyk, która udowadnia, że w Poznaniu istnieje sztuka krytyczna. Interesujący jest tekst Marianny Michałowskiej, która opisuje przestrzeń miejską w kontekście sporu o interpretację tej przestrzeni przez różne dyskursy, narzucające jej określone funkcje.

Wracając na zakończenie do sakramentalnych trzech „T” Floridy: nawet pobieżna lektura „Sztuki Poznania 1986–2011” pokazuje, że środkowe „T” czyli Talent Poznań już posiada. Zdecydowanie brakuje mu dwóch pozostałych: Technologii i Tolerancji, ale to już jest temat na zupełnie osobne rozważania.

„W stronę miasta kreatywnego. Sztuka Poznania 1986–2011”
pod redakcją Wojciecha Makowieckiego
Galeria Miejska Arsenał
Poznań 2011

fot. Gizela Mickiewicz, „Patrzenie w jedno miejsce”, Instalacja, 2011

alt