Jak mogłaby brzmieć muzyka do remake’u „Lśnienia” rozgrywającego się w Dubaju – ścieżka, która miałaby zastąpić kompozycje Wendy Carlos, Bartóka, Ligetiego i Pendereckiego? Odpowiedź przynosi album „El Resplandor” grupy Nettle, który jest soundtrackiem nieistniejącego filmu.
Przedsięwzięcie zespołu dobrze opisuje stworzony przez teoretyka Kodwo Eshuna termin „dźwiękowa fikcja”. Muzyka jest tutaj wehikułem, który służy do przeniesienia się do alternatywnego świata. Nettle nie bazuje tutaj bezpośrednio na rzeczywistości, ale na znanym tekście kulturowym, jakim jest wspomniany film Stanley Kubricka. Z Overlook Hotel zostaliśmy przeniesieni do jednego z luksusowych przybytków w Dubaju. Wybór zapewne nieprzypadkowy, gdyż Zjednoczone Emiraty Arabskie słynną z dokonań w tej dziedzinie. Buduje się tam najwyższe i największe hotele oraz takie, które określa się mianem siedmiogwiazdkowych. Na swój sposób komentują to fotografie Lamyi Gargash z serii „Presence”, umieszczone na okładce i w książeczce płyty, pokazując przestrzenie, których okres świetności przeminął.
Dzięki nakładaniu się tych wszystkich kontekstów „El Resplandor” skłania do zastanowienia się nad praktycznymi konsekwencjami globalizacji, pędu za nowoczesnością, nieodłączną od tego przemijalnością oraz wzajemnym oddziaływaniom człowieka i architektury. Muzyka, którą usłyszeć można na płycie obroniłaby się sama, nieobudowana informacjami. Nettle przeszedł długą drogę od czasu zaistnienia jako duet złożony z DJ/rupture’a, odpowiedzialnego za elektronikę i produkcję oraz skrzypka Abdelhaka Rahala. W 2002 roku wydali oni album „Build a Fort, Set That on Fire”, który posługiwał się kolażem znanym z plądrofonii i łączył go z energią wywiedzioną z breakcore’u. Potem do grupy dołączyła wiolonczelistka Jennifer Jones, a na „El Resplandor” usłyszymy także gitarzystę Andy’ego Moora, wokalistkę Lindsay Cuff oraz grającego na lutni guembri Khalida Bennajiego. Całość przybiera postać czegoś w rodzaju kameralistyki inspirowanej arabską muzyką etniczną. Elektronika najczęściej służy delikatnemu przegryzieniu partii instrumentów lub ustawieniu drugiego planu w kompozycjach. Z wyjątkiem jednego utworu, podczas słuchania „El Resplandor” obce są nam emocje, jakie przynosiła ścieżka dźwiękowa do dzieła Kubricka. Nettle proponują natomiast coś w rodzaju tematu przewodniego w krótkich utworach ze zwielokrotnionym eterycznym wokalem Cuff. Ta muzyka, mimo swej melancholijności, nie przytłacza, bo jest w niej jednocześnie przestrzeń.
Póki jakiś ambitny reżyser nie zechce na poważnie rozważyć przełożenia propozycji zespołu na dzieło filmowe, słuchaczowi pozostaje indywidualnie projektowanie obrazów w trakcie odbioru tej muzyki – do czego ten album idealnie się nadaje.
Nettle, „El Resplandor: The Shining in Dubai”
Sub Rosa
2011