Nr 14/2021 Na moment

Kiedy przemoc staje się prawem, społeczna odpowiedź jest powinnością

Katarzyna Czarnota
Społeczeństwo Wydarzenia Migracje

W kontekście zbliżającej się Poznańskiej Garażówki

 

Trzeba się obawiać gwałtownego powrotu czasów, w których rasizm nie należał do „wstydliwych obszarów” naszych społeczeństw, tych, które usilnie ukrywaliśmy, nie mogąc się ich pozbyć

Achille Mbembe, „Polityka wrogości”

System podtrzymywania społecznych hierarchii oraz podziałów na obywateli i nie-obywateli istniał od początku kultury. Jednak pewne momenty w historii prawomocnej dehumanizacji grup ludzi zasługują na większą uwagę. Właśnie jeden z nich obserwujemy – a raczej: w nim współuczestniczymy, bo jak trafnie ujęli to w tytule swojego komentarza Piotr Laskowski i Sebastian Matuszewski: „każda minuta, gdy szukających schronienia oddziela od nas drut kolczasty, czyni z nas gorszych ludzi”. Ostatnie lata w sposób dobitny tego dowiodły.

W krajach europejskich restrykcyjne kontrole oparte na systemie paszportowym i militaryzacja granic wprowadzone zostały dopiero w następstwie I wojny światowej[1]. Działania te były związane nie tylko z wojenną zawieruchą, ale również chęcią zachowania kontroli nad siłą roboczą i globalnymi przepływami kapitału. Z kolei II wojna światowa doprowadziła do stworzenia systemu mającego (chociażby w teorii) stanowić gwarant ochrony i bezpieczeństwa osobom uciekającym przed wojnami, opresją i torturami. Owe podstawy zabezpieczyć miała konwencja genewska z 1951 roku. Dziś, w obliczu obecnych kryzysów i konfliktów, wiemy już, że nie jest ona dokumentem doskonałym[2]. Ale największym problemem jest nie tyle jej konstrukcja, ile nieprzestrzeganie podstawowych zapisów – jak tych dotyczących samej możliwości wejścia w procedury ubiegania się o jakąkolwiek formę ochrony międzynarodowej (również przed działalnością przemytników i handlarzy ludźmi). W praktyce te zapisy po prostu nie działają. Konkretne historie osób z doświadczeniem uchodźczym wskazują, że uniwersalistyczne hasła i zapisy konwencji genewskiej stały się puste. Codziennie łamane przez funkcjonariuszy poszczególnych państw ją sygnujących dowodzą, że na mocy prawa prawo połączyło się z przemocą.

Dziś coraz bardziej przyzwyczajamy się do dyskursu kryminalizującego zarówno migrację[3], jak i gesty solidarności z osobami z doświadczeniem uchodźczym. Ten dyskurs daje nam alibi: zapominamy, że zaakceptowaliśmy wzrastającą przemoc państwa (uzasadnianą obroną bezpieczeństwa obywateli państw narodowych) oraz sami posługujemy się rasistowskimi kliszami. Te ostatnie, z pozoru przezroczyste, stanowią główny napęd dla wzmacniania społecznego przyzwolenia na legitymizowanie nacjonalistycznej władzy oraz dla kategoryzowania ludzi ze względu na pochodzenie i status socjoekonomiczny. Achille Mbembe (zainspirowany Fanonem) do opisu tych zjawisk używał terminu nanorasizmu, definiując go jako:

rasizm, który stał się kulturą i powietrzem, w swojej banalności i zdolności przenikania przez wszystkie pory i żyły społecznego organizmu, w czasach powszechnego ogłupienia, mechanicznego odmóżdżenia i otumanienia mas. Wielki zwierzęcy strach to strach przed karnawałem, podczas którego dzisiejsze dżiny, do złudzenia przypominające te wczorajsze, całe bydło, czyli Murzyni, Arabowie, muzułmanie – a także Żydzi, jako że zawsze są pod ręką – dorwą się do władzy i zmienią kraj w jedno wielkie śmietnisko, śmietnik Mahometa[4].

O stanie wyjątkowym

Znamy owe momenty odwrócenia – wykorzystania uniwersalistycznych wartości w głoszeniu prawomocności przemocy wobec osób ubiegających się o ochronę. Miały one miejsce wielokrotnie – ostatnio podczas tak zwanego kryzysu uchodźczego w 2015 roku[5] oraz na polskich granicach w latach 2015–2018[6]. Powolne wprowadzanie atmosfery europejskiego stanu wyjątkowego dokonywało się poprzez ów mechanizm (szafowanie pojęciem tzw. kryzysu i kwestią bezpieczeństwa narodowego). Te elementy nowej formy polityki – przekładania wszelkich problemów politycznych na dyskurs bezpieczeństwa – Zygmunt Bauman nazywał „sekurytyzacją”:

[…] to magiczna sztuczka i tym właśnie ma być. Polega na przesunięciu uwagi z problemów, z którymi rządy nie są w stanie (lub nie chcą próbować) sobie poradzić, na problemy, które rządy mogą pokazywać – codziennie i na tysiącach ekranów – jako sprawy rozwiązywane sprawnie i niekiedy pomyślnie[7].

Nietrudno się zorientować, że tym problemem jest kryzys związany z niewydolnością polityki migracyjnej, w której interesy kapitału i państw są sprzeczne z prawami człowieka. Kryzys to również brak zrozumienia, że kwestia migracji nie jest problemem tylko konkretnej, niewielkiej grupy osób walczącej o swoje prawa związane z politycznym obywatelstwem[8]; faktycznie jest bowiem problemem nas wszystkich.

Władze państwowe wydają się mieć tego świadomość. To właśnie z obawy, że wraz z żądaniami równego traktowania odsłonięte zostaną nielegalne i przemocowe metody działania państwa, jego funkcjonariusze narzucają szereg restrykcji mających na celu utrzymanie status quo.

Takim przypadkiem jest ogłoszenie w Polsce 2 września tego roku stanu wyjątkowego. Decyzja ta podyktowana jest przede wszystkim chęcią uniemożliwienia działań prawniczkom i prawnikom, mediom, organizacjom pozarządowym i aktywistom wykonującym pracę związaną z monitoringiem i dokumentacją, czyli patrzeniem władzy na ręce.

Usnarz Górny, 28.08.2021 | foto: Dawid Chalimioniuk

O solidarności wbrew polityce podziałów

„Polityka bezpieczeństwa” to zatem polityka przemocy i bezsilności. Dowodzą tego zarówno konkretne projekty i decyzje, jak i obrazy czy opisy sytuacji z granic. I tak: zamiast rozwiązań polegających na tworzeniu bezpiecznych dróg migracji i systemów ochrony przed przemytnikami, ludzi wrzuca się w ich ręce. Kolejne systemy inteligentnej kontroli granic (takie jak projekt TALOS) powstają, aby zastąpić patrolujących granicę strażników maszynami. Z kolei podczas jednej z operacji Frontexu na granicy grecko-tureckiej nakazano funkcjonariuszom otworzyć ogień do imigrantów uciekających przez pole minowe; Niemcy odmówili wykonania rozkazów[9]. O nieskuteczności militaryzacji granic świadczą między innymi rosnące obciążenia finansów publicznych. Zresztą owa militaryzacja ma wielorakie skutki ekonomiczne: przyczynia się do wzrostu kosztów przeprawy. Nie oznacza to jednak, że liczba osób migrujących się zmniejsza. Liczba uciekających nie jest bowiem determinowana trudnością, kosztami i warunkami ucieczki, lecz ilością i żywotnością światowych konfliktów i kryzysów. Zasieki powodują jedynie, że kolejne osoby zmuszone są obierać dłuższą i najbardziej niebezpieczną drogę; to z kolei sprawia, że coraz więcej z nich ginie w drodze.

Tak samo jest w obecnej sytuacji. Mogliśmy (do momentu wprowadzenia stanu wyjątkowego) obserwować to w Usnarzu Górnym. Z jednej strony siła przemocowego aparatu władzy: ignorowanie prawa, niszczenie dokumentów, blokowanie udzielenia pomocy medycznej, stwarzanie bezpośredniego zagrożenia życia i zdrowia, wywózki do lasu i w głąb Puszczy Białowieskiej, pobicia, kradzieże, niszczenie telefonów. Z drugiej bezsilność: niemoc organizacji pozarządowych i uleganie politycznej maszynie zarządzania strachem przez postronnych, „zwykłych obywateli”.

Codziennie kolejne osoby (i całe rodziny) są przymusowo wywożone do lasów; dzieje się to tak, żeby nikt nie widział. Nikt się również nie dowie, ile osób przypłaciło to „cofnięcie” życiem. Tylko nielicznym udało się wejść w procedury azylowe, które w Polsce nie należą do najsprawniej działających, a często wiążą się z upokorzeniem. Ci, którzy je przeszli, mają doświadczenie traumy, systematycznego dyscyplinowania i upodlenia. Dlatego też ważne jest, by je wspierać, mieć z nimi kontakt. Ale nasze sieci kontaktów nie powinny ograniczać się do owej konkretnej grupy z doświadczeniem uchodźczym.

Usnarz Górny to jeden z punktów, w których wieloraka bezsilność sięga zenitu. Kilkunastodniowe przyglądanie się uwięzionym osobom w strefie pospiesznie uznanej za „ziemię niczyją” to bowiem nie obserwowanie dramatycznych losów migrantów – to sprawdzenie, w jakiej sytuacji jesteśmy wszyscy. Dlatego należy rozpocząć społeczną debatę na temat dotychczasowego (i przyszłego) funkcjonowania polskiej polityki migracyjnej. Brak tej dyskusji powoduje atmosferę społecznej paniki, co jest skutecznie wykorzystywane przez narracyjną maszynę władzy. W wyniku tego powszechne staje się przeświadczenie o „nielegalności” osób migrujących i utożsamianie procesu poszukiwania ochrony z przestępstwem. W tym kontekście można zgodzić się z Mbembe:

Nanorasizm stał się nieodłącznym uzupełnieniem rasizmu systemowego, rasizmu mikro- i makroprocedur prawno-biurokratycznych i instytucjonalnych, machiny państwowej, która bierze jak popadnie ukrywających się i nielegalnych, i wrzuca całą tę hołotę do obozów na obrzeżach miast, niby stos zdezelowanych przedmiotów, masowo produkuje «ludzi bez papierów», praktykuje jednocześnie wydalanie z terytorium kraju i porażenie prądem na jego granicach […] bez umiaru zatrzymuje i przetrzymuje, zamyka w obozach przejściowych, za ogromne sumy doskonali techniki deportacji, w biały dzień dyskryminuje i stosuje segregację, powołując się przy tym na neutralność i bezstronność laickiego państwa, tolerancyjnego wobec różnic, bezmyślnie przywołuje gnijącego w pełnym słońcu trupa, który nikogo już nie podnieca, ale wciąż, na przekór zdrowemu rozsądkowi, nazywa się go „prawami człowieka i obywatela”[10].

Współtworzenie wiedzy dotyczącej tego, co obecnie się dzieje, jest elementem działania solidarnościowego. Dlatego też wspieramy inicjatywy Grupy Granica, zajmującej się monitorowaniem i dokumentowaniem obecnej sytuacji pomimo wprowadzenia stanu wyjątkowego. Jednocześnie chcemy wesprzeć te osoby, którym udało się wejść w procedury azylowe, oraz osoby im pomagające. Nie godzimy się na kryminalizację migracji i solidarności z tymi, którzy poszukują ochrony i bezpieczeństwa. To właśnie w tym kontekście odbędzie się kolejna edycja Poznańskiej Garażówki.

Poznańska Garażówka jako oddolna inicjatywa to nie tylko konkretne wsparcie osób w sytuacji kryzysowej, ale również przestrzeń rozmowy i wymiany informacji odnośnie tego, jak wygląda rzeczywistość z perspektywy osób doświadczających przymusowych migracji. Nasza solidarność jest o tyle ważna, że dopiero od niedawna obserwujemy przemoc jawną: w czystej postaci, z bliskiej odległości. Jej jawność wymaga od nas jawnych i zdecydowanych działań.

Wbrew niektórym przekonaniom, nie da się zapieczętować żadnego terytorium. I nie, nie jest to dyskusja wyłącznie etyczna – dotyczy ona ekonomii i prawa (gdyż, przypomnijmy, stosowane rozwiązania nie działają, a zarazem pochłaniają ogromne fundusze publiczne). Mimo nieskuteczności systemu opartego na militaryzacji i braku wsparcia, migracje nie ustaną. Stawką naszych działań jest zatem inny, lepiej pomyślany system.

 

11. Poznańska Garażówka odbędzie się 25 września przed Centrum Kultury Zamek.
Więcej informacji znajdziesz w wydarzeniu na Facebooku.


Przypisy:
[1] Jane Hardy, Migration, migrant workers and capitalism, „International Socialism” 122/2009,
[2] Konwencja genewska, jako dokument stworzony po II wojnie światowej, ma dość ograniczony zakres przyczyn, związany z możliwością ubiegania się o ochronę międzynarodową. M.in. nie przewiduje przymusowych migracji i zjawiska uchodźstwa klimatycznego, ekonomicznego. W dobie wzrastających konfliktów i katastrof staje się nieprzystawalna do realiów.
[3] Na gruncie prawa polskiego przekroczenie granicy jest rozpatrywane z Kodeksu wykroczeń, nie jest przestępstwem kryminalnym. Natomiast zgodnie z zapisami konwencji genewskiej, będącej częścią międzynarodowego prawa humanitarnego, każda osoba, która pojawi się na terytorium kraju i wyrazi chęć objęcia jej ochroną międzynarodową, musi zostać dopuszczona do odpowiednich procedur.
[4] A. Mbembe, Polityka wrogości, tłum. U. Kropiwiec, Kraków 2018, s. 94. Mbembe używa określenia „Murzyn” celowo, zob. przypis 3 tej książki: „»Murzyn« (fr. Négre) to pejoratywne określenie osoby o czarnym kolorze skóry, począwszy od XVII wieku oznaczające niewolnika, byłego niewolnika lub osobę o takim pochodzeniu. Termin tracił niekiedy ów pejoratywny wydźwięk, gdy był podejmowany w geście afirmatywnym przez osoby nim stygmatyzowane (np. w przypadku ruchu Négritude). W refleksji Achille’a Mbembego Murzyn (Négre) jest synonimem niewolnika, człowieka-przedmiotu, człowieka-towaru, nie zawsze i nie wyłącznie będącego osobą o czarnym kolorze skóry (przyp. tłum.)”. Tamżę, s. 17–18.
[5] Pierwsze ograniczenia dotyczące przepływu ludzi przez granice miały miejsce jeszcze w październiku 2015 r. na tzw. szlaku bałkańskim. Dotyczyły konieczności rejestracji i czasowego zamykania granic. Następnie w połowie listopada Słowenia zamknęła swoje granice dla tych osób, które nie mogły udowodnić, że pochodzą z Syrii, Iraku lub Afganistanu. Następnie rządy Serbii, Chorwacji i Macedonii zamknęły granice, wprowadzając selekcję ze względu na narodowość, tym samym sankcjonując politykę segregacji. Od tego czasu tylko osoby zarejestrowane przez greckie władze jako obywatele trzech krajów – Syrii, Iraku i Afganistanu (określanych skrótem SIA) były uprawnione do przekroczenia pierwszej granicy na szlaku bałkańskim – przejścia granicznego w Idomeni. W lutym 2016 r. statki wojskowe pod dowództwem NATO rozpoczęły działania mające na celu zawracanie statków uchodźczych, granice zostały zamknięte umową z 18 marca. Unia Europejska oraz Turcja podpisały porozumienie, na mocy którego możliwe są obecnie deportacje uchodźców do Turcji, która jeszcze w lutym została ogłoszona bezpiecznym krajem. Te polityczne decyzje stanowią nieudolną próbę ograniczenia liczby ludzi przybywających do Europy.
[6] Nielegalne cofnięcie (push-back) to proceder polegający na działaniu uniemożliwiającym wejście w procedury azylowe. O push-backach na polskiej granicy pisały m.in. Marta Górczyńska i Marta Szczepaniak w raporcie Droga donikąd. Także Europejski Trybunał Praw Człowieka w prawomocnym już wyroku z dnia 23.07.2020 r. w sprawie M.K. i Inni przeciwko Polsce (skargi nr 40503/17, 42902/17 oraz 43643/17) uznał – wbrew twierdzeniom polskich władz – że cudzoziemcy składali na polskiej granicy wnioski o udzielenie ochrony międzynarodowej i dodał, że wnioski te były ignorowane przez Straż Graniczną. Trybunał uznał również, że była to część powszechnej praktyki mającej miejsce na przejściu granicznym w Terespolu. ETPC zakomunikował Polsce także inne sprawy dotyczące odmowy wjazdu do Polski uchodźców: D.A. i Inni przeciwko Polsce (skargi nr 51246/17) oraz Sherov i Inni przeciwko Polsce (skarga nr 54029/17), obejmującą także trzy inne połączone skargi (nr 54117/17: Saygoziev przeciwko Polsce; nr 54128/17: Salimov przeciwko Polsce i nr 54255/17: Mazhitov przeciwko Polsce). Zob. Dostęp cudzoziemców do azylu. Wystąpienie do Specjalnego Sprawozdawcy ONZ, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, 3.02.2021.
[7] Z. Bauman, Obcy u naszych drzwi, Warszawa 2016, s. 38.
[8] Kategorię  politycznego obywatelstwa rozumiem za Sheilą Benhabib jako zdolność korzystania z szeregu zasad i praktyk związanych z wcielaniem do wspólnoty politycznej imigrantów, uchodźców i osób ubiegających się o azyl w warunkach, które zakładają realizację realnych potrzeb – w tym potrzeby mieszkaniowej – niezależnie od statusu socjoekonomicznego – zob. S. Benhabib, Prawa innych. Przybysze, rezydenci i obywatele, Warszawa 2015.
[9] M. Burza, No Border, Frontex – kompetencje do granic możliwości, „Le Monde Diplomatique – edycja polska”, nr 5(63)/2011.
[10] A. Mbembe, Polityka…, dz. cyt., s. 94.