Parę tygodni temu na fanpejdżu Ładne piosenki znalazłem informację, że jego autorka woli na razie nie angażować się w dyskusję o kondycji polskiego hip hopu, bo zajęta jest pisaniem o nim doktoratu i prosi o chwilę cierpliwości. No cóż, nie mogłem się doczekać.
Filip Szałasek: Od kilku lat piszesz o różnej muzyce dla różnych mediów – Nowa Muzyka, Glissando, Beehype, Screenagers, Ładne piosenki. Dlaczego zdecydowałaś się na doktorat o hip hopie?
Emilia Stachowska: Wybrałam hip hop z dwóch powodów. Po pierwsze: ta kultura – przede wszystkim muzyka – jest mi szczególnie bliska, a doceniłam ją późno. Zawsze były nurty, zjawiska i rodzaje estetyki muzycznej, o których wiedziałam trochę więcej niż o rapie, dlatego mocniej skupiałam się właśnie na nich. Stwierdziłam, że doktorat to dobra okazja, by to zmienić, a uczelnia jest pod tym względem wyjątkowa. Tutaj mam cztery lata na dokładne opracowanie interesującego mnie zagadnienia; mogę to robić, nie biorąc udziału w publicystycznym pościgu za nowościami.
Po drugie: traktuję hip hop jako pewnego rodzaju wspólnotę wytwarzającą teksty kultury, które reagują na otaczającą rzeczywistość, wchodzą z nią w dialog i jak w soczewce skupiają jej najważniejsze problemy. To temat-rzeka, który naprawdę wiele może nam powiedzieć o bezpośrednim otoczeniu, ale nadal piszemy o nim głównie w ujęciu historycznym. Tymczasem hip hop, nie tylko rap, operuje niesamowicie rozbudowanym systemem komunikacyjnym, wytwarza i transmituje wiele wzorów kulturowych. Ze względu na swoją popularność i zasięg jest też potężnym narzędziem – nazwijmy go – politycznym. Myślę, że warto wgłębić się w specyfikę tego wyjątkowo bogatego zjawiska z perspektywy kulturoznawczej, badając przez jej pryzmat bardziej uniwersalne tematy, takie jak cielesność, seksualność, patriotyzm czy przemoc.
W internecie znalazłem co najmniej dwie magisterki: „Podkulturę hip-hopu w polskich realiach” i „Wizerunek kobiety w polskim rapie” – i wiele artykułów rozrzuconych po pismach albo pracach zbiorowych (na przykład „Rapowe teologie” Ewy Drygalskiej). O jakich aspektach hip hopu będzie opowiadał twój doktorat?
Tytuł mojej rozprawy to „Adaptacja wzorów kulturowych hip hopu w Polsce na tle przemian krajobrazu medialnego”. Ujmując rzecz w skrócie: ciekawi mnie, jakie wzory kulturowe kształtuje polski hip hop i czy wzory, które prezentuje amerykański rap, mają znaczenie dla jego regionalnych odsłon. Chcę sprawdzić, czy w ramach omawianej kultury można mówić o uniwersalnych wartościach oraz ideach wpisanych w jej specyfikę, czy raczej o lokalnych wariantach i/lub indywidualnych postawach, prezentowanych w ramach umownej konwencji. Media nie pojawiają się tu bez powodu, w końcu to za ich sprawą hip hop mógł dotrzeć dalej, za ocean, i zderzyć się z innymi realiami.
Najbardziej interesuje mnie to, co powstało wskutek tego zderzenia, jakie problemy się wówczas wyłoniły, a jest ich sporo. Dyskusje o tym, co jest autentyczne w rapie, a co nie, są pokłosiem między innymi tej właśnie transkulturowej migracji hiphopowych wartości, próbą ich translacji czy adaptacji w lokalnych warunkach. Nie można też pominąć nowych mediów, przede wszystkim społecznościowych, ponieważ to one są dziś głównym kanałem komunikacyjnym – tam dyskutowane są interesujące mnie kwestie, tam postawa twórców zderza się z postawą odbiorców, tam również zaistnieć może każdy, kto rapem zajmuje się amatorsko. Interesują mnie wszystkie rejestry – od klasyków, po filmiki wrzucane przez nastolatków na YouTube.
Możesz podać przykład takiej transkulturacji do polskiego rapu? Nie chodzi mi na przykład o modę, ale właśnie o wartości. Rozumiem to mniej więcej tak, że w jednym miejscu – powiedzmy w USA – dane wartości przestają być istotne, więc za pomocą mediów migrują i obrastają w zapośredniczenia, aż trafią na podatny, kompatybilny z nimi grunt; tam mieszają się z lokalnym systemem wartości, czasem nawet go absorbując… Tu wchodzisz ty, tak? I rekonstruujesz porządek elementów, które wpłynęły na kształt całego procesu i jego kulturowe rezultaty.
Tak, ale nie do końca, ponieważ te wartości wcale nie muszą stracić na znaczeniu w miejscu, z którego migrują. Przyczyną migracji nie musi być dewaluacja wartości czy znaczeń. Powodów jest o wiele więcej, a moda też jest jednym z czynników, według mnie ogromnie ważnym. W tym sensie, że wpływa ona na zasięg danych treści, zwiększając grono ich odbiorców, a co za tym idzie, wachlarz reakcji na nie: ludzie inspirują się, przyjmują za swoje, odrzucają je lub z nimi negocjują.
Nie trzeba dziś robić dużego hajpu na jakieś zjawisko, żeby ludzie zwrócili na nie uwagę – nikt już nie musi czekać na to, aż media powiedzą mu, że coś jest modne. Spersonalizowany dostęp do mediów społecznościowych jest w zasięgu ręki codziennie, w kieszeni – możemy na bieżąco śledzić to, co nas interesuje (w tym przypadku rap z różnych zakątków świata), podglądać, próbować zrozumieć albo naśladować. A może jest też tak, że poruszanie pewnych wątków, nawiązywanie do pewnych wartości sprawia, że ich zasięg po prostu jest większy, bo wydają się autentyczne, bardziej wiarygodne? I znów wracamy do kluczowej dla mnie sprawy: dlaczego poszukujemy tej autentyczności?
Obecnie najbardziej fascynują mnie amatorskie nagrania wrzucane na YouTube. Takich materiałów jest naprawdę sporo, a dowiesz się z nich między innymi tego, jak dzieci/nastolatki wyobrażają sobie „rapowe przesłanie” i „hiphopową autentyczność”. Słyszysz, że prawdopodobnie nie mówią o swoich doświadczeniach, ale jednak wydają im się one prawdziwe, autentyczne – pokazują, jakie jest życie. Oczywiście uprościłam wszystko na potrzeby rozmowy; to bardziej złożona sytuacja.
Po jakie opracowania warto sięgnąć, żeby ją sobie wyjaśnić? Które pozycje literatury przedmiotu są najlepsze i dlaczego?
Staram się odnosić przede wszystkim do dorobku hip hop studies, ponieważ ta dyscyplina pozwala potraktować hip hop możliwie jak najbardziej szeroko, ma też dobrze opracowaną metodologię i dostarcza funkcjonalnych narzędzi. Bibliografia cały czas rośnie, ciągle trafiam na kolejne publikacje. Obecnie korzystam na przykład z: „Can’t Stop Won’t Stop: A History of the Hip-Hop Generation”, „Framing Hip Hop New Methodologies for New Times”, „Know What I Mean? Reflections on Hip Hop”, „The Journal of Hip Hop Studies”, „That’s the Joint! The Hip-Hop Studies Reader”, „Check It While I Wreck It: Black Womanhood, Hip-hop Culture, and the Public Sphere” oraz „Hip Hop Matters: Politics, Pop Culture, and the Struggle for the Soul of a Movement”. Jeśli chodzi o rodzimą literaturę, teraz czytam „To nie jest hip-hop. Rozmowy”. Często sięgam po wywiady z raperami – dobry patent, gdy nie ma zbyt wielu publikacji naukowych.
Mam kłopot ze znalezieniem kompleksowych opracowań w języku polskim. W bibliotece uniwersyteckiej znalazłam tylko cztery książki, a każda z nich omawiała po prostu historię polskiego rapu, zresztą niezbyt precyzyjnie. To spora przeszkoda, ale też wyzwanie, bo okazuje się, że jest luka, którą można wypełnić. Masz rację, sporo artykułów jest rozsianych po różnych zakamarkach internetu, pojawiają się w różnych czasopismach, ale to nadal za mało, sami badacze hip hopu w Polsce nie tworzą zwartego środowiska. Chyba w ogóle nie można mówić o czymś takim, jak polski wariant hip hop studies, a szkoda. Przecież tyle można by się dowiedzieć o polskiej rzeczywistości, gdyby przeanalizować ją właśnie za pomocą rapu!
Fascynuje mnie postać bell hooks – zetknęłaś się z jej teoriami? Mam wrażenie, że w Polsce brakuje nam właśnie takiej narracji o hip hopie, jaką ona zaproponowała w „Outlaw Culture” i „Black Looks”.
Jasne, że zetknęłam się z jej teoriami. Nie da się omawiać kultury hiphopowej, nie próbując sprawdzić, jak funkcjonują w niej takie kategorie, jak płeć, ciało, męskość, kobiecość czy też status społeczno-ekonomiczny. Tutaj przejawiają się bowiem te wzory kulturowe, którymi zajmuję się w ramach doktoratu. W przypadku kultury polskiej (ale myślę, że też każdej innej, do której rap „przywędrował”) próba ich sklasyfikowania i wyjaśnienia jest jednak bardzo trudna. Z jednej strony mamy bowiem rap amerykański i wszystko to, co z niego zapożyczyliśmy, z drugiej naszą rzeczywistość – niejednorodną, mającą swoje problemy, swoje wzory, swoje rozumienie tych kategorii. Mam wrażenie, że to wszystko się na siebie nakłada, tworząc coś, co dla kulturoznawcy może być szalenie interesujące.
Od jakich wątków naszych realiów byś zaczęła?
Właśnie od tych, które wymieniłam przed chwilą. Trzeba po prostu zacząć słuchać o tym, jak się komuś żyje i wyłapywać, co według niego/niej w tym życiu jest wartościowe, a co nie. Włączysz jeden utwór i masz tego naprawdę dużo.
To może coś włączmy. Jest jakiś utwór albo płyta, z których szczególnie często korzystasz w swojej pracy?
Cały czas gromadzę materiał i ostateczna selekcja dopiero przede mną, ale jest kilka utworów/wydawnictw, które już teraz mogę wymienić. Nie będzie chyba zaskoczeniem, jeśli wspomnę o „Dobrych dziewczynach” Firmy, które można analizować zdanie po zdaniu, wyciągając mnóstwo wniosków z dosłownie każdego fragmentu, tak samo cały „Alboom” Liroya, „Prawdziwość dla gry” Killaz Group czy „Szacunek ludzi ulicy” Peji/Slums Attack. Bardzo interesuje mnie też wątek hip hopolo, sporo uwagi poświęcę beefom (na przykład Ten Typ Mes vs. Mezo), nie zapominając, rzecz jasna, o podziemiu (choćby LSO). Jeśli mowa o nowszych nagraniach, to zaciekawiło mnie „Lato w ghettcie”, mam na playliście między innymi PRO8L3M, Rogala DDL i Kaza Bałagane. Całość już teraz liczy ponad 400 godzin, więc nie jest lekko. I wiadomo, iż o czymkolwiek bym nie wspomniała, mogą pojawić się zarzuty, że to nie jest prawdziwy hip hop albo że to komercja, albo że za dużo klasyków, albo jeszcze milion innych rzeczy, ale to w tym wszystkim jest najbardziej interesujące!
Zastanawiam się, w jakiej roli występujesz przede wszystkim: naukowczyni, kobiety, fanki rapu?
Pisząc doktorat, jestem przede wszystkim młodą badaczką, która zafascynowała się niezwykłym bogactwem kultury hiphopowej. Nie wartościuję i nie oceniam, moim zadaniem jest przedstawienie możliwie jak najszerszej perspektywy z możliwie wielu punktów widzenia. Pewnie, że jestem też entuzjastką rapu, mam swoje ulubione wydawnictwa, ale to nie ma znaczenia. Im więcej materiału badawczego, tym lepiej – i dobrze, jeśli jest on różnorodny, bo ostatnie, czego bym chciała, to napisanie czegoś tendencyjnego lub uproszczonego.
Co sądzisz o ostatniej dyskusji na temat seksizmu w polskim hip hopie?
Śledzę ją uważnie. Przyznaję, że nawet robię screeny, bo będę chciała się do niej odnieść w mojej pracy. Akurat wtedy, gdy na Facebooku i na łamach kilku portali rozpoczynała się debata o seksizmie w polskim rapie, ja otwierałam przewód doktorski i wyjaśniałam, dlaczego hip hop ma tak dużą wartość kulturoznawczą. Taki zbieg okoliczności, który potwierdza, że zajmowanie się tym tematem to nie fanaberia, że jest na to zapotrzebowanie. I jeszcze krótka anegdotka: temat seksualności w polskim rapie (a dokładnie: medialną aferę wokół Marty Linkiewicz i jej narracji o seksie z raperami) poruszałam też w magisterce, jednak nie był to wątek wiodący. Wtedy też postanowiłam, że wrócę do niego w doktoracie.
W samej dyskusji ciekawi mnie natomiast to, że biorą w niej udział głównie mężczyźni. Możliwe, że coś pominęłam, ale natrafiłam tylko na dwie wypowiedzi kobiet. Dalej – piszą i mówią głównie publicyści, a mnie ciekawiłby też głos raperów i przede wszystkim raperek. Co sądzą o tym wszystkim kobiety, które tworzą rap? Co one mają do powiedzenia? I dlaczego w toku dyskusji nikt ich o to nie zapyta? Staram się uważnie wczytać w opinie każdej ze stron, zrozumieć skrajne stanowiska i ich uzasadnienia, ale to nadal „afera”, w której nie uczestniczą ci, którzy powinni być najbardziej zainteresowani. Dobry temat dla dziennikarzy, dostarczający świetnych, pogłębionych tekstów, ale chyba omawiany w zamkniętym, bardzo wąskim gronie.
Napisałem do ciebie, bo wydajesz się osobą wręcz opatrznościową dla tego sporu. Jesteś kobietą, doktorantką, masz doświadczenie w mediach, twój horyzont muzyczny nie zamknął się na hip hopie (nawet jeśli to obecnie twoja ulubiona stylistyka), do tego jesteś młoda, na czasie. W polskiej krytyce rapowej jeszcze nikt nie dysponował takim zespołem cech. Może za parę lat dyskusja na ten sam temat potoczy się inaczej właśnie dzięki takim autorom i autorkom jak ty. Jakie masz plany? Zamierzasz wydać swój doktorat?
To, co mówisz, jest szalenie miłe, ale też onieśmielające. Szczerze mówiąc, nigdy o tym tak nie myślałam, po prostu chcę się zajmować czymś, co naprawdę mnie ciekawi. Zdaję sobie sprawę, że przede mną jeszcze mnóstwo pracy, sporo do przemyślenia, poukładania. Mam ogromne wsparcie mojej promotorki, doktor habilitowanej Magdaleny Kamińskiej, z którą świetnie mi się współpracuje. Z jednej strony daje mi dużo swobody, z drugiej zawsze ma czas na omówienie jakiegoś problemu i porozmawianie o tym, co akurat wydało mi się ciekawe, a czego wcześniej nie uwzględniłam. Sama też na bieżąco śledzi temat, więc wymiana myśli jest nieustanna. A jeśli mowa o książce – tak, jest taki pomysł, ale przede mną jeszcze dwa lata wytężonej pracy.