Archiwum
16.10.2019

Dobiega końca 58. Międzynarodowe Biennale Sztuki w Wenecji. Z tej okazji chciałbym wspomnieć o dwóch pokazywanych tam realizacjach, które choć oddalone od siebie fizycznie i mentalne, połączyły się odpychającą energią przeciwieństw.

Polski Pawilon w reprezentacyjnej lokalizacji Giardini prezentuje pracę „Lot” Romana Stańczaka. Kuratorami wystawy są Łukasz Ronduda i Łukasz Mojsak. Rzeźba Stańczaka przedstawia przenicowany na lewą stronę samolot. Niezwykle efektowna, konkretna forma przemawia do widza poprzez swoją dojmującą materialność. Samolot z „wyprutymi flakami” wypełnia niemal całość pawilonu. Można wokół niego chodzić i przyglądać się zwisającym kablom i wybebeszonym urządzeniom. Co ciekawe, samolot pozbawiony jest skrzydeł –  bardziej przypomina więc łódź niż statek powietrzny. Trudno też uciec od skojarzeń ze świecącym swoje tryumfy w latach 60. ubiegłego wieku nurtem rzeźbiarskiego nowego realizmu ze słynnymi kompresjami Cesara na czele. Na stronie polskiego pawilonu czytamy:

„Nicowanie jest o nadziei” – mówi Roman Stańczak w jednym z wywiadów poświęconych projektowi „Lot”. Zabieg nicowania ma tu wymiar duchowy — to „przygotowanie do umierania”, przechodzenia na drugą stronę, tworzenia przez niszczenie, a zarazem docierania do istoty obiektu. To także komentarz do skutków transformacji ustrojowej i gospodarczej, widocznych zarówno w przestrzeni kultury materialnej, jak i w społeczeństwie.

Jak dowiadujemy się z tekstu towarzyszącego ekspozycji:

samolot postrzegany jest jako symbol pęknięcia polskiego społeczeństwa. Ale też uniwersalnie, jako jedno z największych osiągnięć techniki i maszyna, której powierzamy swoje życie. To punkt wyjścia do interpretacji i stawiania pytań o kondycję społeczeństwa po przełomowym wydarzeniu. Prywatny samolot to także symbol statusu, środek transportu, który służy tzw. jednemu procentowi, czyli najbogatszej klasie społecznej. Zdekonstruowanie tej ucieleśniającej akumulację kapitału figury jest krytycznym komentarzem do rzeczywistości naznaczonej rozwarstwieniem i nierównościami. Praca Stańczaka uzmysławia również konflikt między nowoczesnością a duchowością – gdy rozpad jednej z tych sfer prowadzi do tworzenia drugiej. Podobnie jak we wcześniejszych realizacjach, artysta dowodzi, że ludzie potrzebują duchowej przemiany…

 

 

 

Pokazywana w ukraińskim pawilonie na terenie Arsenału realizacja „The Shadow of Dream* cast upon Giardini Della Biennale” oddalona jest materialnie i ideowo od rzeźby Stańczaka, tak samo jak Polska oddalona jest od Ukrainy mimo dzielącej/łączącej nas granicy na Bugu. Projekt, którego kuratorami są artyści z Open Group (Yuriy Biley, Pavlo Kovach, Stanislav Turina, Anton Varga), powstał dzięki współpracy z lubelską Galerią Labirynt, co wydaje się optymistycznym sygnałem tego, że jednak Polacy i Ukraińcy nie pochodzą z dwóch zupełnie różnych planet. Zbieg okoliczności sprawił, że praca ukraińskiego kolektywu także odnosi się do samolotu. W przeciwieństwie do kompaktowej maszyny Stańczaka mamy tutaj do czynienia z największym i najcięższym na świecie samolotem (o poetyckiej nazwie Mriya, czyli sen) zaprojektowanym w kijowskich zakładach Antonowa, który w czasach świetności imperium sowieckiego miał transportować promy kosmiczne Buran. Tym razem na pokład samolotu zapakowano dokumentacje 1 143 ukraińskich artystów. Obciążony tym cargo antonow miał przelecieć nad ogrodami weneckiego biennale i rzucić na nie swój cień. Ukraińskie Ministerstwo Kultury w ostatniej chwili wycofało się z projektu, jako przyczynę podając zbyt wysokie koszty operacji (dwuminutowy lot nad Wenecją kosztować miał 300 tysięcy dolarów) oraz braku pewności co do możliwości rzucenia cienia na ziemię w danym momencie. Dlatego też odwiedzający Biennale widzowie zapoznają się jedynie z filmem i tekstami dokumentującymi projekt.

 

 

 

Interesujące jest to, w jaki sposób prace polska i ukraińska odnoszą się do symboliki samolotu; dokonywana przez nie kontekstualizacja narodowej historii i skutków ustrojowej transformacji, traktowanie nieodłącznie związanej z weneckim biennale mitologii artysty i marzenia o uczestnictwie w tej najważniejszej na świecie wystawie sztuki. Okazuje się, że samolot może symbolizować w historii Polski i Ukrainy rozmaite rzeczy i uosabiać różne motywy. Samolot Stańczaka to romantyczny gest rzeźbiarskiej ekspresji – kojarzy się z rozpadem, katastrofą, jest pomnikiem, obeliskiem, być może grobowcem. Antonow prezentowany przez Open Group przywołuje nie tak odległy czas, kiedy Ukraina (ekonomicznie bardziej rozwinięta od Polski) uczestniczyła w ramach Związku Radzieckiego w wyścigu kosmicznym i produkowała najnowocześniejsze samoloty na świecie. Być może dlatego projekt w pawilonie ukraińskim nie odwołuje się do emocji, lecz do inteligencji; nie polega na doświadczeniu zmysłowym, lecz konceptualnym; nie odwołuje się do rozpamiętywania tragedii, tylko do poczucia absurdu.

Podczas gdy Pawilon Polski realizuje indywidualną ambicję artysty, aby osiągnąć jeden ze szczytowych punktów swojej kariery, w Pawilonie Ukraińskim objawia się zbiorowy podmiot kuratorsko-artystyczny, który ideę obecności na wymarzonym biennale radykalnie demokratyzuje i dekonstruuje jako fantom i fantazmat. Lekkość i ciężar, materia i idea, indywidualność i zbiorowość, subwersja i konformizm – wszystkie te przeciwieństwa w zadziwiający sposób korespondują ze sobą w tych dwóch jakże ciekawych i wiele mówiących manifestacjach sztuki.

 

 

 

 

 

Fotografie w tekście: Marek Wasilewski