Archiwum
12.12.2011

W służbie specjalnej

Adam Kruk
Film

 

 

Łatwo krytykować zmurszałe państwowe instytucje i antagonizować społeczeństwo. Trudniej ukazać je jako wartościowe w sposób nieprzypominający tandetnej laurki.

O „Polisse” zrobiło się głośno w maju, kiedy film zgarnął Główną Nagrodę Jury w Cannes. W sierpniu pokazano go pierwszy raz w Polsce na festiwalu Transatlantyk, gdzie budził żywe reakcje. Pamiętam, jak bliska mi osoba stwierdziła po seansie, że musi zmienić swoje życie, bo za daleko odeszła od pomagania innym, od emocji, które to daje. Czyż właśnie nie tego rodzaju przemyślenia powinien prowokować film o ambicjach społecznych? Reżyserce „Polisse”, francuskiej modelce i aktorce (a także byłej partnerce Luca Bessona) Maïwenn Le Besco udaje się wzbudzić wielkie emocje za pomocą ograniczonych środków (wykorzystuje poetykę dokumentu, która zaowocowała sukcesem także w przypadku słynnej „Klasy” Laurenta Canteta), oraz zaufanie do instytucji, w stosunku do której nauczyliśmy się być bardzo krytyczni – policji.

Maïwenn (reżyserka posługuje się imieniem jako pseudonimem artystycznym) sprytnie tę sympatię zdobywa, obserwując szczególny oddział paryskiej policji: jednostkę powołaną przez Departament Ochrony Dzieci do zwalczania przemocy – fizycznej, psychicznej i seksualnej – wobec najmłodszych. Wiadomo, że krzywda dzieci budzi największy sprzeciw, dlatego widz kibicuje ich obrońcom z całych sił. Szczególnie wtedy, kiedy funkcjonariusze stają przed dramatem własnej nieskuteczności, ale także kiedy muszą się mierzyć z osobistymi słabościami. Policjanci tworzą zróżnicowaną, ale zżytą (może za bardzo?) grupę, której cechą wspólną jest zaangażowanie emocjonalnie w prowadzone sprawy. Iris (Marina Foïs) potrafi zdemaskować nadużycia, patrząc przez okno w kawiarni. Fred (Joey Star) utożsamia się z chłopcem porzucanym przez matkę. Nora (Nadira Ayadi) konfrontuje się z opresyjnością rodzimej kultury arabskiej wobec kobiet, tudzież dziewczynek. Ten typ poświęcenia pracy, który wykazują bohaterowie „Polisse”, z jednej strony, buduje między nimi silne relacje przyjacielskie, czasem kojarzy pary (wątek romansowy przypadł w udziale samej reżyserce, która wciela się w rolę Melissy dokumentującej pracę jednostki), z drugiej zaś, prowokuje ostre konflikty i bezwzględnie wdziera się w życie prywatne funkcjonariuszy. Niszczy ich związki i zostawia dotkliwy ślad na ich psychikach.

Francuskiej policji, szczególnie po niesławnych deportacjach Romów, których dopuszczała się na zamówienie prezydenta, nie jest łatwo o zaufanie społeczne: postrzegana jest raczej jako narzędzie opresji, łatwo poddające się politycznym manipulacjom, niż instrument zapewniający bezpieczeństwo i rządy prawa. Widać to w jednej ze scen pokazywanego w Wenecji „Un Été Brulant” Phillippe’a Garrela, kiedy bohaterowie tego filmu, widząc mundurowych goniących przestępców, krzyczą: „jebany Sarkozy”. „Polisie” staje w kontrze do tego rodzaju myślenia: pokazuje policjantów jako prawdziwych bohaterów, ale nie idealizuje ich wzorem naiwnych przedstawień telewizyjnych czy hollywoodzkich, tylko poprzez mozolne budowanie realizmu, niełatwych (ale ciepłych) postaci, które zwyczajnie dobrze wykonują swoją pracę, często kosztem własnej konstrukcji psychicznej. Portretuje ich znój, niesamowitą wręcz presję, której poddawani są każdego dnia, niszczący wpływ, jakie to bohaterstwo ma na ich życie osobiste. Uważnie bada, który z bohaterów jest w stanie wytrzymać tę presję.

Coś podobnie optymistycznego powiedział ostatnio o polskiej służbie zdrowia utalentowany dokumentalista, Tomasz Wolski, w swoich „Lekarzach”. Ograniczając się, inaczej niż Maïwenn, tylko do życia zawodowego swoich bohaterów, dowartościował instytucję szpitala. Wolski stanął na przekór narzekaniom na wieczne kolejki i biedę oraz tendencji, by robić z lekarzy przestępców, nie ulegając jednocześnie cukierkowatemu obrazowi, jaki proponują telewizyjne seriale „medyczne”. Ten pełnometrażowy dokument, zauważony wcześniej na Krakowskim Festiwalu Filmowym, zdobył właśnie Złotą Żabę na Festiwalu Camerimage. Tym bardziej dziwi więc, że żaden z dystrybutorów nie zdecydował się jeszcze na wprowadzenie go do polskich kin. Krwistych bohaterów „Lekarzy” podczas sensacyjnych ujęć operacji, ale także w sytuacjach powszednich, obserwuje się z zapartym tchem. Czy jest to lepsza wersja rzeczywistości, czy zwyczajnie taka, której, patrząc z pozycji pacjenta (albo, co gorsze, bliskiego pacjenta), nie możemy dostrzec? Wolski opowiadał, że gdy pokazywał pierwszy raz „Lekarzy” jego protagonistom, nie widzieli w nim nic interesującego – ot, zwykła praca. Dla widza stanowi ona jednak ekscytujący spektakl.

Maïwenn i Wolski w sposób mądry, efektowny i wiarygodny budują zaufanie społeczne dla instytucji często opluwanych. Można oczywiście w optymizm tej wizji nie uwierzyć. Trudno jednak go nie docenić.

„Polisse”
reżyseria: Maïwenn
dystrybucja: Carisma Film
premiera: 09.12.2011

alt