Archiwum
07.01.2020

W poetyce fantazji

Katarzyna Lemańska
Teatr

13 kwietnia 1923 roku, piątek. Teatr Bagatela. Na dużej scenie Żydowska Trupa Wileńska wystawia gościnnie „Dybuka” w jidysz. Endecka prasa donosi: „Bagatela na usługach propagandy żydowskiej”. W Krakowie zebrano tysiąc podpisów pod petycją przeciw spektaklom w języku żydowskim – i drugi pokaz „żargonowej sztuki” już się nie odbył. Powyższa historia jest jedną z przywołanych w spektaklu „«Żyd» z Wesela. Wycieczka krajoznawcza” w reżyserii Klaudii Hartung-Wójciak. Także los tego przedstawienia, zrealizowanego w Teatrze Bagatela w Krakowie niemal sto lat później, choć z innych przyczyn, wisiał na włosku.

6 listopada 2019 roku, miesiąc przed zaplanowaną premierą, twórcy przygotowanego spektaklu zabrali głos w sprawie oskarżeń formułowanych przez pracownice teatru wobec jego dyrektora. W odpowiedzi na upublicznienie przez Urząd Miasta Krakowa nazwisk skarżących kobiet wystosowali list poparcia „w związku z zarzutami podniesionymi przez nie w piśmie do Urzędu Miasta Krakowa, dotyczącymi zachowań o podtekście seksualnym wobec nich w wykonaniu dyrektora Henryka Jacka S., mogących mieć znamiona molestowania seksualnego w miejscu pracy, mobbingu i nierównego traktowania” oraz odmówili zgody na udział dyrektora w próbach. Opieszałość władz miasta, z prezydentem Jackiem Majchrowskim na czele, pozwoliła, by dyrektor Bagateli, zanim poszedł na urlop, wycofał zaliczkę na scenografię do „«Żyda» z Wesela”, wstrzymał próby i sprzedaż biletów. Doprowadzenie do premiery spektaklu Hartung-Wójciak jest sukcesem tej części środowiska teatralnego, które od kilku lat walczy o wolność i uszanowanie godności oraz równe warunki pracy dla wszystkich współtwórców wydarzeń artystycznych.

Przedstawienie „«Żyd» z Wesela. Wycieczka krajoznawcza” powstawało w bardzo burzliwym dla Bagateli okresie, w warunkach zastraszenia i w krótszym o kilka dni czasie prób (12 listopada dyrektor udał się na urlop „do wyjaśnienia sprawy”, a zespół wrócił do pracy). Twórcy przedstawienia nie odnoszą się do tych okoliczności wprost, ale rzeczywistość nadpisała dodatkowy kontekst związany z przejawami przemocy psychicznej i fizycznej, która dotyka wszystkich – nie tylko społeczność żydowską, ale też pracowniczki i kobiety.

Główne wątki „«Żyda» z Wesela” osnute są wokół historii Teatru Bagatela i antysemickich nastrojów w Krakowie lat 20. i 30. oraz postaci Hersza i Perel Singerów, sportretowanych jako Żyd i Rachela w „Weselu” Stanisława Wyspiańskiego. Wykorzystując tekst Romana Brandstaettera „Ja jestem Żyd z «Wesela»”, aktorzy rekonstruują okoliczności, w jakich Hersz Singer i jego córka Pepa znaleźli się na bronowickim weselu. Opowiadają także, jak zmieniło się ich życie po premierze narodowego dramatu – przykładowo przywołując fakt, że Rachela ochrzciła się i przyjęła imię Józefa (w trakcie spektaklu wszystkie postaci uczestniczą w uproszczonej wersji przedsoborowej liturgii chrzcielnej). W przedstawieniu wykorzystano fragmenty „Wesela” w tłumaczeniu na jidysz (scena z Mośkiem i Księdzem) i nagranie dźwiękowe z filmowej adaptacji dramatu wyreżyserowanej przez Andrzeja Wajdę.

Aktorzy grają „zaginione dzieci Pepy Singer”: Piotr Różański – Piotra Rosenbauma, Izabela Kubrak – Izabelę Izraelę Singer, Maciej Sajur – Jacooba Ben Sajura Singera, Natalia Hodurek – Helenę Singer. To oni – „ci, co przeżyli” – piszą Księgi Pamięci (Sifrei Zikaron). Spektakl rozpoczyna się pieśnią z trzeciego aktu „Nabucco”, która w operze Giuseppe Verdiego śpiewana jest przez Żydów w niewoli babilońskiej, płaczących za utraconą ziemią ojczystą. Postaci przywołują XVIII-wieczną legendę o przybyciu Żydów do państwa PO-LIN (hebr. „tu zamieszkamy”, „tutaj odpoczniesz”), cementując wizję Rzeczypospolitej jako żydowskiego raju, oraz snują sentymentalne wizje dobrobytu w międzywojennym Krakowie. Padają nazwiska postaci historycznych, wokół których obrosła „żydowska legenda” – Stanisława Wyspiańskiego czy Józefa Piłsudskiego. Mityczna pamięć zbiorowa o Żydach w Polsce konfrontowana jest z – nieartykułowanym wprost na scenie – współczesnym postrzeganiem historii, pozbawionym sentymentów i złudzeń. Jednak to po stronie widzów pozostaje ocena relacji polsko-żydowskich – zarówno współczesnych, jak i historycznych: w kontekście przedwojennego antysemityzmu, a także postaw Polaków wobec Żydów w trakcie okupacji i ich współodpowiedzialności za Zagładę. Przeplatając opowieść o Żydach historią Teatru Bagatela i jego Sceny na Sarego, twórcy spektaklu próbują zrozumieć mechanizmy historyczne, językowe (zawarte w literaturze, ale też w codziennym języku Polaków) i społeczne, odpowiadające za antysemityzm.

Podtytuł spektaklu to także tytuł jednej z najdowcipniejszych jego scen, rozpisanej na kilka „muzealnych” ścieżek. Ta „Wycieczka krajoznawcza” polega na zwiedzaniu Sali Stiukowej na Sarego bez wstawania z fotela. Aktorzy twierdzą, że herb przypomina o mieszczącej się tu niegdyś loży Schlaraffia, której członkami byli Żydzi, a cherubiny i popiersie krytyka Mojżesza Kanfera, zaprezentowane na osobie wybranej spośród widzów (na premierze modelem był krakowski teatrolog), są pamiątką po kontrowersjach wokół wystawienia w Krakowie „Dybuków” w jidysz. W sali zachowała się rzekomo biblijna Drabina Jakubowa (przypominająca do złudzenia schody strychowe) i fotel Pepy Singer. Aktorzy prezentują także biografie przedmiotów składających się na kulturowy majątek krakowskiego Żyda: lornetki teatralnej, tajemniczej, zamkniętej walizki Hersza Singera, bronowickiej ławki czy telefonu, z którego Roman Polański zadzwonił do Adriena Brody’ego w sprawie angażu w „Pianiście”.

Scenografia i kostiumy Marcina Wojciechowskiego utrzymane są w estetyce glamour. Aktorzy, bawiący się stereotypowym obrazem bogatego Żyda, ubrani są w eleganckie marynarki i spodnie w złoto-brązowych kolorach. Rekwizyty ozdobiono złotą folią, a na ruchomej platformie z instrumentami muzycznymi stoją świąteczne symbole: choinka i menora. Hartung-Wójciak postawiła na dwuznaczną grę pomiędzy prywatnością aktorów i pełnym dystansu – ale też zabarwionym dowcipem – konstruowaniem postaci na scenie (imiona bohaterów mieszają się z imionami występujących, a aktorzy przytaczają anegdoty o pracy w Bagateli). Wykonawcy tworzą także – jak sami nazwali tę formację na Facebooku – „zespół klezmerpunkowy”, który na scenie śpiewa i gra na żywo głównie repertuar klasyczny (utwory Giuseppe Verdiego, Gustava Mahlera, Maurice’a Ravela i Jerry’ego Bocka) oraz kompozycje Piotra Peszata – na przykład do słów napisanej przez Witolda Mrozka piosenki „Jewish Man”. Odpsychologizowane aktorstwo w połączeniu z zaaranżowanym przez Magdalenę Przybysz ruchem scenicznym pozwalają, by tekst debiutującego dramaturga dosadnie wybrzmiał na scenie. Mrozek sprawnie połączył nawiązania historyczne, obszerne cytaty literackie i elementy dziennikarskiego reportażu z odwołaniami do książki „Legendy o krwi. Antropologia przesądu” Joanny Tokarskiej-Bakir oraz z narracją charakterystyczną dla przewodników wycieczek. Intertekstualny utwór, choć pełen czarnego humoru, pozostaje jednak nieco hermetyczny. Szkoda, że twórcy nie zdecydowali się uszczuplić wielowątkowej struktury tekstu, rozwijając pełniej tylko kilka wybranych motywów.

Debiut dramaturgiczny Mrozka sprowokował dyskusję na temat etyki recenzenta, który łączy zawód dziennikarza z czynną pracą w teatrze. Łukasz Drewniak w „Kołonotatniku” z żalem stwierdza, że oto kolejny krytyk – po między innymi Grzegorzu Niziołku, Tomaszu Cyzie, Romanie Pawłowskim i Pawle Soszyńskim – „przeszedł na drugą stronę barykady”. Traktuję słowa Drewniaka, z powodzeniem wypełniającego obowiązki krytyka, dyrektora festiwalu i moderatora dyskusji z artystami, z przymrużeniem oka: „To nieprawda, że granice między twórcą a krytykiem są dziś płynne. Myślę, że powinny być jeszcze mocniej wyznaczone ze względu na ograniczony rynek pracy, konkurencję wśród artystów najmłodszego pokolenia, prawo do rzetelnej oceny dzieła sztuki”. Kiedy recenzent pisze o praktyce znanej od lat: „Nie wierzę, że to będzie kiedykolwiek akceptowalne przez środowisko i czytelników”, trudno oprzeć się wrażeniu, że próbuje wywołać burzę w szklance wody.

Twórcy „«Żyda» z Wesela. Wycieczki krajoznawczej” dzielili się w trakcie prób efektami swojej pracy dramaturgicznej, dzięki czemu obok tekstu i jego scenicznej realizacji powstało na Facebooku cyfrowe miniarchiwum czy raczej: platforma wymiany wiedzy. Korzystając z niej, można podążyć za wskazanymi, historyczno-literackimi tropami, między innymi przeglądając wycinki prasowe z dwudziestolecia, poznając plotki z życia małej Wisi Szymborskiej czy Romana Brandstaettera.

Twórcy przedstawienia przytaczają także i taką anegdotę: w 1981 roku historyk profesor Witold Kula w artykule „Zmartwychwstanie” napisał, że Pepa Singer urodziła dziecko Józefa Piłsudskiego. Reakcje czytelników były natychmiastowe: czy to prawda? Redakcja „Nowych Książek” wydała sprostowanie: „Tekst ten zawierał po prostu pewien pomysł literacki i tak właśnie, w poetyce fantazji, należy go czytać”. Dając się ponieść poetyckiej fantazji scenariusza „«Żyda» z Wesela”, można zapomnieć o jego aktualności. Chociażby o tym, że w październiku 2019 roku – kiedy trwały pierwsze próby do przedstawienia – na murze dawnego getta żydowskiego w Krakowie anonimowi sprawcy namalowali swastykę i antysemicki napis. Obydwa zdarzenia pozornie nie mają ze sobą nic wspólnego. Ale czy fakt, że na scenie Bagateli znowu słyszymy jidysz, wszyscy w Polsce akceptują bez żadnych wątpliwości?

 

„Żyd” z Wesela. Wycieczka krajoznawcza
w oparciu o Romana Brandstaettera i Stanisława Wyspiańskiego

reżyseria: Klaudia Hartung-Wójciak
dramaturgia: Witold Mrozek
kostiumy: Marcin Wojciechowski
muzyka: Piotr Peszat
ruch sceniczny: Magda Przybysz
reżyseria świateł: Marek Oleniacz
przygotowanie wokalne: Natalia Hodurek
Teatr Bagatela w Krakowie
premiera: 13.12.2019

fot. Piotr Kubic | źródło: bagatela.pl