Archiwum
16.05.2011

Słowa stają się nieadekwatne*

Sylwia Czubała
Sztuka

Ważnym elementem prac Jenny Holzer jest spełniające rolę „atramentu” światło. Teksty „pisane” światłem mają tę właściwość, że są niematerialne, efemeryczne. Pojawiają się na murach i historycznych budynkach, rozświetlają tafle wód miejskich i oceanicznych po to, by za chwilę zniknąć z obszaru widzenia.

Tekst gra w większości prac Holzer pierwszoplanową rolę, jest również nierozerwalnie złączony z płaszczyzną, na której występuje. To właśnie symbioza liter i różnorodnych podłoży sprzyja nielinearnym sposobom odczytywania prezentowanych przez artystkę treści.  Mimo że obcujemy cały czas ze słowem, to jednak wymaga ono wytężonej uwagi widza, a nie jedynie czytelnika. Gdy mierzymy się z klasycznym tekstem pisanym, nieruchomym, stałym w swojej fizyczności, towarzyszy nam poczucie pewnej skończoności w wymiarze formy prezentowanego tekstu, ograniczonego ramami okładki, szerokości kartki, wielkości muru (w przypadku graffiti) czy billboardu (reklamy). Inaczej w realizacjach Holzer: ciągłe przemieszczanie się słów w różnych kierunkach buduje obraz płynnego przepływu treści. Zahipnotyzowany widz trwa w jednym punkcie, do którego co chwilę dopływają kolejne cząstki tekstu, składające się w rezultacie na jedną „całostkę” – sentencję, wyrażenie. Kilka „całostek”  łączy się w całość ideową, lecz nie fizykalną. Ciągła rotacja prowadzi do cyklicznego zastępstwa jednych słów na inne w strefie granicznej każdego ekranu, obrazu. Zawieszenie sprzyja kontemplacji treści.

Prace zaprezentowane w Poznaniu w ramach projektu „My skin” objęły projekcje wierszy Wisławy Szymborskiej na fasadach Starego Browaru i poznańskiego Ratusza oraz wystawę prac malarskich w Art Station Foundation. Na parterze galerii wyeksponowano także granitową ławkę, jeden obraz z cyklu map obrazujących strategie inwazji w Iraku oraz instalację LED. Główne sale obejmują prezentację dwóch cykli prac wchodzących w skład „Redaction Paintings”, które zostały zaprezentowane w 2007 roku na Biennale w Wenecji. Do jednego z nich należą obrazy olejne na płótnie, które przedstawiają odciski dłoni amerykańskiego żołnierza podejrzanego o popełnienie zbrodni w Iraku. Cenzor zamalował na czarno wszelkie informacje umożliwiające ewentualne odkrycie tożsamości oskarżonego. Holzer zgromadziła dokumenty, które rząd Stanów Zjednoczonych postanowił ujawnić: pisemne zeznania, dyrektywy, wyroki sądowe, notatki z zeznań oraz inne ważne akta odnoszące się do warunków panujących na Bliskim Wschodzie. Jak twierdzi artystka, postanowiła włączyć ten materiał dowodowy do swoich realizacji, ponieważ niewiele osób zdawało sobie sprawę z tego, że jest on ogólnie dostępny.

W kolejnym cyklu pojawiają się naniesione na płótna metodą sitodrukową, powiększone dokumenty, które zostały poddane bardzo silnej cenzurze. Abstrakcyjne (na pozór) realizacje Holzer zestawione zostały z obrazami Henryka Stażewskiego. Geometryczne plamy intensywnych barw zastąpiły czarne, prostokątne miejsca. Choć nic nie jest w stanie przywrócić pierwotnego zapisu, zabieg ten pozwala jak gdyby wskrzesić go do życia za pomocą tętniącego koloru. Indywidualne cechy jednostki ludzkiej zostały wytracone w procesie cenzorskiego wymazywania.Powróciły jednak za sprawą decyzji artystki, która  poprzez akt twórczy przywróciła tożsamość dokumentom oraz osobie, którą identyfikowały.

Artystka czasem rzutuje słowo (jak w przypadku projekcji architektonicznych), czasem pozwala mu zmaterializować się na płótnie lub w postaci obiektu. Tworzy wtedy tunelowe, bransoletowe konstrukcje świetlne, uwodzące pulsującym światłem diod. Bez wątpienia, realizacje projektowane na fasadach budynków uwalniają tekst z większą siłą. Nie bez wpływu na taki stan rzeczy pozostaje przeskalowana monstrualna czcionka. Prace Holzer mają to do siebie, że zespalają się z tkanką miasta, z przestrzenią publiczną. Mam wrażenie, że niektórym projektom zaprezentowanym w Art Station Foundation brakuje owego „powiewu wolności”. Wyjęcie ich z kontekstu miejsca i ulokowanie w przestrzeni galeryjnej uczyniło z nich eksponaty o zubożonym przekazie.

Czy finalne znaczenia słów to sentencje pochodzące z cyklu „Truizmów” (zestawu autorskich tekstów powstałych w latach1977–1979), czy z tekstów znanych literatów i poetów – zawsze jednak w momencie udostępnienia stają się, jak mówi artystka, „dobrem publicznym”. Celowo przywołuję ten aspekt w zakończeniu. Słowa pochodzące z realizacji Holzer także docierają do odbiorcy na końcu, po pewnym czasie. By mogły one stać się bliskie, muszą przejść niezbędny etap przechowywania, a w rezultacie – fazę konsolidacji. Dopiero w jej wyniku utrwalamy pewne nabyte informacje, tak zwane „ślady pojęciowe”. Dzięki nim możliwe jest później odtworzenie strzępków pamięciowych. Gdy to się uda, dostrzega się niespodziewanie, że projektowane teksty Holzer mogą być nam bardzo bliskie, wyrażać nasze przekonania polityczne, społeczne, odzwierciedlać podobne niepokoje i równie gorzkie refleksje.

* Fraza z „Truizmów” Jenny Holzer.

Jenny Holzer
Poznań, Art Stations / Dziedziniec Sztuki Starego Browaru
08.04–31.08.2011



Ważnym elementem prac Jenny Holzer jest spełniające rolę „atramentu” światło. Teksty „pisane” światłem mają tę właściwość, że są niematerialne, efemeryczne. Pojawiają się na murach i historycznych budynkach, rozświetlają tafle wód miejskich i oceanicznych po to, by za chwilę zniknąć z obszaru widzenia.