Archiwum
16.09.2013

Bez cenzury

Michał Piepiórka
Film

Dwa filmy Asghara Farhadiego, które nakręcił w ojczystym Iranie, przyniosły mu opinię jednego z najlepszych współczesnych reżyserów oraz możliwość stworzenia filmu poza nadzorem irańskiej cenzury – we Francji. Swoboda wypowiedzi może się jednak okazać pułapką wpędzającą w dosłowność i pustosłowie, w którą wpadło na przykład wielu polskich twórców po 1989 roku. Podobne niepokoje towarzyszyły premierze „Przeszłości”. Na usta cisnęły się pytania: jak Farhadi odnajdzie się w liberalnym społeczeństwie współczesnej Europy? Czy będzie potrafił powiedzieć o niej coś ciekawego, jak czynił to, opowiadając o codzienności irańskiej?

Wyjazd z Iranu i osadzenie akcji najnowszego filmu we Francji były testem na wszechstronność reżyserskiego rzemiosła Farhadiego, który – co trzeba od razu jasno powiedzieć – zdał bardzo dobrze, choć jedynie otarł się o geniusz swoich poprzednich filmów. W „Co wiesz o Elly?” i „Rozstaniu” widzieliśmy skomplikowane relacje małych wspólnot – towarzyskich i rodzinnych – które musiały zmierzyć się z głęboko ukrytymi tajemnicami i niełatwymi do zaakceptowania prawdami. Reżyser prezentował je z maestrią najwybitniejszych twórców thrillerów, trzymając widza przez cały czas w napięciu, mimo że opowiadał jedynie o relacjach międzyludzkich, oczyszczając narrację z wszelkich ozdobników. Wartością dodaną opowiadanych historii było subtelnie odmalowane tło społeczne współczesnego Iranu, na którym rozgrywały się intymne dramaty. Religijne i obyczajowe ograniczenia determinowały działania bohaterów i przeszkadzały w swobodnym podejmowaniu życiowych decyzji. Akcja, na której koncentrowała się kamera Farhadiego, wynikała wprost z konkretnego społecznego osadzenia bohaterów. Zamiana dobrze znanego Iranu na zupełnie odmienną obyczajowo Francję groziła zagubieniem przez reżysera wrażliwości społeczno-obyczajowego komentatora. Na szczęście tak się nie stało i to charakterystyczne dla niego zacięcie wciąż jest wyczuwalne, pulsuje pod powierzchnią opowieści o rodzinnych tajemnicach, winach i skomplikowanych uczuciach. Bez niego filmy Farhadiego wypadłyby jedynie jak dobrze napisane dramaty rodzinne.

W „Przeszłości” Farhadi kontynuuje to, co potrafi najlepiej – snuje historię o pułapkach uczuć i nieporozumień, rozgrywającą się jedynie w dialogach. Przez ponad dwie godziny obserwujemy bohaterów rozmawiających o swojej przeszłości, która nieustannie wpływa na teraźniejszość. Podobnie jak we wcześniejszych filmach, powoli „Przeszłość” odsłania tajemnice, prawdy i półprawdy, raz po raz każąc widzom na nowo rewidować wiedzę o obserwowanej rzeczywistości i nie pozwalając ani przez moment popaść w znużenie narracją pozbawioną tego wszystkiego, czego byśmy oczekiwali od wizualnie atrakcyjnego kina. Farhadi kolejny raz potwierdza, że jest największym we współczesnym kinie mistrzem wydobywania napięcia z tego, co codzienne i z pozoru banalne.

Ahmad przyjeżdża do Francji z Iranu, do którego przeprowadził się po nieudanym małżeństwie z Francuzką. Teraz powraca, by dać jej rozwód i tym samym zezwolić na jej kolejne małżeństwo. Spotyka jej dzieci z poprzedniego małżeństwa, które przez okres ich wspólnego życia wychowywał oraz syna nowego narzeczonego swojej byłej żony. Wszystko wydaje się w porządku – dzieci mieszkają wspólnie, a Marie oczekuje kolejnego potoma, tym razem ze związku z Samirem. Ahmad nie potrzebował jednak więcej niż jednej nocy spędzonej w domu Marie, by odkryć, że jej rodzina wcale nie oczekuje w radości nowego początku.

Farhadi nie poprzestaje na demonstrowaniu nam swojego kunsztu wikłania pozornie oczywistych sytuacji, prowadzeniu odbiorcy mylnymi tropami tylko po to, by jednym wypowiedzianym przez swoich bohaterów słowem unieważnić wszystko, czego to tej pory się domyślaliśmy. Misterna konstrukcja scenariusza to jedynie egzemplarz – przykład problemów, z jakimi muszą się zmierzyć współczesne, patchworkowe rodziny, będące owocem naszej współczesnej, liberalnej kultury. Kolejne dzieci pojawiające się z nowych związków cierpią najbardziej z powodu niestałości uczuciowej swoich rodziców. Są zmuszone mieszkać z potomkami nowych partnerów swoich rodzicieli i być wychowywanymi przez nowych „tatusiów” i „mamusie”. Dlatego właśnie na nich koncentruje się Farhadi, a w szczególności na Lucie – dorastającej córce Marie, niepotrafiącej pogodzić się z faktem, że jej matka ma zamiar poślubić kolejnego mężczyznę. Dziewczyna wie, że najprawdopodobniej i ten związek nie potrwa zbyt długo. Zagubienie dzieci we wciąż komplikujących się rodzinnych relacjach jest najbardziej dotkliwe, kolejne mieszkania muszą one na nowo nazywać swoim domem.

Farhadi nie upomina ani nie moralizuje. Wrzuca nas jedynie w kontinuum życia pewnych ludzi. „Przeszłość”, podobnie jak „Rozstanie”, nie ma wyraźnego początku ani domknięcia wszystkich wątków, sugerującego jakiekolwiek rozwiązanie. Pozwala nam jedynie podpatrywać przez moment sceny z życia współczesnej, zachodniej rodziny znajdującej się w kryzysie. Irański reżyser nie stara się stawiać diagnoz, nie wskazuje na możliwe przyczyny takiego stanu rzeczy – pokazuje zachowania i uczucia ludzi żyjących bez poczucia bezpieczeństwa, które daje stabilność życia rodzinnego. Widzialną oznaką kryzysu współczesnych stosunków międzyludzkich jest wszechobecna w filmie depresja, która jest ceną, jaką musi ponosić zachodnie społeczeństwo za płynność i swobodę uczuciowego życia.

„Przeszłość” udowadnia, że Farhadi nie jest jedynie reżyserem „lokalnym”, potrafiącym znakomicie poruszać się na własnym obszarze społeczno-kulturowym. Tworząc film we Francji, Irańczyk potrafił równie przekonująco wypowiedzieć się o kulturze zachodniej i to bez popadania w banał czy ton moralizatorstwa.

„Przeszłość” nie posiada jednak napięcia i subtelności poprzednich scenariuszy, być może dlatego, że Farhadi musiał się zmierzyć z kulturą bardziej ekstrawertyczną, w której nie ma zbyt wielu obyczajowych limitów, więcej jest na powierzchni niż wewnątrz. Trudno w niej ukryć sekret, a odkryty, by poruszył, musi być bardziej drastyczny. To, co w „Rozstaniu” pozostawało w sferze niedopowiedzenia, tu zostaje w pełni wypowiedziane – i to może jedyna, choć najpoważniejsza, pułapka, w którą wpadł Farhadi.

„Przeszłość”
reż. Asghar Farhadi
premiera 6.09.2013

Zobacz także:

alt