Archiwum
12.09.2012

Rozmowa Pawła Lewandowskiego z Adrianem Kucińskim, członkiem Stowarzyszenia Nastawnia, współtwórcą Międzynarodowego Programu Rezydencji Artystycznych, oraz Patrikiem Kovačovskim, słowackim artystą, obecnym rezydentem programu.

Czym zajmuje się Stowarzyszenie Nastawnia, pomysłodawca Międzynarodowego Programu Rezydencji Artystycznych?
A.K.: Zakładając Nastawnię w 2010 roku, mieliśmy jeden wspólny cel, czyli wspieranie i realizacje niekomercyjnych przejawów kultury i sztuki. Aktualnie, obok Międzynarodowego Programu Rezydencji Artystycznych w Poznaniu, jesteśmy w trakcie przygotowywania drugiej edycji projektu o nazwie Bagaż Podręczny, którego od października do grudnia będzie można posłuchać na antenie radia Afera.
Sam Międzynarodowy Program Rezydencji Artystycznych w Poznaniu ma na celu stworzenie platformy współpracy i wymiany doświadczeń artystów z zagranicy z polskimi twórcami. Poprzez projekt chcemy stworzyć przestrzeń do wspólnego działania, inspiracji, wzajemnej komunikacji i powstania nowych projektów w Poznaniu. W ramach rezydencji odbywają się między innymi warsztaty artystyczno-edukacyjne, skierowane do różnych grup społecznych, spotkania, wystawy, instalacje i panele dyskusyjne.

Jak przedstawia się dotychczasowa historia poznańskich rezydencji?
A.K.:
W ubiegłym roku w ramach pilotażowej edycji MPRA gościliśmy czworo artystów. Byli to Hannah Chamion (Szkocja), Sieand B. Cashell (Irlandia Północna), Erika Miklóšová (Słowacja), Björn Drenkwitz (Niemcy). Tegoroczną, wiosenną edycję programu zainaugurowali Milan Loviška (Słowacja) i Angelo Romano (Szwajcaria). Obecnie gościmy Veronikę Tzekovą (Bułgaria) i Patrika Kovačovskiego (Słowacja). Veronika Tzekova zajmuje się sztuką, performansem w przestrzeni miejskiej i opracowaniem strategii kreatywnych. Głównym obszarem jej przemyśleń i działań artystycznych są sztuki piękne, rozmaite przestrzenie publiczne i miejskie wyobrażenia. Patrik Kovačovský to artysta na stałe mieszkający i pracujący w Bratysławie. Wykłada na Academy of Fine Arts and Design, gdzie pełni funkcję kierownika Pracowni Rzeźby w Architekturze. Swoje prace prezentował na wielu wystawach indywidualnych i zbiorowych, między innymi podczas X Documenta w Kassel, Expo 2000 w Hanowerze czy też Film Biennale w Paryżu.

Kto w ramach MPRA będzie gościł w Poznaniu w ramach najbliższej rezydencji?
A.K.: W październiku do Poznania przyjedzie Lenka Vítková z Czech, która mieszka i tworzy w Pradze. Tam zajmuje się przede wszystkim malarstwem, kuratorstwem oraz współpracą z pismami poświęconymi sztuce. Drugą rezydentką będzie Liliana Basarab z Rumunii. Jej projekt opierać się będzie na badaniach emocjonalnej geografii w odniesieniu do Poznania i jego mieszkańców, związanej z upływem czasu i jego reprezentacjami.

Patriku, po Milanie Lovišce i Erice Miklóšovej jesteś już trzecim Słowakiem wizytującym Poznań. Konsultowałeś przyjazd do Polski ze swoimi rodakami?
P.K.: Nie, nie spotkałem się z nimi, ale wydaje mi się to normalne przy projekcie rezydencyjnym. Zaskoczyło mnie natomiast to, że w Polsce poza MPRA funkcjonuje właściwie jeszcze tylko jeden program tego typu. Poznań ma za granicą w świecie artystycznym dobrą prasę dzięki Mediations Biennale. Specyficzna historia miasta i położenie blisko Niemiec sprawiają, że jest niezwykle atrakcyjnym miejscem dla ludzi sztuki.

Od środy, 12 września będziemy mogli zobaczyć w Arsenale wystawę kończącą Twoją poznańską rezydencję, „Second Space”.
P.K.: W Arsenale zaprezentuję prace powstałe na warsztatach, które przeprowadziliśmy w Świebodzinie. Punktem wyjścia dla uczestników było słynne wideo Nam June Paika, nakręcone podczas wizyty papieża Pawła VI w Nowym Jorku. Artysta nakręcił krótki dokument filmowany z perspektywy taksówki, w której na skutek zamknięcia ulic zmuszony był spędzić dłuższy czas. Duży kontrast między materiałami dokumentującymi pobyt papieża wyświetlanymi w telewizji a tym, co zobaczył po odtworzeniu nagrania z własnej kamery, ogromnie go zaskoczył.

Udając się do Świebodzina, liczyłeś na podobne efekty?
P.K.: Zamiar był taki, żeby każdy z uczestników wykonał własny film dokumentujący tę wizytę. Niektórzy podeszli krytycznie do tematu, podejmując polemikę z wizerunkiem Chrystusa, który w rzeczywistości stoi bardzo blisko dużego marketu Tesco. Z jednej strony, sytuacja ta jest zupełnie normalna, z drugiej – widać jej absurdalność. W projekcie brali udział młodzi kuratorzy i artyści z Poznania i Wrocławia.

W Twojej twórczości, jak sam podkreślasz, dominują dwa główne problemy: szeroko pojęta „sfera społeczna” oraz czas ze swoimi mechanizmami zapominania, zacierania, ale i wspominania, przypominania. W Poznaniu realizowałeś we współpracy z Agatą Walas i Mariuszem Urbanem projekt pod tytułem „Recalling and Forgetting”, zwieńczony wystawą w Kolektywie 1a.
P.K.:
W życiu człowieka przychodzi chwila, kiedy zmienia on swoje postrzeganie czasu – w pewnym momencie zdaje sobie sprawę, że wiele rzeczy mu po prostu umyka i są one dostępne jedynie przez zawodny filtr pamięci, często w postaci wybrakowanej i niekompletnej, a prawie zawsze ukazującej tylko ich jeden konkretny aspekt. Wystawa w Kolektywie była efektem kilkuletniej pracy w państwach Grupy Wyszechradzkiej, podczas której zbierałem stare zdjęcia z podobnego okresu w każdym z odwiedzanych krajów. Choć na pierwszy rzut oka wyglądają one bardzo podobnie, to w rzeczywistości widać na nich subtelne różnice, na przykład w pozach czy teatralnych gestach osób uwiecznionych na fotografiach.

Masz duże doświadczenie z różnymi typami przestrzeni wystawienniczych. Twoje prace można było zobaczyć między innymi w katolickim kościele, synagodze, ale i w fabryce. Wszędzie tam sztuka wyraźnie wiązała się z miejscem jej ekspozycji. Czy przestrzeń Kolektywu także wpłynęła na ostateczny kształt wystawy?
P.K.: Tak, nie chciałem, żeby prace wisiały w tradycyjnej galerii. Zależało mi na miejscu bardziej intymnym, z własną historią. Kolektyw, gdzie mieścił się wcześniej sklep tekstylny – a teraz jest to punkt spotkań młodych i starszych, miejscowych i gości – idealnie nadawał się do tego zadania. Staraliśmy się tak dobrać prace, żeby zwrócić uwagę na główne procesy ludzkiej pamięci – zapominanie oraz uporczywe, najczęściej nieudane, próby wywołania z pamięci pełnego obrazu czy wizerunku.

Dušan Brozman opisując Twoją twórczość, zwrócił uwagę na bardzo istotny jej aspekt wynikający z niebezpiecznego zdarzenia z Twojej biografii. Jego zdaniem, wiele z twoich prac próbuje uporać się z traumą porażenia prądem, które nieomal skończyło się dla ciebie tragicznie.
P.K.: Był to dla mnie niezwykle ważny moment. Zapadłem wówczas w śpiączkę, podczas której wizualizowały się w mojej głowie formy rodem jakby z innego wymiaru. Nie było to jednak dla mnie przeżycie sakralne, ale raczej właśnie swoiste doświadczenie innego wymiaru rzeczywistości. W swoich wcześniejszych pracach wielokrotnie posługiwałem się dużymi dmuchanymi przedmiotami, do których można było wejść. Były to z góry skazane na niepowodzenie próby pokazania tego, co wtedy widziałem, czy raczej co odczuwałem. Wszystkie te wytwarzane przez mnie obłe struktury posługiwały się jednak wciąż językiem geometrii, a tamte formy funkcjonowały w zupełnie innym, nieprzekładalnym na nasz język porządku.

Jesteś absolwentem wydziału rzeźby Akademii Sztuk Pięknych w Bratysławie. Od dawna jednak wyrażasz się w wielu artystycznych mediach: fotografii, instalacjach, sztuce wideo. Sprowokowało to nawet Zuzanę Bartošovą do stwierdzenia, że studiowałeś rzeźbę tylko po to, żeby przekraczać jej granice.
P.K.: To prawda, jestem artystą multimedialnym, lubię interakcje między różnymi formami wyrazu.

Ta sama kuratorka zwróciła uwagę na to, że często w swojej pracy szukasz możliwości zabawy z widzem.
P.K.: Artysta powinien komunikować się z widzem. Nadejście postmodernizmu utrudniło tę komunikację, sprawiając, że wszystko można nazwać już sztuką. Myślę, że nadeszła chwila, kiedy coraz częściej kwestionuje się pojęcie artyzmu, ponieważ sztuka przestała być sama w sobie ciekawa. Według mnie, humor jest alternatywą dla tej sytuacji. Zaproponowanie widzowi udziału w jakiejś grze sprawia, że ponownie sztuka wydaje się interesująca.

Gdzie poza Poznaniem będzie można jeszcze wkrótce zobaczyć Twoje prace?
P.K.: Pojawiła się propozycja współpracy z parą włoskich kuratorów przy pewnym projekcie na weneckie Biennale, ale w chwili obecnej nie mogę zbyt wiele na ten temat powiedzieć. Mam w planie także wykład w Berlinie. Wkrótce wyjeżdżam do Korei Południowej, gdzie w październiku przy współpracy z Mosan Museum i miejscowymi artystami będę tworzyć dużą rzeźbę z granitu. Przed opuszczeniem Poznania mam jeszcze oczywiście w planie wernisaż „Second Space” w Arsenale oraz spotkanie autorskie w Instytucie Filologii Słowiańskiej UAM.

Więcej informacji na temat programu rezydencji artystycznych można znaleźć na stronie internetowej: www.m-pra.org.

Fot. Patrik Kovačovský, praca z cyklu „Recalling and Forgetting”, dzięki uprzejmości artysty.

alt