Archiwum
13.06.2011

Wystawa „Kłusownicy” w poznańskiej Galerii Miejskiej Arsenał jest próbą pochwycenia aury, jaka otacza zło – zjawisko, będące przedmiotem potępienia i zarazem fascynacji. Artyści zaproszeni do współpracy przez kuratorkę Annę Czaban, badają mroczne oblicza rzeczywistości.

Wystawa nie ma na celu przedstawienia, czym zło jest, nie rozstrzyga kwestii moralnych, zachęca raczej do odejścia od utartych przekonań na ten temat. Przekraczając próg Arsenału, natkniecie się na postać od stóp do głów pokrytą czarną, połyskliwą mazią. Przypomina żołnierza, z naciągniętym na głowę kapturem, w masce gazowej. U jego stóp spoczywają dwa niewielkie telewizory. Wyświetlają ujęte w pętle filmowe zapisy fragmentów rzeczywistości. Kultura, natura, cywilizacja – przynależne do nich obrazy przewijają się w urywkach found footage. Choć praca Michała Dudka nosi tytuł „Bez wspomnień”, symultanicznie wyświetlane utwory zdają się naśladować działanie pamięci. Czy są wspomnieniami odebranymi mrocznej postaci, trzymającej w rękach człekokształtne twory przypominające nierozwinięte płody? A może to właśnie bezpańskie wspomnienia nienarodzonych dzieci?

Jedwabista czerń rozprzestrzenia się, spowijając kolejne prace – delikatne obiekty autorstwa E. S. Mayorgi. Miniaturowe budynki rodem z utworów Edgara Allana Poe, tonące w kałużach oleju silnikowego, emanują niezdefiniowanym urokiem. Wirujące nad ich dachami kamienie, pokryte częściowo włosami artysty, przywodzą na myśl ezoteryczne rytuały. Niepokoi jedynie tytuł instalacji: „The fall of the good taste” (ang. upadek dobrego smaku) – czyżby odnosił się do naszej fascynacji złowrogim przedstawieniem?

Na ścianie galerii wisi duża kolorowa fotografia autorstwa Piotra Żylińskiego. Na pierwszy rzut oka przypomina ona powiększoną widokówkę, jednak na tej wystawie nic nie jest tym, czym zdaje się być. Każda praca jest pułapką, im subtelniejszą, tym bardziej niebezpieczną. Patrząc na panoramę miasta, odbiorca nie domyśla się, że ogląda ją z perspektywy Adolfa Hitlera. Miejsca, w których ustawiano mównicę führera, wybierane były tak, by ten przemawiając, mógł się napawać widokiem. Piotr Żyliński odszukał kilkadziesiąt takich miejsc. Choć współczesna zabudowa różni się od tej sprzed lat, proporcje pozostają niezmienne – wciąż człowiek może poczuć, że miasto leży u jego stóp. Przerażający może tylko się wydać fakt, iż jest to miłe uczucie…

Pomieszczenia na piętrze zwodzą jasnymi przestrzeniami. Instalacja Ewy Axelrad sprawia wrażenie, że była tu od zawsze. „Plant”, niczym im-plant wszczepiony w galeryjny sufit, zagraża kształtem potężnego komina, przywodząc na myśl widmo nuklearnych katastrof. Szybko rozpraszają je fotografie z cyklu „Allerseeleen” autorstwa Aleksandra Bindera, świetlnymi refleksami wciągając w psychodeliczny trans. Promienie słońca przedzierają się przez korony drzew, by ugrzęznąć w oku dzikiej bestii. Artysta zaprasza nas do świata fantastycznych wizji, fascynujących i niepokojących zarazem. Zwierzęta nieruchomo wpatrują się w obiektyw, podczas gdy kamienne figury zdają się kroczyć przez senny las. Jasne, tęczowe klisze kryją tajemnicę, której sens odbiorca może jedynie przeczuwać. Feerię barw niespodziewanie przerywa seria ciemnych kolaży autorstwa Jakuba Czyszczonia. Artysta swobodnie obraca symbolami, budując własny język. Odnosi się do symboli mitologicznych, odkrywa podskórną tkankę miasta. Pomiędzy jego obrazami pojawia się fotografia Konrada Smoleńskiego. Choć stanowi ona część pewnej historii – powiększony kadr powstającego dopiero filmu, będącego owocem rezydencji autora w Los Angeles – jest samowystarczalna. Uchwycony moment wydaje się kwintesencją kuratorskiego zamysłu wystawy – obrazem fascynująco mrocznym, tajemniczym, a jednocześnie pociągającym.

Natomiast praca zatytułowana „Zdziczenie” to ujmująca alegoria rzeczywistości. Trzy niewielkie fotografie przedstawiają drzewka bonsai, którym artysta postanowił ofiarować wolność. Przesadził je do większych doniczek, zrezygnował też z kształtowania gałęzi. Okazało się, że rośliny nie mogą poradzić sobie z nadmiarem swobody – jedno z drzewek umarło pod ciężarem wolności, o wiele trudniejszej niż zniewolenie.

W inny świat przenoszą nas obrazy Zofii Nierodzińskiej składające się na cykl „Trwoga”, którego pierwszy akt pojawił się już na parterze galerii. Delikatny modelunek, szara paleta, jedynie nieśmiałe przebicia barw. Młody chłopiec prezentuje swoje wdzięki, balansuje na granicy erotyzmu i dziecinnego skrępowania. Jego ucho zdobi monstrualny kwiat. Kolejne płótna otwierają surrealne przestrzenie.

Choć z założenia odrzucamy zło, często staje się naszym udziałem. Język oferuje nam określenia, takie jak „zło konieczne”, „mniejsze zło”, „słuszny gniew”, ofiarowując cały arsenał usprawiedliwień i wymówek. Rozstrzyganie jednak kwestii moralnych nie należy do zadań semantycznych kłusowników czy (za Umberto Eco) partyzantów. Ich celem jest uwolnienie cząsteczki zła, którą nosi w sobie każdy oraz ukazanie fascynującej dwuznaczności ludzkiej duszy, dotarcie do źródeł dzikich impulsów, które nie zawsze możemy kontrolować. Zamysł kuratorski Czaban nie obejmuje psychologicznych analiz, przeciwnie – jest próbą dotknięcia zjawiska o dużo szerszym znaczeniu, jednocześnie niemalże nieuchwytnego. Prace zebrane na wystawie opierają się konceptualnej interpretacji. Ich sens, bardziej wyczuwalny niż nadany buduje w przestrzeni galerii aurę dwuznaczności. Choć wystawa, będąca jednocześnie premierą przedstawianych dzieł, jest przedsięwzięciem ryzykownym, czasami warto podjąć wyzwanie. Czaban z powodzeniem zrealizowała interesujący, bardzo świeży, również pod względem ekspozycji projekt. Na szczególną uwagę zasłużyły instalacje site specific: wspomniana wcześniej konstrukcja Ewy Axelrad oraz praca autorstwa Olafa Brzeskiego zamykająca wystawę – kończąca przedstawienie niczym czarna kurtyna – zatytułowana paradoksalnie: „Dobry początek”.

„Kłusownicy/Guerillas”
Kuratorka: Anna Czaban
Poznań, Galeria Miejska Arsenał
13.05. – 12.06.2011



Wystawa „Kłusownicy” w poznańskiej Galerii Miejskiej Arsenał jest próbą pochwycenia aury, jaka otacza zło – zjawisko, będące przedmiotem potępienia i zarazem fascynacji. Artyści zaproszeni do współpracy przez kuratorkę Annę Czaban, badają mroczne oblicza rzeczywistości.