Archiwum
12.04.2012

Nietykalni

Jakub Kaczmarek
Muzyka

O Kobietach mówi się, że są tak alternatywni i prawdziwi, że nietykalni. Mało jest w Polsce legendarnych już dziś zespołów, które powstały po roku 2000.

Trójmiejska grupa działa na rynku muzycznym już od 13 lat. Mają na koncie cztery płyty długogrające. Kobiety zmienne są, więc na przestrzeni lat zmiany składu były nieuniknione. Obecny skład grupy to: Grzegorz Nawrocki – wokal i gitara, Paweł Nowicki – wibrafon i instrumenty klawiszowe, Karol Pawłowski – perkusja, Patryk Stawiński – gitara basowa, Marta Handschke – wokal, syntezator. Nieobecna Nela Gzowska, zastąpiona przez Patryka S., pożegnała się z zespołem tuż po nagraniu albumu „Mutanty”. Nowy basista, znany z Homosapiens i Loco Star, znajduje jeszcze czas, by grać na jednej scenie z Marią Peszek. Dzięki tej muzycznej elastyczności, idealnie wtapia się w stylistykę alternatywnej mieszanki psychodelicznego popu.

Psychodeliczny pop. Określenie dość ryzykowne, bo jedno tak naprawdę może wykluczać drugie. Zespół Kobiety w 2000 roku płytą zatytułowaną po prostu „Kobiety” dostał się do polskiej czołówki alternatywnego grania. W czasach, kiedy Internet nie pomagał jeszcze młodym zespołom przebić się jedną piosenką, trzeba było nagrać album, który zostanie dobrze odebrany przez krytykę, a dzięki temu zauważony. Grupa Grzegorza Nawrockiego nagrała debiut określany dziś mocarnym. Teksty napisane prostym językiem, odwoływały się do filmów Federica Felliniego czy Akiry Kurosawy. Obok inspiracji Markiem Grechutą, u Kobiet słychać też My Bloody Valentine, a wszystko wprowadza nas w trans, w którym zwrotki, przejścia i refreny pozostawiają niedosyt. Na kolejne albumy musieliśmy jednak sporo czekać („Pozwól sobie” 2004, „Amnestia” 2007). Ostatni album, „Mutanty”, wydany w październiku zeszłego roku miał już więcej popu niż psychodelii. Dobrego popu.

Nie oznacza to, że zespół złagodniał. Pierwsze dźwięki ze sceny poznańskiego klubu Fabrika przyniosły nam piosenkę „Z mieszkania nade mną”, która płynnie przeszła w „Radiowozy”. Ten kontrast między pierwszą piosenką z debiutu, połączony z nowym materiałem idealnie oddał ducha tego zespołu. Utwory były więc psychodeliczno-popowe, jak i popowo-psychodeliczne. Dalsza część koncertu promowała nową płytę, która nie miesza tych dwóch styli równomiernie. Mogliśmy więc posłuchać większości nowych utworów: „Nowy wspaniały świat”, „Guru”, „Miłość to mit”, „Łajka” i „Tak pięknie nie kłamał jeszcze nikt”. Na scenie widać było, że muzycy czują się świetnie i dają z siebie wszystko mimo małej frekwencji w klubie. Kontakt z publicznością był naturalny. Grzegorz Nawrocki grzecznie spytał: „co słychać ?” i przekonywał nas do tego, żeby każdy z nas przyznał się do bycia Mutantem, przy okazji grając singiel o tym samym tytule. Zespół zabawiał nas żartami na temat Pawła Nowickiego i odejścia poprzedniej basistki. Nawet dwukrotnie nieudane rozpoczęcie utworu nie wzbudzało irytacji tłumu, lecz szczere uśmiechy. Ostatnia piosenka z nowej płyty „Jak niedźwiedź” zadedykowana została Johnny’emu Cashowi i zakończyła łagodniejszą część koncertu.

Po niecałej godzinie publiczność dostała świetną lekcję z historii polskiej muzyki alternatywnej. Piosenki z poprzednich płyt w wersjach koncertowych przedłużały się z 4 minut do 8. Jedną z pierwszych prezentowanych kompozycji był „Kaszubski Szaman”. Każdy z muzyków miał chwilę, żeby ponieść się improwizacji. Grzegorz Nawrocki, kończąc główną partię, manipulował efektami gitarowymi, powodując długie, wyciszające echo, by zaraz podejść do klawiszy i razem z Pawłem Nowickim przyspieszyć tempo. Świetne partie basu w „Przygodzie na helu” dały pokaz, jak można w szybkim czasie stworzyć jedno muzyczne brzmienie z perkusistą. Sekcja rytmiczna pomagała odnaleźć się w tej bardziej psychodelicznej części koncertu. Karol Pawłowski, oprócz dobrej gry na perkusji, pokazał świetną zabawę dźwiękami, wydobywającymi się z jego ust, którą śmiało można by nazwać jazzowym bit boksem. Muzycy po półtorej godzinie podziękowali za świetną atmosferę, grając na bis wyczekiwane „Marcello”.

Zespół Kobiety pokazał klasę. Uznana i doświadczona grupa zachowała swoje ideały, wplatając dobre melodie do awangardowego języka. Nadal można robić ciekawe, lekkie piosenki, mające więcej niż jeden chwytliwy refren, który pozostawia nam miejsce na własną interpretację.

Kobiety
Poznań, Fabrika
29.03.2012

alt