Archiwum
22.05.2015

Mechanizmy prawdy

Wojciech Jankowski
Film

Różnice między festiwalami filmów fabularnych a dokumentalnych widać gołym okiem: średnia wieku widzów na sali wzrasta, seansom towarzyszą nie tylko częste spotkania z twórcami, ale też tematyczne debaty, a pofilmowe dyskusje nie tylko wywołują ciekawość, ale i kształtują światopogląd uczestników. Tegoroczne Docs Against Gravity Film Festival (do niedawna Planete+ Doc Film Festival) to wciąż jeden z najjaśniejszych punktów na skromnej mapie prezentacji światowych dokumentów w Polsce.

Wybaczyć i nie zasłaniać

Te może zbyt szybkie i radykalne zmiany w nazwie i reklamowym wizerunku festiwalu należy wybaczyć. Nowa, zgrabna szata graficzna autorstwa Karo Koto zachęcała niezdecydowanych ciepłą kolorystyką i lekką, majową atmosferą, a sam szyld Against Gravity od dawna nie jest tylko znakiem „ukrytego” organizatora całego przedsięwzięcia oraz dystrybutora filmów, ale symbolizuje markę wspierającą dokumentalistów już na etapie produkcji i mającą w swoich szeregach sporo kreatywnych umysłów, sprowadzających na polskie ekrany ciekawe, często niełatwe w odbiorze, a wartościowe produkcje z całego świata. Należy wybaczyć też drobne organizacyjne potknięcia, takie jak utrudniony dostęp do opisu wyświetlanych filmów (brak katalogu i internetowe problemy techniczne), dezorganizacja części spotkań z reżyserami (przebieg tłumaczenia ustalany w trakcie rozmowy) czy brak dodatkowych projekcji zwycięskich tytułów po ogłoszeniu laureatów konkursów. Wybaczyć i nie zasłaniać tego, co festiwal ma najlepsze – programu filmów.

Bo tegoroczna selekcja była naprawdę bogata i już na wstępie trzeba było porzucić nadzieję na zobaczenie wszystkich czy nawet większości wyświetlanych produkcji. Przez 10 dni, w trzech polskich miastach (oprócz Warszawy, która stanowi serce całego przedsięwzięcia, projekcje odbywały się także we Wrocławiu i Bydgoszczy) można było zobaczyć blisko 130 filmów w prawie 20 sekcjach tematycznych stanowiących prawdziwie wszechstronny przegląd tematów z zakresu polityki, kultury, sztuki, ekologii, podróży, a nawet kuchni. I choć filmy dokumentalne nierzadko są bardziej wymagające wobec widza, publiczność na większości projekcji zdecydowanie dopisywała.

Obowiązkowo: nagrodzeni

Zdobywcą nagrody publiczności okazała się „Sól ziemi”, najnowszy film ikony światowego kina i bohatera tegorocznej retrospektywy – Wima Wendersa. Podczas gdy projekcje jego wcześniejszych obrazów (m.in. „Niebo nad Berlinem”, „Pokój 666” czy „Tokyo-GA”) cieszyły się umiarkowanym powodzeniem, o „Soli ziemi” mówili wszyscy. Film przedstawia historię życia Sebastião Salgado – jednego z czołowych brazylijskich fotografów, który zajmował się tematyką społeczną, a podróżując po świecie, pracował blisko ludzkiego cierpienia i problemów krajów Trzeciego Świata – powstał we współpracy z synem fotografa, Juliano Ribeiro Salgado. Fenomenalne zdjęcia Salgado, „gadające głowy” i dopieszczone filmowe ujęcia, a także historie jednostek wplątanych w dzieje całych narodów oraz głęboko humanistyczne przesłanie potrafią chwycić za serce. Dzięki powolnemu tempu i rytmowi filmowi Wendersa i Salgado bliżej do medytacji i refleksji nad światem niż do gloryfikacyjnego przedstawienia historii wybitnej jednostki. „Sól ziemi” stanowi portret wybitnego artysty, ale też portret jego, a więc i naszego świata; oddziałuje delikatnie, ale i trwale, poszukując prawdy o kondycji współczesnego człowieka.

Główną nagrodą przyznawaną już przez Jury (w składzie: reżyser Syllas Tzoumerkas, producent filmów dokumentalnych Mikołaj Pokromski oraz polski reżyser i scenarzysta Rafael Lewandowski) wyjątkowo w tym roku musieli się podzielić twórcy dwóch podobnych w tematyce, lecz skrajnie różnych w formie filmów: początkujący Nicolas Steiner, reżyser „Powyżej/Poniżej” oraz  uznana (lecz chyba wciąż mało znana) polska reżyserka Hanna Polak, autorka filmu „Nadejdą lepsze czasy”.

„Powyżej/Poniżej” (ang. „Above And Below”) to jedyny reprezentant gatunku dokumentu kreacyjnego na festiwalu, choć reżyser często w humorystyczny sposób łamie granice między kreacją a rzeczywistością. Przeplatając historie bezdomnych z wyboru ludzi i społecznych wykolejeńców z inscenizowaną wielką wyprawą na obcą planetę w połączeniu z muzyką indie i przesyconym kolorami obrazem, film Steinera stanowi kino przyjemne w odbiorze i nawołujący do dziecięcej wrażliwości widza. Reżyser bawi się teledyskową formą i muzycznym montażem, a problematykę swojego filmu traktuje z dystansem, chcąc ukazać poruszane tematy w uniwersalnej formie. Przy całej tej zabawie kinem Steiner nie spłyca jednak poruszanych problemów współczesnego świata i nie pozwala formułowanym pytaniom zaniknąć w eksperymentalnej formule. Natomiast druga produkcja to kontynuowana przez Hannę Polak bolesna analiza losu rosyjskich dzieci żyjących na granicy ubóstwa (by przypomnieć nominację reżyserki do Oscara w 2005 roku za „Dzieci z Leningradzkiego”). „Nadejdą lepsze czasy” zaś to historia 11-letniej Julii mieszkającej na wysypisku śmieci pod Moskwą, stawiająca postać małego dziecka na tle skrajnego ubóstwa, brudu, beznadziei i patologii. I choć Polak skupia się na uniwersalnym, ludzkim wymiarze historii, projekcjom ogromnego przedsięwzięcia reżyserki (wysypisko jest strzeżone, jego filmowanie zakazane, a okres zdjęć ostatecznie trwał 12 lat) podczas festiwalu towarzyszyła atmosfera wielkiego wydarzenia, ale też niełatwe rozmowy o rosyjskiej rzeczywistości  – zarówno problematyka, jak i sama forma filmu domagają się dyskusji zarówno w wymiarze politycznym, społecznym, jak i artystycznym.

Dyskurs

Dyskusji natomiast nie sprowokował prezentowany w ramach festiwalu nowy film czołowej amerykańskiej dokumentalistki Laury Poitras – „Citizenfour”. Dokument prezentujący historię działania Edwarda Snowdena w 2013 roku – ujawnienie tajnych dokumentów amerykańskich władz oraz ich polityczne, prawne i społeczne konsekwencje – porusza zaniedbany temat inwigilacji społeczeństwa za pośrednictwem nowoczesnych technologii. Klaustrofobiczna, zamknięta przestrzeń pokoju hotelowego w Hong Kongu, gdzie w ciągu 8 dni doszło do publikacji materiałów i rozmów Snowdena z zaufanymi dziennikarzami, sprawnie oddaje duszną atmosferę całej sytuacji, a w zderzeniu z archiwalnymi reportażami telewizyjnymi tworzy sugestywny obraz współczesnej polityki i jej wpływu na życie niczego nieświadomych obywateli. Obraz niepokojący, a niedaleki od prawdy. I choć dla obeznanych z historią Snowdena film może się okazać mało odkrywczy, to sprawna realizacja oraz nietypowy, pełen niuansów wgląd i poprowadzenie całej historii rekompensują ewentualne powtórki wątków, znanych z mediów.

I tak najciekawsze okazały się debaty po seansach innych tytułów – przede wszystkim „W piwnicy” Ulricha Seidla oraz „Scenie ciszy” Joshuy Oppenheimera, w których udział wzięli sami reżyserzy. Choć Seidl ostatnio jest rozpoznawalny głównie dzięki swoim fabułom (trylogia „Raj” czy „Import/Export”), filmy dokumentalne kręci już od początku kariery. Bezkompromisowy w artystycznej wizji i wyznawanych światopoglądach, austriacki reżyser tym razem zagląda swoim rodakom do tytułowych piwnic – ukrytych zakamarków ich mieszkań, ale także ich psychiki. Dyskusje po projekcjach były długie i nierzadko głośne, a uczestnicy festiwalu potrafili nawet zabierać głos tłumaczom. Seidl bowiem nie zatrzymuje się na obserwacji bohaterów (wśród których można znaleźć posiadaczy klaustrofobicznych basenów i wielkich węży, nieskromnych nazistów oraz miłośników sadomasochizmu), ale także rekonstruuje ekscesy swoich postaci na naszych oczach, prezentując tym samym obrazy niewygodne zarówno dla nich samych, jak i dla widza. I choć pytania o etykę dokumentalisty i granice odsłaniania ludzkich tajemnic na ekranie zadawano reżyserowi na każdym spotkaniu, na szczęście nie zabrakło też rozmów o narodowej ksenofobii i pozorach samoograniczeń.

„Scena ciszy” („The Look Of Silence”) Oppenheimera to dla każdego, kto widział wcześniejszy film reżysera, „Scenę zbrodni” („Act Of Killing”), pozycja obowiązkowa. Kontynuując temat współczesnego ludobójstwa w Indonezji, tym razem reżyser już mniej tłumaczy i objaśnia, a bardziej zadaje pytania o granice i znaczenie ludzkiego okrucieństwa. „Scena ciszy” to historia brata jednej z ofiar „antykomunistycznego” mordu, który udaje się (pod tłumaczeniem badań wzroku) do najistotniejszych morderców gangsterskiego rządu, by wysłuchać ich wersji wydarzeń. Są więc niespójne tłumaczenia, relacje okrutnych i nieludzkich zbrodni, a także to, co sprawia, że filmy Oppenheimera są tak wyjątkowe: przemyślana konstrukcja, złożona, pozwalająca „oddychać” prezentowanym scenom kompozycja oraz piękna i nienachlana metaforyka. Reżyser każe widzowi nie tylko słuchać i odtwarzać, ale też sugeruje kluczowe pytania i refleksje na temat historii politycznej i ludzkiej moralności. Spotkania z Oppenheimerem były więc pełne pytań o losy filmowych bohaterów, podejście i działania reżysera w trakcie 9-letniej podróży do Indonezji oraz prawdziwej refleksji nad filmowym obrazem. Chapeaux bas!

Prawda

Bogaty program całego wydarzenia udowadnia, że ilu dokumentalistów, tyle strategii zobrazowania prawdy. Wyprzedzając przebieg wydarzeń i myśląc o planowanej przez Against Gravity dystrybucji festiwalowych tytułów, warto wymienić wiele innych niezwykłych dokumentów: nową produkcję reżysera głośnej „Wiedźmy wojny” – „Imperium zapachów”; eksperymentalne, muzyczne „Od miejsca do miejsca” (znane też lepiej jako „Station to Station”), refleksyjny „Perłowy guzik”, kolejną część słusznie popularnego cyklu: „Yes Mani idą na rewolucję”; brazylijskie „Pixadores” czy „Słodki blues” („Sugar Blues”) o sekretach promowanej w sklepach żywności. Każdy z nich to przykład wszechstronności w filmowym ukazywaniu prawdy oraz badania jej mechanizmów oddziaływania na widza – wartość, z którą każdy przegląd filmowy chce być kojarzony.

A dla festiwalowych fanów program nazywanych już w slangu „doksów” to wciąż jedyna w swoim rodzaju dokumentalna uczta i wydarzenie, które mimo nielicznych potknięć, potrafi zachwycić różnorodnością tematyki i poetyki prezentowanych filmów. Jeśli tylko zatrzymać zapoczątkowaną tendencję mieszania powagi i rangi swojego programu z otoczką lżejszego, majowego, bardziej lokalnego wydarzenia i bardziej zadbać o wydarzenia towarzyszące, Docs Against Gravity Film Festival powinien już niedługo być częściej wymieniany wśród innych wielkich festiwalowych imprez w Polsce.

Docs Against Gravity Film Festival
Warszawa, Wrocław, Bydgoszcz
8–17.05.2015

alt