Archiwum
20.02.2015

Ludek boży

Piotr Dobrowolski
Teatr

Po 46 latach od prapremierowego wykonania „Misterium Buffo” Dario Fo tekst ten nadal celnie uderza w Kościół katolicki, piętnując obłudę duchowieństwa i wyśmiewając naiwność prowadzonej przez nie trzódki. Lech Raczak właśnie wystawił go po raz pierwszy w Polsce, przypominając, że wciąż jest artystą bezkompromisowym, gotowym rzucać wyzwanie każdej ideologii.

Dario Fo to włoski komik, aktor i pisarz, który – dopóki zdrowie mu na to pozwalało – chętnie występował przed publicznością, wygłaszając swoje testy i wzbogacając je elementami improwizacji. Sięgając do tradycji włoskich „opowiadaczy historii”, wędrownych gawędziarzy i blagierów, a także praktyki commedii dell’arte przyczynił się do wskrzeszenia jarmarcznej, komediowej praktyki teatralnej, która dzisiaj może być kojarzona przede wszystkim ze stand-upem. I choć rozśmieszanie publiczności było i jest ważnym aspektem jego pracy, Dario Fo to żartowniś, którego twórczość od zawsze dotykała poważnych tematów i problemów. Niczym średniowieczny błazen staje w obronie godności lekceważonych, poniewieranych i pomijanych, nie szczędząc ciosów bogatym, możnym i wszystkim tym, którzy mają władzę nad innymi. W borykających się z faszystowską przeszłością Włoszech trzymał się na uboczu każdej władzy, po krótkich romansach z mainstreamem rezygnując z obietnic efektownej kariery. Nie krył przy tym sympatii lewicowych (przez niektórych oskarżany był nawet o wspieranie Czerwonych Brygad). I choć często był marginalizowany, jego praca została spektakularnie nagrodzona, gdy przyznano mu Literacką Nagrodę Nobla. Kiedy 10 grudnia 1997 roku odbierał ją w Sztokholmie, z właściwą sobie autoironią pytał członków Akademii Szwedzkiej i gości przybyłych na ceremonię: „Wręczacie Nobla błaznowi?”, by po chwili skorzystać z okazji i po raz kolejny wskazać swoich głównych oponentów: „Czcigodni biskupi, elektorzy papiescy, kardynałowie i członkowie Opus Dei wylecieli na tę wieść ze swoich foteli, przebijając głowami sufit”.

„Misterium Buffo” to jeden z najbardziej znanych na całym świecie tekstów Fo. Wykonywał go, podobnie jak większość napisanych przez siebie utworów, samotnie stojąc przed publicznością. Wcielając się w różne role mówił na głosy i gestykulował, sugestywnie markując dialogi pomiędzy postaciami. „Misterium” prezentowane było jako przetykane spontanicznymi, odautorskimi wypowiedziami luźne scenki dotyczące paradoksów Kościoła. Pojawiają się wśród nich tematy takie jak bogactwo zarozumiałego papiestwa, ludowe zamiłowanie do widowiskowości i cudowności czy krytyka koturnowego sposobu traktowania biblijnych przypowieści, które tracą w ten sposób łączność z prawdziwym, codziennym życiem zwykłych ludzi. Po tym, jak Dario Fo odegrał swoje „Misterium” podczas komediowego show emitowanego na antenie RAI, Watykan określił to wydarzenie mianem „najbardziej bluźnierczego widowiska w historii telewizji”.

Lech Raczak, który wraz z założonym przez siebie Trzecim Teatrem Orbis Tertius przygotował autorską wersję „Misterium Buffo” we własnym tłumaczeniu, nie pozwala zapomnieć, że jest twórcą, który nie boi się prowokacji ani pogróżek (tych doświadczył przy okazji zeszłorocznej premiery autorskiego „Spisku smoleńskiego”) i chętnie podejmuje się krytyki dominującej – choć często niejawnej – władzy. W mieście „poznańskich wartości”, w którym Ratusz i Pałac Biskupi dzielą się władzą, a grupka fanatyków ma moc odwoływania przedstawień i koncertów, gotów jest mówić wprost o hipokryzji dewotów i obłudzie hierarchii kościelnej. Nie podejmuje przy tym krytyki ludowego podejścia do wiary jako naturalnego zbioru praw i źródła oparcia dla maluczkich. W ten sposób ocala wartość ewangelicznych przekazów eksponujących ludzki wymiar chrześcijaństwa, co stanowi także ważny element tekstu Fo. Sensy te obecne są w jego realizacji jeszcze wyraźniej dzięki wykorzystaniu umownej ramy, która oddala spektakl Orbis Tertius od włoskiej tradycji performatywnych narracji, a zbliża do praktyki teatralnej polskiego roku obrzędowego.

W prologu i w zamknięciu przedstawienia wszyscy biorący w nim udział aktorzy pojawiają się w otwartych, stojących na scenie drewnianych wrotach (pomysłowa, a jednocześnie prosta scenografia Piotra Tetlaka) jako trupa kolędników. Jest wśród nich śmierć, król, gwiazda i muzykalny anioł. Scena ta ujmuje klamrą kilka niezależnych części „Misterium Buffo”, które – zwykle solo i parami, skutecznie wzbudzając śmiech publiczności – odgrywają na scenie aktorzy Trzeciego Teatru. Zwrócenie się ku ludowości przynosi znakomite efekty. Spektakl nawiązuje do praktyki jasełek i odgrywanych szopek, podczas których z gromady wyłaniali się wykonawcy poszczególnych ról, biorący udział w opowiadaniu i inscenizowaniu opowieści. Często spontanicznie wzbogacali je elementami improwizacji, nawiązując do aktualnych spraw i historii, którymi aktualnie żyła dana społeczność. I choć tym razem na scenie wykonawcy nie dopełniają napisanego tekstu wtrąceniami – co wobec potrzeby pełnej, prapremierowej prezentacji oryginalnego tekstu Dario Fo w Polsce wydaje się słuszną decyzją reżysera – ludyczna spontaniczność i zabawa jest wyraźnie obecna w każdej z tych scenek.

Godzinne, komediowe misterium toczy się wartkim rytmem, a różnorodność tematyczna służy zwiększeniu atrakcyjności widowiska, przeciwdziałając jego monotonii. W kolejnych scenach pojawiają się aktorzy o różnym temperamencie. Tło dla ich gry tworzy muzyka Pawła Palucha. Paweł Stachowczyk prowadzi opowieść z perspektywy jednego z gości wesela w Kanie Galilejskiej, który nie zdążył jeszcze całkowicie wytrzeźwieć po degustacji serwowanego tam trunku. Raczył się nim dzięki cudowi pewnego miłego przechodnia, Jezusa. Sugestywnie prowadzona opowieść o spodziewanej kompromitacji gospodarzy, gdy przygotowane przez nich wino okazało się kwaśne, ilustrowana jest gestami zawodzącej płaczliwie matki i ojca, który z rozpaczy wali głową w ścianę. Scenie tej najbliżej do praktyki opowiadaczy komicznych historii, z której tak chętnie korzystał Fo. W kolejnych odsłonach aktorzy również będą nawiązywać do tej stylistyki, choć już nie w tak wyraźny sposób. Janusz Stolarski znakomicie bawi jako pazerny na kasę dozorca cmentarza, na którym dokonać ma się za chwilę wskrzeszenie Łazarza. Tempo nieco słabnie podczas dialogu Głupca (Wojciech Siedlecki) i Śmierci. Jednak pełna widowiskowych chwytów scena Małgorzaty Walas-Antoniello wcielającej się w papieża Bonifacego VIII zachęca do ponownego skupienia uwagi, co opłaca się również w kolejnej odsłonie. Odnosi się ona do ukrzyżowania i najbardziej spośród wszystkich prezentowanych scen prowokuje do refleksji. Tu najwyraźniej widać, że – co tylko pozornie jest paradoksalne – połączenie pogłębionych znaczeń z elementami komizmu służy teatrowi.

Aktorzy celowo przyjmują przerysowaną stylistykę buffo: zgrywają się, robią miny i przybierają pozy, nie rezygnując z odgrywania tej komedii w poważnej stylistyce. Czasem nawiązują kontakt z publicznością, zaczepiają widzów i prowokują ich do odpowiedzi na zadawane pytania. Nikt jednak nie musi się czuć zagrożony, podczas całego spektaklu jest naprawdę śmiesznie. Orbis Tertius to dojrzały, choć nieprofesjonalny teatr, korzystający z doświadczeń alternatywy. Nie towarzyszy mu fizyczna czy wokalna wirtuozerii, ani nie olśniewa doskonałością warsztatu, a jego spektakle mimo to są bardzo sugestywne. A także ważne, jak „Misterium Buffo”: wszystkim, którzy wykorzystują funkcję pasterzy ludu Bożego dla osobistych korzyści, należy się krytyka. Chciwych biskupów, łakomych proboszczów i lubieżnych kleryków można piętnować i oskarżać. Czasem jednak skuteczniejszą bronią przeciwko nim wydaje się śmiech. To taktyka Dario Fo, którą skutecznie – choć bez politycznego zacięcia, a szkoda – wykorzystał Lech Raczak. Jego twórczości wyraźnie służy ponowne wejście na ścieżki alternatywy i powrót do opozycji wobec dominujących dyskursów władzy.

Dario Fo, „Misterium Buffo”
przekład, adaptacja, reżyseria: Lech Raczak
muzyka: Paweł Paluch
scenografia: Piotr Tetlak
kostiumy: Ewa Tetlak
Fundacja Orbis Tertius – Trzeci Teatr
premiera: 31.12.2014

alt