Archiwum
09.02.2021

Józik po poznańsku

Dobrosława Nowak
Sztuka

„To niesamowite. Mija już pięć lat, odkąd odszedł Józik Chrobak, postać w moim życiu naprawdę niezwykła” – tymi słowami Marek Świca zaczyna swoje wideowystąpienie towarzyszące wystawie „Hommage à Józef Chrobak – wokół pamięci Grupy Krakowskiej”. Inicjalna część tytułu wystawy nie jest zatem ani czczym galicyzmem ani hiperbolą: wydarzenie to autentyczny ukłon wobec „wybitnego badacza sztuki, kuratora, wielkiego znawcy twórczości Tadeusza Kantora i artystów Grupy Krakowskiej” (tak sylwetkę Chrobaka kreśli kurator wystawy, Cezary Pieczyński).

Zasób materiałów jest tu nad wyraz bogaty. Oprócz foto-wideodokumentacji obecnych w Piekarach – prac malarskich, fotografii, rzeźb i szkiców autorstwa członków Grupy Krakowskiej – wystawę współtworzą publikacja książkowa oraz nagrania wideo zawierające barwne historie osób będących w epicentrum wydarzeń artystycznych ubiegłego wieku. Pojawiają się one za pośrednictwem opowiadań przygotowanych przez Cezarego Pieczyńskiego, Marię Annę Potocką, Natalię Zarzecką, Piotra Słodkowskiego, Marka Świcę i Michalinę Chudzińską. Nie odejmując wartości książce, przyznać muszę, że bardziej żywe okazują się – przez co mocniej chwytają za serce – nagrania wideo. Trwające w sumie trzy kwadranse sentymentalne podróże oratorskie przyjaciół i współpracowników Chrobaka to wirtualny rarytas. Rzadko której galerii udało się, mimo wyłącznie wirtualnej relacji, pozostać w tak naturalnym kontakcie z odbiorcami.

Na jednym z owych nagrań Natalia Zarzecka, obecnie dyrektorka Ośrodka Dokumentacji Sztuki Tadeusza Kantora CRICOTEKA, wyznaje, że na początku swojej kariery myła podłogi w Krzysztoforach; z kolei Maria Anna Potocka, dyrektorka MOCAK Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie, opowiada o swojej niechęci do współpracy z Kantorem (nie za bardzo lubiła się do niego nawet zbliżać); Cezary Pieczyński przyznaje zaś, że Chrobaka najczęściej widywał w Bunkrze Sztuki, bo tam można było bez umiaru palić papierosy. Główny bohater wystawy we wspomnieniach jawi się jako entuzjasta i niezmordowany „tropiciel” sztuki. Bez jego „pracy u podstaw – jak mówi Piotr Słodkowski – olbrzymia część polskiej historii sztuki w ogóle nie byłaby możliwa”. Również Potocka podkreśla „ogromny talent detektywistyczny” Chrobaka. Badacz był przy tym skromny, otwarty i szczodry – miał „dużą wiedzę na temat sztuki współczesnej i chętnie się nią dzielił” (wspomnienie Słodkowskiego). Marek Świca, dyrektor Muzeum Fotografii w Krakowie podkreśla, że Chrobak niebotyczne archiwum zgromadził „przez niestrudzone zdobywanie różnych informacji z różnych źródeł – w czasie podróży, w czasie kwerend, w czasie rozmów”. Pieczyński wspomina, że badacza charakteryzowały „niezwykła pasja i niezwykły dar zarażania tą pasją”. Łatwo to zresztą zauważyć, kiedy wsłuchuje się w owe opowieści. Jeśli rację ma Fran Lebowitz mówiąca, że pijący, palący i rozmawiający w barach artyści to historia sztuki – jej odtworzenie względem Chrobaka i Grupy Krakowskiej Galeria Piekary zrealizowała bardzo dobrze.

Chrobak był jednym z ważniejszych badaczy i promotorów polskiej sztuki nowoczesnej, przez całe życie związanym z Krakowem. O Kantorze wiedział wszystko. Żywo fascynował się także „twórczością artystów zapomnianych, artystów niedocenionych, artystów niedoszacowanych, artystów gdzieś usuniętych poza główny dyskurs historii sztuki XX wieku” (jak mówi kurator Cezary Pieczyński). Po studiach na Uniwersytecie Jagiellońskim, w 1972 roku Chrobak i Potocka założyli Galerię PI – pierwszą prywatną instytucję kultury w Polsce. Dwa lata później z inicjatywy Chrobaka powstała Galeria Pawilon w Nowej Hucie. Tam zaczął organizować wystawy Grupy Krakowskiej, do której dołączył w 1985 roku. Gdy w 1989 roku objął stanowisko dyrektora Galerii Krzysztofory, jeszcze mocniej związał się z Grupą Krakowską i Teatrem Cricot 2 Tadeusza Kantora. Wymyślił wtedy sposób na utrzymanie galerii – utworzył tam kawiarnię. Kolejną wprowadzoną przez niego innowacją było otwarcie się na muzykę elektroniczną (przywodzącą na myśl abstrakcjonizm), która przyciągnęła młodzież i sprawiła, że miejsce stało się pierwszym w Krakowie i jednym z pierwszych w Polsce klubów techno. Galeria nosiła status miejsca kultowego i była nasycona wyjątkową atmosferą. Chrobak od końca lat 80. współpracował także z Galerią Starmach, gdzie zrealizował między innymi słynną „I Wystawę Sztuki Nowoczesnej. Pięćdziesiąt lat później” (1998). Od 2000 roku był jednym z głównych kuratorów Cricoteki. Zorganizował wystawy Tadeusza Kantora we florenckim Palazzo Pitti, KUMU Muzeum w Tallinie, a także w Narodowej Galerii Sztuki w Wilnie. Pracował też jako kurator przy wystawach Władysława Hasiora i Krzysztofa Niemczyka. Był odpowiedzialny za wspólną ekspozycję prac Josepha Beuysa i Tadeusza Kantora w krakowskim MOCAK-u. Z kolei wspólna przygoda Chrobaka i Galerii Piekary zaczęła się od dwóch wystaw i publikacji poświęconych Henrykowi Wicińskiemu – artyście i współtwórcy pierwszej Grupy Krakowskiej. Przez lata współpracy pojawiały się kolejne projekty wystawiennicze i publikacje, między innymi poświęcone twórczości Jonasza Sterna, Bogusława Szwacza czy Marka Włodarskiego.

Wystawa w Galerii Piekary stworzyła okazję nie tylko do przyjrzenia się sylwetce uwielbianego przez wszystkich Chrobaka, ale także do spotkania z twórczością promowanych przez niego najważniejszych polskich artystów XX wieku należących do obu Grup Krakowskich. Przy okazji „Hommage à Józef Chrobak – wokół pamięci Grupy Krakowskiej” wystawiono obiekty autorstwa Aleksandra Blondera, Tadeusza Brzozowskiego, Marii Jaremy, Tadeusza Kantora, Janiny Kraupe–Świderskiej, Jerzego Kujawskiego, Leopolda Lewickiego, Adama Marczyńskiego, Jadwigi Maziarskiej, Jerzego Nowosielskiego, Stanisława Osostowicza, Andrzeja Pawłowskiego, Marka Piaseckiego, Erny Rosenstein, Jerzego Skarżyńskiego, Bolesława Stawińskiego, Jonasza Sterna, Bogusława Szwacza, Teresy Tyszkiewicz, Henryka Wicińskiego i Marka Włodarskiego. Wspomnę kilkoro z nich – być może najsilniej wypromowanych, z pewnością przykuwających uwagę rzeszy zainteresowanych aż do dziś.

Dzieła ostatniego z wyżej wymienionych były pokazywane we współpracy z Piekarami już dwukrotnie: w 2009 roku na wystawie „Marek Włodarski. Surrealizm Prowincjonalny” (która poskutkowała zredagowaną przez Chrobaka książką „Czarownik przy zielonej skale: Marek Włodarski – Henryk Streng”) oraz w 2013 roku w ramach ekspozycji „Marek Włodarski / Henryk Streng (1898–1960). Między centrum a peryferiami” (wystawa współorganizowana z Państwową Galerii Sztuki w Sopocie). Artysta ten nie był jednak tak „prowincjonalny” i „peryferyjny”, jak chciałyby tytuły wystaw. W latach 1924–1926 kształcił się w Paryżu w pracowni Fernanda Légera. Między 1941 a 1944 rokiem ukrywał się we Lwowie, a później w Warszawie, gdzie zniszczył wszystkie dokumenty identyfikujące go jako Henryka Strenga; do przedwojennego nazwiska nigdy już nie powrócił. Jako „klasyk awangardy” uczestniczył w I Wystawie Sztuki Nowoczesnej (1948) oraz w 28. Biennale w Wenecji (1956). Obecnie jego prace można zobaczyć na wystawie w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Niczym magnes przyciągają również na wystawie obrazy Tadeusza Kantora „Model” i „Wielka Pauza” oraz dwa szkice artysty pochodzące z okresu metaforycznego (trwał on od końca lat 40. do połowy lat 50. XX w. i związany był z pobytem w Paryżu). Kantor zainspirował się wtedy surrealizmem – w szczególności twórczością malarza Roberto Matty – oraz mikroskopowymi obrazami komórek, genów i metali. W tym momencie przewartościował postrzeganie swojej wcześniejszej „zmysłowej” twórczości (uznając, że należy już do tradycji) i zaczął upajać się postawą pro naukową.

W Piekarach zawisły także dzieła artystek Grupy Krakowskiej. Wśród nich znajdziemy między innymi wczesny obraz olejny oraz trzy prace na papierze Marii Jaremy, studentki rzeźby u Xawerego Dunikowskiego, blisko związanej z teatrem Cricot (założonym przez jej brata, Józefa). Nie tylko zajmowała się tam scenografią i projektowaniem kostiumów, ale także występowała na scenie. Także ona, jak wcześniej wymienieni artyści, miała okazję poznać bujne życie paryskiej awangardy. Jarema odbyła tam kilkumiesięczne studia. Po wojnie zajmowała się głównie malarstwem. Od 1949 roku tworzyła w autorskiej technice, w której łączyła monotypię i temperę. Kolejna z wystawionych artystek to Jadwiga Maziarska. Dziś uznawana za pionierkę w zakresie malarstwa materii i nowych mediów, w swoim czasie nie zdobyła przychylności kolegów ani krytyków. Od 1946 roku pracowała nad możliwościami wzbogacenia faktury obrazu i przywiązywała wagę do jego struktury, a od lat 50. pracowała już w oparciu o fotografie. Na wystawie możemy zobaczyć jej „Zespolone Ogniwa” (1955). Z kolei na twórczość Erny Rosenstein znacząco wpłynęły doświadczenia getta i tragiczna śmierć rodziców. Tworzyła też asamblaże, przedmioty, książki artystyczne oraz wydawała poezję. Na wystawie zobaczymy jej obrazy malarskie zatytułowane „Znicze” (1966). Choć artystka nie lubiła być określana surrealistką, uznaje się, że jej malarstwo należy do tego gatunku.

Trudno przy tym przeoczyć, że na wystawie „Hommage à Józef Chrobak – wokół pamięci Grupy Krakowskiej” prezentowane są prace dwudziestu jeden osób, z czego tylko pięć stanowią kobiety (24%). Ktoś powie: takie były czasy. To wyjaśnienie zbyt proste, bo problem jest wciąż aktualny: Galeria Piekary reprezentuje jedenaścioro współczesnych artystów (z których większość to pracownicy poznańskiego UAP), wśród których są tylko cztery kobiety (36%). Identyczna proporcja dotyczy kadry wspomnianej uczelni (na 275 pracowników 99 to kobiety). Problem został szczegółowo przeanalizowany w publikacji wydanej przez Fundację Katarzyny Kozyry „Marne szanse na awanse? Raport z badania na temat obecności kobiet na uczelniach artystycznych w Polsce” (2016). Kwestia ta tylko wydaje się przestarzała. Tempo transformacji, w kręgach, które charakteryzują się tym, że praca na lokalnej uczelni artystycznej bezpośrednio przekłada się na możliwość artystycznego zaistnienia, nie jest zawrotne. Może to sprawiać wrażenie, jakby wciąż było sztucznie hamowane. Tego typu dynamika lokalnych pól sztuki w Polsce ma raczej sylwetkę mężczyzny, któremu niespieszno do zmiany stanu rzeczy.

Zgromadzić prace na wystawie to tylko część kuratorskiego zadania. Trzeba jeszcze uratować je od niebytu – a w tym szczególnym okresie rozwiązaniem tego problemu mogła być tylko dobra atmosfera wokół wydarzenia. Choć z wiadomych przyczyn wystawę w Piekarach mało kto odwiedził, przez cały planowany czas trwania była ona w środowisku obecna. Przy okazji tej wystawy monitor ułatwiać miał „przeżywanie sztuki” – i choć mistyczne „sam na sam” z dziełem w swoim założeniu nie uznaje pośrednictwa, to szeroko zakrojone działanie Galerii w pewnym sensie się udało. Wygląda na to, że Piekary wiele nauczyły się od Chrobaka. Pasja, badawcza wnikliwość i artystyczna wrażliwość przyczyniły się do wytworzenia takiej więzi z odbiorcami, której nie straszne są nawet zamknięte drzwi galerii.

 

Hommage à Józef Chrobak – wokół pamięci Grupy Krakowskiej”
Poznań, Galeria Piekary

20.11–23.12.2020

„Hommage à Józef Chrobak – wokół pamięci Grupy Krakowskiej” | fot. Zygmunt Gajewski | galeria-piekary.com.pl