Archiwum
29.03.2017

Instrukcja obsługi życia w duchu Pereca

Anna Bartosiewicz
Sztuka

„Życie. Instrukcja. Wystawa inspirowana twórczością Georges’a Pereca” stanowi ukłon w stronę takich wydawnictw, jak Korporacja Ha!art. Dzięki tej oficynie tytułowa powieść francuskiego pisarza, reżysera i dokumentalisty ukazała się w języku polskim. Zmarły w 1982 roku Perec zaskarbił sobie sympatię krytyków takimi utworami, jak 300-stronicowa powieść, w której ani razu nie pada litera „e” czy też książka, w której „e” jest jedyną używaną sylabą. „Życie instrukcja obsługi” to również utwór awangardowy i eksperymentalny, w którym historia mieszkańców jednej z paryskich kamienic przeplata się z nowatorskimi postulatami grupy literackiej OuLiPo. Nie można natomiast nazwać „awangardową” samej wystawy.

W ekspozycji Zachęty znajdziemy duży przekrój artystów, którzy tworzą wideo, instalacje czy fotografie. Szczególnie istotną rolę odgrywa tu tekst. Prace wizualne przeplatane są fragmentami utworów Pereca, które zostały wyeksponowane na ścianach galerii. Ponadto na wystawie można oglądać książki i albumy zarówno francuskiego autora, jak i innych uznanych pisarzy i artystów, między innymi Jamesa Joyce’a czy Sophie Calle. Zgodnie z zamysłem kuratorskim Jadwigi Sawickiej ta „czytelnia ma przenikać do wszystkich rodzajów wystawy”. Tekst tworzy warstwę wizualną, bez której całość stałaby się mało czytelna. Ponadto opisy poszczególnych prac są dość obszerne, przez co chwilami można odnieść wrażenie, że nastąpił przerost formy nad treścią.

Sawicka, fotografka, autorka feministycznych instalacji, rzeźb oraz interwencji w przestrzeni publicznej, wielokrotnie drążyła problematykę gender, wydobywając z przecięcia pisma i obrazu warstwę konceptualną. Nie uległa ona jednak pokusie kontekstualizacji wystawy. Kuratorka przyjęła stanowisko neutralne poglądowo, chwilami tracąc nawet efekt wizualny na rzecz wybujałej warstwy słownej.

„Wystawa inspirowana twórczością Georges’a Pereca” została podzielona na cztery części: fabularną, socjologiczną, autobiograficzną i ludyczną, podobnie jak swoje utwory dzielił Perec. Każda z tych sfer implikuje innego rodzaju pytania o proces twórczy i samo życie. „Kategorie” Pereca stały się dobrym punktem wyjścia do wyodrębnienia czterech różnych rodzajów podejścia do sztuki. Najciekawsze wydało mi się stanowisko autobiograficzne.

Jak można przeczytać w katalogu do wystawy, ma ona „dać widzowi przyjemność z odkrywania reguł, którymi w swojej twórczości – tak jak Perec – kierują się artyści”. W części fabularnej nie brakuje mistyfikacji. Dobrym przykładem są sfingowane przez Agnieszkę Kurant strony dziennika „The New York Timesa”. Artystka poprosiła profesjonalnego jasnowidza, który świadczy usługi między innymi dla policji, aby przygotował prognozę przyszłości na 2020 rok. Na jej podstawie 10 nowojorskich dziennikarzy napisało artykuły do wydania gazety z 29 czerwca 2020 roku. Dziennik został wydrukowany specjalnym tuszem, który znika, kiedy temperatura przekroczy 26 stopni Celsjusza. Tekst staje się więc przezroczysty w kontakcie z ludzką dłonią. Praca pod tytułem „Future Anterior” (2008) łączy w sobie meandry możliwej historii z fikcją literacką.

Chociaż „Życie. Instrukcja” przytłacza nadmiarem tekstu, to na wystawie można również znaleźć prace, które bronią się bez dopowiedzenia. Należą do nich te prezentowane w socjologicznej części wystawy. Udostępniona przez Fundację Profile instalacja fotograficzna Alicji Karskiej i Aleksandry Went pod tytułem „Panie i panowie”. W latach 2004–2011 duet fotografował witryny salonów fryzjerskich. Rezultatem jest zbiór 200 fotografii, z których powstała mozaika przedstawiająca wizerunki mężczyzn i kobiet u fryzjerów. Ściana oldschoolowych twarzy pozwala odbyć fascynującą podróż wśród reliktów minionej epoki. W podobnym stylu utrzymane są barwne fotografie Andrzeja Tobisa z cyklu „A–Z (Gabloty edukacyjne)” (2006). Autor w pełen ironii sposób przedstawia artefakty charakterystyczne dla Europy Środkowo-Wschodniej: toporne pomniki, ogrodzenia z kiczowatymi elementami metaloplastyki (np. ozdobą w kształcie wafla z lodem) czy polskie godło w formie tatuażu na muskularnych plecach mężczyzny. Rozrastający się od 2006 roku zbiór fotografii stanowi swoisty komentarz do wydanego w 1954 roku „Bildwörterbuch Deutsch und Polnisch” – ilustrowanego słownika polsko-niemieckiego.

Obok prac współczesnych artystów znajdziemy przykłady awangardy i sztuki konceptualnej. W ten nurt wpisuje się feministyczny cykl autoportretów Eleanor Antin z autobiograficznej części wystawy. W 1972 roku artystka codziennie fotografowała siebie nago z lewego i prawego profilu, z przodu i z tyłu, na tle białych drzwi przypominających skalę oraz białej ściany. Dokumentowała efekty 37-dniowej diety odchudzającej, którą stosowała w tym czasie. Jej postać za każdym razem została uwieczniona na grecką modłę, z zachowaniem „idealnych proporcji”. W efekcie powstała seria z pozoru identycznych zdjęć, które składają się na cykl „Rzeźbienie: rzeźba tradycyjna”. W Zachęcie możemy zobaczyć 148 odbitek srebrno-żelatynowych Antin.

Część ludyczna sprawia wrażenie głośnej i migawkowej. Zapętlone animacje poklatkowe Johna Stezakera: „Koń” (2012), „Tłum” (2013) i „Katedra” (2013) pulsują i migocą jak światła stroboskopowe, wywołując poczucie niepokoju i wprawiając w rodzaj transu charakterystycznego dla imprez techno. Wszystkie powstały wskutek „przefotografowywania” zdjęć. Artysta wykorzystał zdjęcia z katalogów koni wyścigowych, jakie ukazały się na przestrzeni 30 lat, z filmów hollywoodzkich oraz pocztówki przedstawiające kościelne nawy główne z ołtarzem i rozetą. Z kolei „Dobry wieczór” (1996) kolektywu ApsolutNo to praca zlepiona z fragmentów wiadomości telewizyjnych. Tytułowe słowa wypowiadane w różnych językach torpedują zmysł słuchu, a zarazem przywodzą na myśl skojarzenia z bezsensownością wypowiadanych treści.

W ramach tej samej części zobaczymy wielkoformatową „Adolescencję” Mariusza Tarkawiana (2016) – rysunek wykonany markerem akrylowym na papierze, który stanowi ukłon w stronę twórców komiksowych. Artysta postanowił się zmierzyć ze swoim dzieciństwem i okresem, kiedy nie kształcił się jeszcze w kierunku artystycznym. Posłużył się kilkoma setkami pracami na papierze z lat 1983–2006, które przerysował w formie komiksowej.

Ekspozycja, za którą odpowiada Lila Kalinowska, jest bardzo silnie uwarunkowana architekturą budynku Zachęty. Fotografie i ekrany z pracami wideo układają się w rzędy, podobnie jak „Kolorobloki” z płyt Lipsk, które można zobaczyć w galerii na fotografiach Nicolasa Grospierre’a (2006, 2017). Nie każda zaprezentowana na wystawie praca jest wyrazista poglądowo, a szerokie spektrum artystów sprawia, że widz ma do czynienia z różnymi stylami. Oglądając „Życie. Instrukcję”, czułam się tak, jakbym obserwowała pisarzy, którzy bezskutecznie próbują napisać pierwsze zdanie powieści.

Można także dojść do wniosku, że autorzy ekspozycji zbyt dosłownie potraktowali jej motyw przewodni, a inspiracja w wielu przypadkach została zamieniona na inscenizację. Wbrew temu, co sugerowałby tytuł, Georges Perec nie połączył poszczególnych twórców, a na wystawie zapanował chaos. I nie mam tutaj na myśli wyłącznie migających nerwowo found footage, ale brak motywu przewodniego. Usprawiedliwieniem tego stanu rzeczy ma być cytat z Pereca, który przywołano w opisie wystawy: „Nigdy nie napisałem dwóch jednakowych książek, nigdy nie miałem ochoty powtórzyć w którejś z książek formuły, systemu czy stylu wypracowanego w poprzedniej”.

Być może znawca Pereca rozpozna wątki charakterystyczne dla jego twórczości, jak chociażby miało to miejsce w przypadku wystawy „Stanley Kubrick” w Muzeum Narodowym w Krakowie. Co prawda Kubrick miał na swoim koncie znacznie więcej filmów niż Perec, a siostry bliźniaczki z „Lśnienia” weszły już dawno do kanonu popkultury, ale nie zmienia to faktu, że po wyjściu z muzeum czuć było klimat twórczości reżysera. Inaczej jest w przypadku wystawy w Zachęcie. Nie wiadomo, na czym tytułowa instrukcja obsługi życia miałaby polegać. Nie czuję się zainspirowana.

 

„Życie. Instrukcja. Wystawa inspirowana twórczością Georges’a Pereca”
kuratorka: Jadwiga Sawicka
współpraca ze strony Zachęty: Katarzyna Kołodziej, Michał Kubiak
projekt ekspozycji: Lila Kalinowska
Warszawa, Zachęta Narodowa Galeria Sztuki
4.02 – 23.04.2017

 

Lila Kalinowska, Rozdział XXXV Stróżówka, fot. Marek Krzyżanek