Archiwum
04.03.2016

Dramaty, które się po prostu zna. Nawet jeśli się ich nie czytało

Stanisław Godlewski
Teatr

W 2012 roku Ośrodek Badań nad Polskim Dramatem Współczesnym, działający w Instytucie Badań Literackich, wydał pierwszy tom antologii „Trans/formacja. Dramat polski po 1989 roku” w wyborze Jacka Kopcińskiego. Pierwszy tom „Trans/formacji” został poświęcony latom 90. Kopciński tak opisywał sztuki ostatniej dekady XX wieku: „Przedstawiony w nich świat jest rzeczywistością niedokonanej transformacji w jej wielu wymiarach: historycznym, społecznym, egzystencjalnym, duchowym. W planie kompozycyjnym dzieła transformacji tej odpowiada charakterystyczna zmienność konwencji dramatycznej przy zachowaniu samej jej istoty, jaką jest akcja, czyli działanie fikcyjnych postaci” (s. 32). W wyborze Kopcińskiego znalazły się teksty Sławomira Mrożka, Tomasza Mana, Janusza Głowackiego czy Lidii Amejko, czyli takie, które stały się już częścią „narodowej klasyki” albo o których teatr dzisiaj całkowicie zapomniał i stanowią one raczej ciekawostkę dla badaczy dramatu (a nierzadko jedno i drugie).

W podobny sposób postąpiła Joanna Krakowska, układając własną antologię o znamiennie podobnym tytule: „Transfer! Teksty dla teatru”. O ile Kopciński upominał się o zapomniane dramaty powstałe tuż po transformacji ustrojowej, o tyle Krakowska zbiera „teksty dla teatru”, które nigdy wcześniej nie były drukowane. To teksty napisane „na scenę”, „na potrzebę realizacji”, nie drukowane w „Dialogu” i krążące jedynie w „tajnym obiegu” między teatrologami, bowiem znakomita większość tych realizacji była z takich czy innych względów istotna. W antologii znalazły się dramaty, które, jak pisze autorka wyboru, były pisane „dla teatru […] ze świadomością medium, z trójwymiarowym wyobrażeniem zawartym nie w pisarskich didaskaliach, ale w zintegrowanej wizji scenicznej” (s. 9). Tytułowy „transfer” nie odnosi się zatem do rzeczywistości społeczno-politycznej Polski po 1989 roku, lecz do transferu, jaki dokonał się w teatrze. Już nie tradycyjne korzystanie z gotowych dramatów, lecz pisanie na scenie, razem z konkretnym reżyserem i całym zespołem wykonawców. To właściwie jedyna, choć znacząca zmiana, jaka różni dramaturgię lat 90. od tekstów zebranych w „Transfer!” (najstarszy, tytułowy utwór tomu pochodzi z 2006 roku).

Faktycznie, podczas czytania „Transfer!” dzieje się z czytelnikiem coś bardzo dziwnego. Przyznam szczerze, że widziałem tylko kilka przedstawień opartych na tekstach zawartych w tym tomie. Tak się złożyło. Ale czytałem recenzje dotyczące spektakli, widziałem zdjęcia, słuchałem relacji znajomych, wyobrażałem sobie te przedstawienia w bardziej lub mniej określony sposób. Gdy teraz czytałem wydrukowane „teksty dla teatru”, nie mogłem wyjść ze zdziwienia – to tak wyglądało? Taki był temat? O tym mówili?

Lektura dla tych, którzy jak ja, nie widzieli wszystkich spektakli, może być prawdziwie wzbogacająca. Dotychczas oglądając przedstawienia Krzysztofa Garbaczewskiego, miałem wrażenie, że Marcin Cecko tekstu nie napisał. Aktorzy wymawiali słowa niewyraźnie, za szybko lub zbyt wolno, jakby dramaturg zostawił im tylko strzępy zdań i tematów, a oni improwizowali dookoła nich. Tymczasem w zbiorze znajduje się „Życie seksualne dzikich” na podstawie Bronisława Malinowskiego, dramat o bardzo precyzyjnej konstrukcji, napisany poetyckim, przejmującym językiem (jedynie w finale pojawia się informacja o improwizowanej scenie zawartej w finale spektaklu). „Casablanca” Michała Siegoczyńskiego, o której pamiętałem z recenzji jedynie tyle, że czerpie z klasycznego filmu i zawiera elementy popkulturowe, okazuje się być inteligentną, dekonstrukcyjną grą z ikoniczną historią miłości Ilsy i Ricka, wzbogaconą o konteksty historyczne, polityczne i feministyczne. W dialogach mnóstwo jest udanej stylizacji, ironicznego poczucia humoru, a także fragmentów prawdziwie tragicznych.

Inaczej brzmią też teksty, których realizacje się widziało. „III Furie” Magdaleny Fertacz i Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk, oderwane od mocnej i sugestywnej realizacji Marcina Libera, przy samodzielnej lekturze zmieniają swój charakter – nie są jedynie agresywnym głosem dotyczącym polskiej pamięci i losów wojennych. Na wierzch wychodzą związki z mitologią, a całość zyskuje charakter przypowieści (choć przerażającej tak samo jak w przedstawieniu). Uniwersalnego wymiaru nabiera też „Bitwa warszawska 1920” Pawła Demirskiego, powstała jako polemika z filmem Jerzego Hoffmana. Choć trudno zapomnieć o inscenizacji Moniki Strzępki, samodzielna lektura tego tekstu, zwłaszcza dzisiaj, gdy kwestia tożsamości narodowej jest silnie dyskutowana, staje się mocnym komentarzem do rzeczywistości.

Pod koniec wstępu do antologii Krakowska uroczyście ogłasza: „«Transfer!» jest zatem świadectwem realnej zmiany, jaka zaszła w teatrze. Zmiany odnoszącej się tak do tematów podejmowanych na scenie, jak i do sposobów ich przedstawiania, do relacji z widownią i do zadań w obrębie zespołu artystycznego”. Byłoby świetnie, gdyby tak było – aż do 2006 roku (dokładniej: dnia premiery „Transferu!” Dunji Funke, Jana Klaty i Sebastiana Majewskiego) nie działo się w dramaturgii nic ciekawego, aż nagle zmieniło się wszystko. Antologia Kopcińskiego podpowiada inaczej. Dlatego warto te wyjątkowo grube tomy polskich dramatów czytać razem. Zasadniczo tematy nie uległy zmianie, choć intensywność namysłu nad nimi – zdecydowanie. Ewoluowały również strategie dramatopisarskie – choć wciąż się cytuje i przetwarza dawne teksty kultury, język stał się dosadniejszy, a zarazem bardziej poetycki. Być może właśnie dlatego, że podczas pisania wiadomo było, jaki aktor wypowie dane słowa. Trudno już mówić o postaciach, skoro na przykład Jan Czapliński w swoim „Łysku z pokładu Idy” podaje taką informacje: „Tożsamość postaci tego tekstu jest performerska – uzależniona od doraźnych potrzeb sceny, nie buduje się przez imiona, wiek, społeczne role i poglądy polityczne, a przez postawione przed aktorami zadania” (s. 332). Nie ma już prawie wcale didaskaliów, skoro choreografia i scenografia ustalane były i tak w trakcie pracy. Wciąż widać zabawę z różnymi konwencjami, dużo humoru i intertekstualnych odniesień. Wspólne czytanie obu tych antologii pokazuje proces ewolucji polskiego dramatu (czy tekstu dla teatru), a jednocześnie staje się mapą przemian nie tylko w tym obszarze sztuki, lecz w Polsce w ogóle.

Jest jeszcze jedna rzecz, która łączy obie antologie – teksty w nich zebrane były za rzadko wystawiane. Być może, ten „ruch” publikacji antologii polskiego dramatu (bo warto tu wspomnieć jeszcze o „Ikonach, pseudoherosach i zwykłych śmiertelnikach” wydanych przez ADiT, w wyborze Kamili Paprockiej i Piotra Grzymisławskiego) przyczyni się nie tylko do ponownej lektury zebranych dramatów, lecz również sprowokuje reżyserów do podjęcia się kolejnych (lub pierwszych) realizacji.

„Transfer! Teksty dla teatru” pod redakcją Joanny Krakowskiej
Wydawnictwo Krytyki Politycznej
Warszawa 2015

alt