Archiwum
11.05.2011

W połowie maja Scena Teatru Dramatycznego przeniesie się ponownie z Pałacu Kultury i Nauki do Nowego Wspaniałego Świata, aby w mniej formalnej i nienaznaczonej konwencją teatralną przestrzeni opowiedzieć – z perspektywy „Dzienników” Zofii Nałkowskiej – historię o dojrzewaniu, nie stroniącą od intelektualnych nawiązań do klimatu Młodej Polski.

Twórczyniami spektaklu „Córeczki” są cztery młode kobiety: reżyserka Małgorzata Głuchowska, dramatopisarka Justyna Lipko-Konieczna, scenografka Ewa Machnio i muzyk Maria Rumińska. Lubią mówić o sobie jako o „dużych dziewczynkach”. Ich spektakl dotyka tego, co już przeszły, co przeżywają i co ciągle przed nimi – problemów dojrzewania i kobiecości. Kreują w nim postaci, które sobą, swoją twórczością lub znaczeniem, jakie odegrały w historii, te problemy odzwierciedlają.

Joanna Drozda jako Maria Komornicka (późniejszy Piotr Odmieniec Włast) wyrywa sobie na scenie zęby, ostentacyjnie pokazując tym gestem obrzydzenie wobec własnej kobiecości. Plastikowy, cielisty, imitujący kolor skóry gorset uzewnętrznia sposób, w jaki ją postrzega i odczuwa. Narzucona odgórnie (przez naturę) kobiecość krępuje ją i dusi. Piękna Natalia Kalita wcielająca się w postać Dagny Juel Przybyszewskiej (żony pisarza Stanisława, muzy i mecenasa wielkich artystów przełomu wieków XIX i XX, takich jak Edward Munch, Stanisław Wyspiański czy Wojciech Weiss). Dagny zamiera na scenie w swoich westchnieniach, jest uwięziona w aurze wydelikaconej i onirycznej kobiecości, która czyni ją nieodłączną towarzyszką ówczesnej bohemy, ale i doprowadza do zgubnego końca. Nawet postać pisarza Augusta Kisielewskiego (doskonała okazja dla Piotra Polaka do popisania się talentem komediowym) nie pozostaje bez znaczenia dla problemu kobiecości. Artysta będący na granicy obłędu wciela się w Szaloną Julkę (tytułową postać swojej sztuki) – parodię, a zarazem tragedię wyemancypowanej kobiety. Milena Gauer grająca Annę Nałkowską, noszącą w sobie zarodek Zofii, odgrywa problemy macierzyństwa.

Wymienione postaci jednak wydają się tylko tłem dla Zofii Nałkowskiej. Sztuka koncentruje się na „rozszczepionej” i zaprezentowanej w ośmiu odsłonach dorastającej pisarce. Jeszcze przed rozpoczęciem prób do spektaklu odbył się casting do „Córeczek”, w którym uczestniczyły piszące nastolatki. Wygrały cztery z nich: Agnieszka Hajkiewicz, Lan Pham, Kasia Wąsikowska i Kasia Zimowiska. Każda z dziewczyn wzięła na siebie część emocji dojrzewającej Nałkowskiej, nie zapominając przy tym o własnym bagażu przeżyć. Treść dzienników pisarki została przepuszczona przez ich wrażliwość i uchwycona z pryzmatu doświadczeń, które jako dorastające dziewczyny, przeżywają na co dzień. Wpuszczenie amatorów na scenę zaowocowało, jak dzieje się to zazwyczaj, świeżością i wzbudzeniem lub spotęgowaniem poczucia autentyczności. Z korzyścią dla sztuki, reżyserka nie próbowała przemienić je w młode aktorki. Dziewczyny częściej są na scenie sobą, niż grają. Dodaje to sztuce uroku i autentyczności. Dodatkowo zabieg ten pozwala uchwycić różnice między mentalnością, działającą w języku przelewanym na papier, a tą funkcjonującą poprzez inne media, w których wypowiadają się współczesne nastolatki (jak np. blogi). Przede wszystkim jednak uwidoczniony kontrast między dojrzewaniem twórczyni ruchu emancypacyjnego w czasach zdominowanych przez mężczyzn a dorastaniem w czasach dających kobietom więcej wolności, nastolatkom zaś – więcej perspektyw.

Męskie postacie są w „Córeczkach” tłem dla kobiet. Wszystkie miłości Zofii Nałkowskiej skupione są w postaci granej przez Adama Graczyka, która jest zatem bardziej fantazmatem, duchem Nietzscheańskiej filozofii niż człowiekiem z krwi i kości. Natomiast mało istotny dla rozwoju spektaklu ojciec Zofii pojawia się jedynie w prologu, aby naświetlić psychologię młodej Nałkowskiej.

Twórczynie umiejętnie wykorzystują przestrzeń jednej z sal Nowego Wspaniałego Świata. „Wkomponowują” w nią miejsce dla widzów, zacierając niemalże wizualne granice między sceną a widownią. Światło przez cały czas trwania spektaklu równomiernie oświetla całą salę. Może to wywołać w widzu wrażenie, że spektakl opowiada jego własną historię. Dystans czasowy między tłem historycznym przedstawienia a współczesnością nie przeszkadza poczuć się uczestnikiem historii, a koncepcja przestrzeni raczej ułatwia wejście w psychologię postaci. Scenografia jest nienachalna, ascetyczna pełni głównie funkcję praktyczną, w mniejszym stopniu – estetyczną. Większą rolę odgrywają w spektaklu kostiumy trzymające się kolorytu epoki. Przede wszystkim jednak mają one znaczenie symboliczne dla budowania psychologii postaci – najlepszym przykładem będzie tu wspomniany już wyżej gorset Marii Komornickiej.

Projekt „Córeczki” nie skończył się na samym spektaklu. Dzień po jego premierze w Nowym Wspaniałym Świecie odbyła się debata na temat Marii Komornickiej, prowadzona przez autora książki „Homobiografie”, Krzysztofa Tomasika. Kolejnym etapem były warsztaty „Córeczki” zorganizowane 20 marca, w ramach corocznego Dnia Teatru. Ostatnim etapem był projekt „U Córeczek” (26.03.) stworzony przez Agnieszkę Wąsikowską i nastoletnie odtwórczynie Zofii Nałkowskiej. Miał on na celu symboliczny powrót, rekonstrukcję (ewentualną dekonstrukcję) okresu dojrzewania.

Urocze „Córeczki” momentami przejmują, czasem śmieszą, ale przede wszystkim rozczulają. Spektakl usatysfakcjonuje z pewnością badaczy młodopolskiej kultury, którzy zostaną obsypani wielością subtelnych odwołań do epoki (w warstwie wizualnej, jak i językowej dramatu). Nikt jednak nie pozostanie obojętny na opowieść o dojrzewaniu, która pozwala ponownie powrócić wspomnieniem – być może nawet od nowa przemyśleć – kluczowy okres dla tworzenia się naszej osobowości. Dzięki włożonej w spektakl ogromnej wrażliwości i wyczuciu, może on w prosty i nienachalny sposób poruszyć mentalność widza. Oby twórcy częściej dotykali tematów pozostających przy nich tak blisko.

„Córeczki”
reżyseria: Małgorzata Głuchowska
dramaturgia: Justyna Lipko-Konieczna na podstawie I tomu „Dzienników” Zofii Nałkowskiej oraz fragmentów tekstów Charlesa Baudelaire`a, Colette, Cezarego Jellenty, Jana Augusta Kisielewskiego, Marii Komornickiej, Jana Lemańskiego, Tadeusza Micińskiego, Wacława Nałkowskiego, Zofii Nałkowskiej i Stanisława Przybyszewskiego
scenografia: Ewa Machnio
muzyka: Maria Rumińska
Warszawa, Nowy Wspaniały Świat
premiera: 2011-02-18

Zdjęcie: www.fotografowie.com

W połowie maja Scena Teatru Dramatycznego przeniesie się ponownie z Pałacu Kultury i Nauki do Nowego Wspaniałego Świata, aby w mniej formalnej i nienaznaczonej konwencją teatralną przestrzeni opowiedzieć – z perspektywy „Dzienników” Zofii Nałkowskiej – historię o dojrzewaniu, nie stroniącą od intelektualnych nawiązań do klimatu Młodej Polski.