Archiwum
05.04.2011

Artysta-voyerysta

Sylwia Czubała
Sztuka

Karol Radziszewski stawia widza w dość dwuznacznej i nie do końca komfortowej sytuacji.

Realizacje zaprezentowane w ramach „Backstage”, oprócz tego, że skłaniają do refleksji nad miejscem aktu męskiego (także homoerotycznego) w sztuce i we współczesnej kulturze, do namysłu nad wątkami autotematycznymi sztuki czy manipulacją medialną, dodatkowo lub przede wszystkim pobudzają do odczuwania przyjemności. Przyjemności, którą wyzwala prawdziwie szczera afirmacja męskiego nagiego ciała. Rozkosze wizualne zyskują jednak inny wymiar, gdy orientujemy się, że wraz z decyzją o uczestnictwie w zwiedzaniu kulis warsztatowych „Backstage”, stajemy się podglądaczami.

Już sama zapowiedź zwiedzania zaplecza działań artysty zapowiada uczestnictwo w czymś osobistym, dotychczas nie wystawianym na pokaz. Prace składające się na wystawę obejmują mało znane realizacje, które obnażają, odkrywają to, co dzieje się za kulisami pracowni Radziszewskiego (gwoli ścisłości: są to filmy i fotografie, w których silnie zaznaczają się relacje artysty z jego modelami). W tym swoistym atelier znalazły się także szkice, notatki w postaci fotografii dokumentujących pracę na planie filmowym „Studium do rannego powstańca” z 2010 roku, które choć zostały wyłączone z „oficjalnego obiegu”, pojawiły się na wystawie w postaci suplementu. Wśród zaprezentowanych prac pojawił się także cykl biało-czarnych fotografii „MARIOS DIK” (2009), które odwoływały się do fotograficznych dokumentacji performanców z lat 70. i modowego stylu glamour.

Zaraz po przestąpieniu progów studia oczom widza ukazuje się wielkoformatowa projekcja ścienna. W filmie „Painters” z 2007 roku ciekawskie oko artysty rejestruje młodych robotników: malarzy, pracujących na rusztowaniach przyległych do elewacji budynku mieszkalnego. Półnadzy, spoceni mężczyźni tanecznie i z wielką gracją poruszają się między platformami konstrukcji. Zgrabnie wiją się między układami metalowych form, omijają systemy linek, skacząc z podestów na podnośniki. Prężą się, wyginają, ocierają o metalowe rurki, zupełnie nieświadomie, że ktoś bacznie się im przygląda. Zwolnienie tempa ujęć i charakterystyczny styl prowadzenia kamery za sylwetkami mężczyzn sprawiają, że film zyskuje erotyczne konotacje, zaś sam Radziszewski ujawnia swoje homoseksualne upodobania. W „Studium” z 2009 artysta przygląda się nagiemu ciału młodzieńca. Choć nie słyszymy słów, czujemy, że wydaje polecenia póz, jakie ma przybierać mężczyzna. Przyglądając się poszczególnym układom ciała, zauważymy podobieństwa do różnorodnych cielesnych kompozycji z malarskich płócien wielkich mistrzów.

Analizując istotę podobnych działań dokamerowych, zazwyczaj bada się wśród szeregu składników stosunek relacji duetu kamera–performer. W istocie, jeśli elektroniczny świadek i artysta spotykają się sam na sam, pozostają wyłącznie dla siebie. Jednak wiele akcji dokamerowych ukrywa niepostrzeżenie trzecie ogniwo. Mowa o triadzie w układzie performer/artysta/osoba występująca – kamera – osoba stojąca za kamerą/artysta/kamerzysta. Wiele działań odbywa się zatem do człowieka, nie zaś jedynie do kamery.

„W odniesieniu do dowolnej fantazmatycznej sceny zawsze należy zadać pytanie, dla czyjego spojrzenia rozgrywana jest ta scena?” (Slavoj Žižek, „Przekleństwo fantazji”, Wrocław 2001, s. 34). Są takie realizacje, które ujawniają od razu ów trzeci „składnik” sytuacji filmowej, spojrzenie główne. Tak dzieje się w działaniach Radziszewskiego, który zdradza swoją obecność w dwojaki sposób. Znajdując się zazwyczaj w obszarze niedostępnym dla oka kamery, wydaje komentarze i polecenia uczestnikom niektórych swoich projektów. Innym razem, choć nie słyszymy głosu, zdajemy sobie sprawę, że patrzymy na filmowy obraz przefiltrowany przez jego wzrok, gdyż wskazuje na to wyczuwalna trudna do opisania więź między twórcą a modelem. Ten ostatni zdradza artystę za każdym razem, gdy na ułamek sekundy rzuca spojrzenie za kamerę.

By wziąć udział w tytułowym projekcie artysty „Backstage” (prezentowanym na wystawie w formie zapisu filmowego), wystarczyło przyjść na casting. Radziszewski zapraszał „młodych mężczyzn otwartych na współpracę”, umieszczając anonse w prasie i Internecie. Kilkunastu śmiałków pojawiło się w krakowskim Bunkrze Sztuki. W specjalnie zaaranżowanej na studio fotograficzne przestrzeni prezentowali się kolejno młodzi mężczyźni. Przekonani, że casting jest wstępem do jakiejś większej produkcji, starali się wypaść jak najkorzystniej. Podczas rozmów prowadzonych z każdym z nich następował moment, w którym artysta prosił o zdjęcie odzieży, na początku tylko o pozbycie się koszulki, następnie spodni i majtek. W rezultacie dwóch pozostało w ubraniu, sześciu (mimo chwilowych oporów) zdjęło bieliznę, kontynuując dialog z Radziszewskim w negliżu. Jak mówią, zrobili to specjalnie dla sztuki, w tym pewien z nich podkreśla, że dla „sztuki to mógłby nawet nago przejść ulicą”. Jeden oznajmił, że majtek definitywnie nie zdejmie, gdyż jego zdaniem „to już by było porno”.

Backstage, czyli kulisy, rezygnują z profesjonalizmu, ukazując to, co zazwyczaj nie stanowi punktu centralnego omówień i wystaw. Autorefleksyjna budowa prezentacji, rozbudowany dodatek w postaci zapisków czy odrzutów przywodzi na myśl „Special Features” (także realizacje Wojciecha Doroszuka pod tym samym tytułem). Te swoiste dodatki specjalne dołączane są zazwyczaj do wydań płytowych filmów. Odbiorca może zatem poznać tajemnice planu filmowego (uaktywniając „behind the scenes”), oglądać śmiejących się, żartujących aktorów (uruchamiając „bloopers”) czy bez ograniczeń przeglądać sceny nieudane bądź nie wykorzystane przy montażu („outtakes”). Udostępniając podobne ikony, artysta przekazuje widzom władzę podglądaczy. Sam zaś jawi się nam jako posiadacz szczególnej odmiany parafilii: voyeuryzmu, będącego stanem, w którym podglądactwo przynosi podglądającemu przyjemność seksualną. Trudno jednak orzec, czy zarejestrowane podglądactwo jest satysfakcjonującą kwintesencją każdorazowych działań artysty. Być może jest ono w istocie początkiem – jedynie przyczyną uwolnienia się lawiny fantazji, która zdaniem Žižka „aby mogła funkcjonować, musi pozostać «niewyrażona»”(s.32). Jak pisze autor książki „Przekleństwo fantazji”, nie jest prawdą, że gdy „pragniemy ciastka truskawkowego i w rzeczywistości nie możemy go dostać, wówczas fantazjujemy o jego jedzeniu; problem polega raczej na tym, skąd w ogóle właściwie wiemy, że pragniemy ciastka truskawkowego?” (s.24)

Karol Radziszewski „Backstage”,
Kraków, Bunkier Sztuki Kraków
12.02.–03.04.2011
BACKSTAGE - Wystawa Karola Radziszewskiego - Galeria Bunkier Sztuki, Kraków